piątek, 28 marca 2014

To już jest koniec (...) możemy iść

Późniejsze lata, były przeplatane dobrymi i złymi chwilami. Rozwiązanie umowy Bartka z Dynamem, moja obrona licencjata, wyjazd Bartka do Włoch, mój powrót po Polski, kupno wspólnego mieszkania, moja obrona magistra, Kubiakowie rodzicami, mój nowy kontrakt z Turcją i późniejsze powołanie po reprezentacji. Działo się. Ale największym wydarzeniem był nasz ślub w 2017 roku, dokładnie 8 lipca czyli równo 5 lat po oświadczynach. Ślub wprost z moich marzeń, pięknie ubrany kościół, garstka znajomych, rodziny i przyjaciół. Wesele? Może to szalone ale wynajęliśmy halę sportową i bawiliśmy się na boisku siatkarskim. Początkowo pomysł wydawał się kosmiczny później byłam nim zachwycona. Nawet zaproszenia na ślub były w formie biletów na Ligę Światową. W podróż poślubną polecieliśmy do Nowej Zelandii. Zwiedziliśmy miejsca gdzie był kręcony Władca Pierścieni, to był cudowne dwa tygodnie. Obraz sielankowej rodziny Kurków psuł fakt, że nie mogłam mieć dzieci. Guz mózgu, z którym udało mi się wygrać, zabrał mi coś czego bardzo pragnęłam. To był ciężki czas dla nas obojga. Bieganie od lekarza do lekarza, branie tysięcy leków i ciągła nadzieja, że w końcu się uda. Nie udało. Przez 1.5 roku żyłam nadzieją, że będziemy mieć dziecko, później musiałam ją porzucić na zawsze. Oboje doszliśmy do wniosku, że kiedyś adoptujemy dziecko, ale jeszcze nie teraz, musieliśmy do tego dojrzeć. 


Marzec 2024
-Kochanie co tak piszesz na tym komputerze?
-Nasz pamiętnik, ale właśnie skończyłam. 
-Będę mógł przeczytać?
-Jutro, teraz chodź do łóżka. 

Wstała od biurka
                                i 
                                  zamknęła
                                                     klapę 
                                                                 laptopa
                                                                                     .
                                                                                                 .
                                                                                                             .


__________________________________________________________________



Udało mi się skończyć bloga :)
Chciałam podziękować wszystkim, którzy byli ze mną od początku jak i tym którzy przybyli w trakcie i zostali już do końca, dawaliście mi siłę do dalszego pisania, dziękuję :*
To było fajne półtorej roku (sama nie mogę w to uwierzyć). Stworzyłam w swojej głowie opowieść, którą starałam się przelać na klawiaturę, z lepszym lub gorszym skutkiem. 
Kiedyś padło pytanie czy jeszcze coś napiszę, odpowiedź brzmi: nie wiem, ale jeżeli przyjdzie mi do głowy taki pomysł, będziecie pierwsi, którzy się o tym dowiedzą, na razie nie mam pomysłu na nic nowego a nie chcę żeby kolejna opowieść była gorsza od tej. 

Nie pozostaje mi nic innego jak się z Wami pożegnać. 
Tak, chciałam się z Wami pożegnać jak zwykle "do przyszłego poczytania" ale uświadomiłam sobie, że w tym blogu już nie będzie kolejnego rozdziału i mi się zrobiło smutno :(
Więc powiem tylko...

Do widzenia:


T.

poniedziałek, 17 marca 2014

Inna możliwość

Po Igrzyskach ich temat był przez jakiś miesiąc tematem tabu. Cóż, nie poszło. Zawsze kiedy wspominałam ten nieszczęsny czas, Bartek zaciskał pięści i wychodził z pokoju, ale tak się działo dopiero po jakimś czasie. Początki były dużo cięższe, najgorsza chyba była godzina po zakończeniu ostatniego (dla Polskiej reprezentacji) meczu z Rosją. W oczach wszystkich siatkarzy lśniły łzy. Strach się było do któregokolwiek z nich odezwać. Dokładnie pamiętam rozpacz malującą się na twarzy Kurka kiedy do mnie podszedł i zatopił twarz w moich włosach, "Przepraszam, chciałem go wygrać dla Ciebie", cicho wyszeptał załamującym się głosem. Objęłam rękami jego twarz i mocno pocałowałam Go w usta, "dla mnie jesteś najlepszy", powiedziałam z mocą aby w to uwierzył. Kolejne dni nie były łatwe. Kłótnia goniła kłótnię. Krzyczeliśmy na siebie nawet o to, że laptop leży nie na swoim miejscu czyli jak zwykle w sypialni tylko na przykład w salonie czy w kuchni gdzie często ja na nim siedziałam ucząc się albo oglądając seriale. Zawsze winną byłam ja, ale dzielnie to znosiłam. Często jechałam do Kubiaków, zostawałam tam na kilka dni, oni jakoś lepiej sobie z tym poradzili. 

Zbliżał się wyjazd Bartka do Rosji. Pomimo tych tygodni sprzeczek kochałam Go. Nie mogłam spać i cały czas byłam zdenerwowana. Czułam się tak samo jak przed wylotem do Stanów tylko, że tym razem to ja miałam zostać w Polsce a Bartek miał wyjechać. 
Tydzień przed wylotem Kurka wpadłam na pomysł zrobienia małej imprezy. Zaprosiłam Ignaczaków, Kubiaków i Jaroszów. Podczas tej imprezy odbyłam bardzo poważną rozmowę z Krzyśkiem, ale jako prawdziwy przyjaciel bardzo mi pomógł podjąć bardzo trudną decyzję. 
Im bliżej było do wyjazdu Bartka tym bardziej się denerwowałam bo musiałam przeprowadzić z nim poważną rozmowę. 
Dzień przed tym nieszczęsnym dniem, Kurek wyjął walizki i otworzył szafę z ubraniami na oścież. 
-Tosia!?- krzyknął w stronę kuchni gdzie robiłam ciasto jogurtowe.
-Co!?
-Możesz tu przyjść!?
-Taka sama droga!
-Ale akurat tutaj jesteś mi potrzebna!!
-Czego?- pofatygowałam się do tego lenia.
-Co mam ze sobą zabrać?
-Co chcesz, tylko głowy nie zapomnij.- rzuciłam przez ramię wychodząc z pokoju. 
-Toooosia...- zajęczał przeciągle. 
-No co?- cofnęłam się z powrotem do sypialni.
-Pomóż mi.- westchnęłam.- Co mam wziąć?
-Generalnie to raczej ciepłe rzeczy, raczej zimą na plusie w Rosji nie będzie. 
-No dobra, ale jakie te ciepłe rzeczy? 
-Swetry, bluzki z długim rękawem, ten ładny bezrękawnik możesz wziąć, poza tym nie wiesz jakie są ciepłe rzeczy? 5 lat masz? Poradzisz sobie, idę bo mi się ciasto przypali. 

Wieczorem siedzieliśmy na kanapie, oglądając film i ciesząc się ostatnimi chwilami razem. Nawet kiedy film zaczął się od początku (oglądaliśmy z pendrivea) siedzieliśmy wtuleni w siebie. 
-Dlaczego mi się oświadczyłeś?- Bartek zmienił pozycję, żeby mógł mi spojrzeć w oczy. 
-Co to za pytanie w ogóle?- zdenerwowana bawiłam się pierścionkiem. 
-Jestem po prostu ciekawa. 
-Dlatego, że Cię kocham, głuptasie.- pocałował mnie w czubek głowy. 
-Ale dlaczego właśnie wtedy?
-Tosia, co się dzieje? 
-Nic, po prostu chcę wiedzieć.- na chwilę się zamyślił. 
-Ponieważ uświadomiłem sobie, że tego właśnie pragnę. Kiedyś kładąc się zobaczyłem na toaletce twoje rzeczy. Szczotkę do włosów, szkatułkę z biżuterią, stanik, którego nigdy nie odkładasz na miejsce. W każdym razie w tamtym momencie zdałem sobie sprawę, że nie chcę mieszkać w domu, w którym nie było by Twoich rzeczy. Często nie ma nas w domu, jesteśmy w różnych miastach ale po powrocie do mieszkania zawsze chciałbym widzieć na toaletce Twoje rzeczy. Będę wtedy wiedział, że tam byłaś albo jesteś. To mi wystarczy.- spojrzałam na niego zaszokowana tym wyznaniem. Było ono tak szczere a zarazem tak proste, bez wzniosłych słów i gestów, bez przesadnej słodkości, po prostu powiedział mi co czuje. Do oczu napłynęły mi łzy. 
-A skąd wiedziałeś, że zawsze chciałam, żeby mi się oświadczono na boisku siatkarskim?
-Bo też zawsze o tym marzyłem. 
-Żeby Ci się oświadczono na parkiecie?- zakpiłam, żeby atmosfera nie była taka poważna. Kurek tylko wywrócił oczami.- Będziesz za mną tęsknił?
-Nawet nie wiesz jak. 
-A co gdybym Ci powiedziała że jest możliwość, żebyśmy się nie rozstawali? 
-Gdyby była taka możliwość, już dawno bym ten sposób wymyślił. 
-Bartek, jest taka opcja. 
-Możesz trochę jaśniej? 
-Jadę z Tobą, do nowego klubu. 
-Tosia, ja nic z Tego nie rozumiem, bredzisz. 
-Nie, patrz!- podsunęłam mu pod nos laptopa, weszłam na mojego maila. Tam znajdowała się porpozycja gry w klubie Dynamo Moscow oczywiście w lidze kobiet. 
-Nie możesz się teraz przemęczać. 
-Będą mi pomagać wrócić do formy. To dla mnie szansa. 
-Jeżeli choroba wróci...
-Bartek, ja chcę normalnie żyć.
-A ja chcę żebyś żyła. 
-Nie chcesz, żebym z Tobą jechała, o to chodzi?
-Co Ty za głupoty gadasz, jasne, że chcę tylko się o Ciebie martwię. 
-To się nie martw i mi zaufaj.- pocałowałam Go krótko w usta i podniosłam się kanapy.- A tak by the way już mam bilety i jestem spakowana. 



__________________________________________________________________



Cześć Misiaki!! :D
I mamy zwycięzcę Pucharu Polski! ZAKSA górą tak samo jak w zeszłym roku. Brawa, chociaż ja oczywiście liczyłam na Skrę Bełchatów :D

W sumie ostatnio nic się nie dzieje więc nie bardzo mam co Wam opowiedzieć :D
Więc zapraszam Was już do następnego rozdziału ale pocieszę Was, już długo ze mną się nie będziecie męczyć, zbliżamy się do końca!! :D


Do przyszłego poczytania:

T.

czwartek, 6 marca 2014

Prostata alarmuje

-Już mogę?- zapytałam Piotrka bo jak najszybciej chciałam się znaleźć przy Bartku. A on szedł, szedł i szedł i wciąż był daleko. Cóż hala w Sofii do małych nie należy. Jednak Pit pokręcił przecząco głową. Więc co miałam zrobić? Czekałam cierpliwie. 
Kiedy w końcu Bartek dotarł do mnie, chciałam się mu rzucić w ramiona ale widząc jego poważną minę zrezygnowałam. W powietrzu wyczuwało się panujące napięcie, oprócz tego była cisza, nikt się nie odzywał, no prawie nikt.
-Poczekajcie na mnie! Lecę po kamerę!- i mignęły mi tylko plecy Igły.
-Bartek? Co się stało?- patrzyłam w te jego niebieskie oczka i nic z nich nie mogłam wyczytać. On pokręcił tylko głową na znak żebym się nie odzywała. W międzyczasie przybiegł Igła z kamerą w ręce. Omiotłam wszystkich zebranych wzrokiem i na końcu zatrzymałam się na Bartku. Uniosłam jedną brew dając mu do zrozumienia, że cokolwiek ma się stać niech się stanie teraz. W głowie miałam tysiąc myśli, że mnie zdradził, że chce ze mną zerwać, że mnie nie kocha, że przestało mu zależeć, że mam się wynosić z jego życia itp, ale nie mogłam zrozumieć dlaczego to wszystko chce wywlekać przy wszystkich, przecież spokojnie mógł mi to powiedzieć w cztery oczy. 
Jednak on ukląkł przede mną, automatycznie nabrałam głęboko powietrza. 
-Antonino Lilianno Jarecka- odezwał się zachrypniętym głosem- wyjdziesz za mnie?
Łzy napłynęły mi do oczu i histerycznie zaczęłam kręcić głową. Bartek zbladł bo chyba uznał, że to moja odpowiedź a przecież kręciłam przecząco głową, w końcu to musiało wyglądać całkiem komicznie kiedy kręcisz głową a mówisz "tak". Nareszcie porwał mnie w swoje ramiona i mocno do siebie przytulił. Odszukaliśmy swoje usta pragnąc być jak najbliżej siebie. Rozległy się brawa i oklaski.
-Bartek, załóż jej pierścionek!- krzyknęła Iwonka. Obydwojgu tak nam się trzęsły ręce, że nie mogliśmy go założyć, więc pierścionek znalazł się na moim palcu dopiero jak wszyscy usiedliśmy w hotelowej restauracji. Emocje już opadły i powoli przyzwyczajałam się do myśli, że jestem zaręczona. 
Igła cały czas dziamał, nikt nie mógł się wtrącić. 
-A na Waszym ślubie będzie ta orkiestra co grała u Jaroszów.- zerknęłam na Kubę, który wywrócił oczami. Zapominając, że to nie higieniczne i niekulturalnie włożyłam palca do buzi na co oburzył się Igła.- Nie obgryzaj paznokci! Jak wystąpisz na ślubie? A tort? Tradycyjny z polewą czekoladową, nie? Będzie pyszny! A co do ślubu to przyjedziecie powozem zaprzęgniętym w konie a cylinder woźnicy będzie pasował do uprzęży. Gołębie ze wstążkami zostaną wypuszczone w chwili, gdy powiecie "tak".- spojrzałam na Bartka szukając pomocy ale on tylko wzruszył ramionami z bezsilności.
-A wicie gdzie najlepiej pojechać w podróż poślubną?- kontynuował Igła.- Na Ibizę!
-Igła!- nie wytrzymałam w końcu.- Ale nikt jeszcze nie mówił o żadnym ślubie...
-Oprócz Ciebie.- wtrącił Kurek. 
-My się dopiero zaręczyliśmy i raczej nie planujemy w najbliższym czasie ślubu.- zerknęłam niepewnie na Bartka bo nie wiedziałam co on tam sobie planuje, ale nie mrugnął nawet powieką więc stwierdziłam, że on też o tym nie myślał. 
-Ale jak to nie będzie  ślubu??? 
-Właśnie jak to bez ślubu!?- skrzyknęli się wszyscy siatkarze.- My na wesele chcieliśmy iść. 
-To idźcie kto Wam broni? Tylko, że nie do nas.
-A z Wami to tak zawsze! Jak się nie rozejdą to się zaręczą i tak w kółko...- błysnął myślą Kubiak, na co wszyscy zaczęli się śmiać. 
-Michał to może teraz Twoja kolej?- zagadnął Kurek, znacząco spoglądając na Monikę która siedziała wtulona w Kubiaka. 
-A może, może- stwierdził Dzik o widowiskowo pocałował Monikę na co wszyscy zaczęli gwizdać. Po raz kolejny od stołu wstał Bartman i któryś raz z rzędu opuścił nasze towarzystwo. W końcu nie wytrzymał Rucek:
-Zibi gdzie Ty tak cały czas latasz?
-Prostata alarmuje.- wypaliłam bez zastanowienia na całe towarzystwo ryknęło śmiechem. Oj Tośka, żebyś Ty chociaż raz w życiu trzymała język za zębami, upomniałam się w myślach. 


__________________________________________________________________


Wiem, że krótki ale jakoś ostatnio moją wenę szlag trafił :/
Tak, że z góry przepraszam za to wyżej ;)

Ostatnio miałam świetny maraton w jeden wieczór (no wieczór jak wieczór od 14 do 5 rano dnia następnego) obejrzałam 7 części "pił", "laleczkę Chucky" i dwie części "smakosza". Brawo ja! :D

Czy Wy to widzieliście??? Bełchatów pokonany przez Effectora  O.O  Świat oszalał...

Kurcze jutro muszę wstać na 10 bo mam wf, ale siatkówka więc chociaż tyle :D


Do przyszłego poczytania:

T.