środa, 27 lutego 2013

Jaki tu spokój...

-Jesteście razem?? Super!! Gratuluję!
-Też się strasznie cieszę. Wczoraj zabrał mnie na spacer i powiedział, że chce żebym była jego dziewczyną a później mnie pocałował. Ale jestem szczęśliwa!- Ewelina po raz kolejny trafiła w końcową linię boiska z zagrywki.
-Serwuj tak w przyszłym meczu a na pewno wygramy.- jak widać miłość uskrzydla.
Ewelinie dzisiaj wychodziło wszystko. Przyjmowała bezbłędnie, serwis na najwyższym poziomie, każdy atak kończył się w boisku a kiwek w jej wykonaniu lepszych nie widziałam. 
-Ewelina! Gdybyście dzisiaj grały mecz to MVP było by Twoje.- pochwalił ją po treningu trener.
Poszłyśmy do szatni się przebrać, kiedy siadłam na ławce i ściągałam buty, przysiadała się do mnie Ewelina.
-A jak Ci idzie z Bartkiem?
-Co masz na myśli?- udawałam głupią.
-Nie udawaj, przecież wiem że Ci się podoba.
-Mi?- Ewelina spojrzała na mnie tym swoim przeszywającym wzrokiem, wiedziała że ściemniam.-Okej okej może i mi się podoba ale na nic bym nie liczyła.- Ewelinka tylko uśmiechnęła się i już nie poruszała tego tematu, miałam dziwne wrażenie, że ona coś kombinuje.

Kiedy weszłam do domu zobaczyłam młodego Kurka siedzącego w salonie nad jakąś stertą kartek. Nie miał zbyt wesołej miny.
-Co tak siedzisz?
-Myślę.- odparł nie odrywając wzroku od kartki.
-Uuuuu cóż się stało że w końcu zacząłeś?- odezwała się moja sarkastyczna natura.
-Bardzo zabawne wiesz?- udawał obrażonego.
-No pokaż co tam masz??- podał mi kilka spiętych zszywką kartek, całych zapisanych drobnym druczkiem. Przekartkowałam na pierwszą stronę tytuł brzmiał "lista tematów maturalnych".- Który wybrałeś?
-Właśnie żadnego, doradź mi.
-O nie nie nie. Później będzie na mnie. 
-No proszę Cię.
-Ten jest fajny.- wskazałam na chybił trafił któryś temat i uciekłam na górę.

Kiedy już się wykąpałam i z powrotem zeszłam na dół, Bartek dalej siedział nad tymi papierzyskami.
-Błagam Cię pomóż mi.- spojrzał na mnie i zrobiło mi się go szkoda.
-Weź coś o sporcie, na pewno tam jest.
-Tak! Jesteś genialna- krzyknął uradowany Kurek.
-Wiem.
-I skromna.
-Skromność to moje drugie imię.- przekomarzałam się z nim dalej.
-Masz ochotę na tosty?
-A zrobisz czy sama będę musiała sobie zrobić?
-No wiesz co? Jak możesz?? Przecież nie jestem taki jak Ty.- oberwał za to poduszką.
-Już nie chcę żadnych tostów!- wychodziłam z pokoju kiedy dostałam poduszką w sam środek pleców. I wtedy się zaczęło. Wielka wojna na poduszki, która skończyła się na łaskotkach i przepychaniu się. Wtedy wszedł pan Adam do salonu.
-Jak dzieci.- cały jego komentarz do zaistniałej sytuacji. Wtedy trochę się uspokoiliśmy. 

Następnego dnia miałyśmy jechać do mojej wiochy na mecz. Monika oczywiście szalała ze szczęścia że będzie miała okazję mnie zobaczyć.
Zakwaterowanie miałyśmy w hotelu Grodzkim, jednak ja zaprotestowałam i powiedziałam, że chcę mieszkać w domu i zabrałam ze sobą Ewelinę. Oczywiście wieczorem wpadła do nas Monika i zrobiłyśmy sobie pidżama party. Monia z Eweliną od razu złapały świetny kontakt. Całą noc oglądałyśmy filmy, zajadałyśmy popcorn i inne pyszności (chociaż nie powinnyśmy) i wygłupiałyśmy się. Efekty były widoczne następnego dnia na treningu, bo zaczynał się o 9 rano. Razem w Eweliną dostałyśmy po uszach od trenera, już nawet nie zasypiałyśmy na stojąco, ja zasypiałam w trakcie skoku do ataku a Ewelina przy przyjęciu. Prawie nie kontaktowałyśmy i dostałyśmy karę od trenera, skoro mieszkałyśmy u mnie w domu to miałyśmy upiec coś dobrego. Pierwszą rzeczą po treningu jaką zrobiłyśmy to poszłyśmy spać oczywiście po wcześniejszym wykąpaniu się. Kiedy się obudziłyśmy było już po 18.
-Chodź trzeba coś upiec.
-A co umiesz piec??
-Nic? A Ty?
-Też nic. Chyba mamy problem.
-Chodź. Coś wymyślimy.- poszłyśmy po kuchni i wyciągnęłam wszystkie przepisy mojej mamy i zaczęłyśmy przerzucać kartki. 
-To!- krzyknęła Ewelina wskazując na tiramisu.
-Chyba żartujesz, w życiu tego nie zrobimy. Coś łatwego, zróbmy kruche ciasteczka z kawałkami czekolady.- Poszłyśmy do sklepu po potrzebne nam składniki kiedy wróciłyśmy od razu zabrałyśmy się do pracy, kiedy skończyłyśmy było już po północy. Byłyśmy niezmiernie dumne z siebie. Zaniosłyśmy ciasteczka na następny dzień na trening przedmeczowy, wszystkim ciasteczka bardzo smakowały.
Na mecz przyszło mnóstwo ludzi, atmosfera była cudowna, było czuć te emocje. 
Niestety dziewczyny nie miały z nami szans, ale dzielnie walczyły i pierwszy raz od dłuższego czasu zobaczyłam wolę walki w tym zespole. Po meczu usłyszałam głośny śpiew z trybun więc wyszłam z szatni zobaczyć co się dzieje. To Monia śpiewała a właściwie darła się wniebogłosy razem z naszą bandą jeszcze z gimnazjum, jak zauważyłam zwerbowała też w swoje szeregi dziewczyny z mojej drużyny razem z Agą i niektórymi dziewczynami które jeszcze się do mnie odzywały z byłego zespołu. "STOOOO LAAAAT STOOOO LAAAAAT NIEEECH ŻYYYYJE ŻYYYYJE NAAAAM...!!!!!". Pomimo, że do moich urodzin brakowało jeszcze kilku dni to był to naprawdę miły gest ze strony Moniki bo nie miałam wątpliwości kto był pomysłodawcą. 
Z mojego rodzinnego miasta wyjechałyśmy z kolejnymi punkcikami na koncie i z bardzo dobrymi humorami.

_________________________________________________________________


Cześć Misiaki!! Co u Was słychać? Ja jestem strasznie szczęśliwa, że Skrzatom udało się wygrać 2 mecze w play offach! W poniedziałek będę mocno trzymać za nich kciuki! 

P.S. Dziękuję Wam bardzo bo chyba tylko dzięki Waszym kciukom udało mi się zaliczyć ten meeeega trudny egzamin. 

Do przyszłego poczytania:


T.

środa, 20 lutego 2013

Kłamczucha!

Pod koniec sierpnia znów trzeba było wrócić do Nysy. Nie mogłam uwierzyć że minął już rok odkąd zaczęłam grać w Nysie. Wydawało mi się to strasznie dawno, jakbym tu była od zawsze. Pokochałam to miejsce, polubiłam swoją nową drużynę i zaprzyjaźniłam (chyba już mogę tak powiedzieć) się z Eweliną. Ten rok był pełen emocji, zyskałam piękny złoty medal i na mojej półce pojawiło się kilka nagród MVP. Moja dyspozycja fizyczna zdecydowanie się poprawiła i byłam dumna że mogę grać i reprezentować ten klub. 
29 sierpnia Bartek miał mieć 18 urodziny.
-Co ja mam mu kupić??- za dwa dni osiemnastka a ja oczywiście dalej nie mam prezentu.
-Kup coś co mu się przyda-doradzała Monika.
-Coś zabawnego co zawsze mu się będzie kojarzyć z Tobą- służyła radą Ewelina.
Wyciągnęłam wnioski z tych rad i kupiłam mu sportową czarną torbę nike bo jego "już jest przetarta w kilku miejscach" włożyłam do niej ochraniacze na kolana bo jego "już są stare i brzydkie" worek na lód bo jego "już się przetarł i do niczego się nie nadaje" i kilka dużych torebek gum do żucia bo "ciągle mi się kończą" a do tego wielką kartkę urodzinową i czekoladki.
Osiemnastka Bartka odbyła się na działce za domem, w zasadzie to było to ognisko. Przyszło mnóstwo znajomych ze szkoły, chłopaki z klubu i kilka moich koleżanek. Impreza naprawdę była udana. 
Kilka dni później stojąc przed klasą i czekając na rozpoczęcie się lekcji opowiadałam jak Paula mówi:
-Bartek naprawdę świetnie całuje.- zdębiałam a skąd niby ona o tym wie? nadstawiłam uszu.
Paula przechwalała się na prawdo i lewo że na jego osiemnastce całowała się z Bartkiem i że ze sobą są. Wtedy zobaczyła mnie i z trumfem na twarzy powiedziała "Prze- gra- łaś" podkreślając każdą sylabę. Tamten dzień był dla mnie katorgą, chciałam szybko pojechać do domu i porozmawiać z Bartkiem.
Niestety Kurek do 18 miał jazdy bo robił prawko a ja musiałam jechać na trening, oznaczało to że będę z nim mogła porozmawiać dopiero wieczorem. W zasadzie niewiele pamiętam z tamtego treningu ponieważ moje myśli zaprzątała cały czas wizja całującego się Bartka z Paulą, wszystkie ćwiczenia wykonywałam automatycznie. 
Kiedy po 19 wróciłam do domu miałam tak ściśnięty żołądek z nerwów że nawet nie zjadłam kolacji. Poszłam na górę, wrzuciłam torbę do swojego pokoju, zaczerpnęłam głęboko powietrza i weszłam do pokoju Bartka oczywiście najpierw pukając.
-Witam witam Don Juanie!- starałam się wrzucić na luz i się uśmiechać
-Hmmm?- wyglądał na zdezorientowanego.
-No już nie bądź taki skromny, czemu nic nie powiedziałeś że masz dziewczynę?- na zewnątrz się z niego nabijałam ale w głębi duszy zżerały mnie nerwy.
-Jaką znowu dziewczynę? Tośka coś Ci się chyba przyśniło.- stwierdziłam, że pora mu powiedzieć co dzisiaj mówiła Paula.
-Podobno całowałeś się na swojej osiemnastce z Paulą i jesteście razem.
-Słucham!? Kto Ci takich głupot nagadał?
-Paula.
-No ona to jest chyba nienormalna- denerwował się Bartek a ja cieszyłam się, oczywiście w głębi duszy, jak małe dziecko.- Muszę z nią poważnie porozmawiać, dzięki że mi powiedziałaś bo żyłbym w błogiej nieświadomości że z nią jestem.
Wyszłam z jego pokoju lekka jak piórko i szczęśliwa jak nigdy.
Oczywiście Pauli oberwało się, że rozpowiada takie głupoty przez co była na mnie jeszcze bardziej cięta a czara goryczy przelała się kiedy w połowie października maturzyści a więc również Bartek mieli określić z kim idą na studniówkę. Już od początku miesiąca Kurek marudził, że nie ma z kim iść na studniówkę, niestety powiedział to o jeden raz za dużo bo kiedy staliśmy na korytarzu z Bartkiem, Eweliną, Kamilem i Wojtkiem, Kurek wypowiedział zdanie które ostatnio słyszałam aż za często "a ja dalej nie mam z kim iść". Niestety akurat przechodziła koło nas Paula.
-Nie masz z kim iść? Ja mogę z Tobą pójść.- spojrzałam na Bartka i zobaczyłam przerażenie w jego oczach, nasze spojrzenia się skrzyżowały i już przeczuwałam co nastąpi więc zaczęłam mu dawać dyskretne znaki żeby tego nie robił i delikatnie kręciłam głową. Niestety z pomocą przyszedł mu Wojtek.
-A Ty Tośka nie możesz iść z Bartkiem?- no przecież mało Go nie zabiłam spojrzeniem.
-Właśnie Tośka.- wszyscy patrzyli na mnie czekając na odpowiedź.
-Pójdziesz ze mną na studniówkę?- oficjalnie zapytał mnie Kurek.
Spojrzałam na Paulę i z dziką satysfakcją powiedziałam:
-Jasne nie ma problemu.- Paula odwróciła się i poszła.
-Przecież ja Was kiedyś zabiję! Nienawidzę tego typu imprez, trzeba się ubrać w kieckę i o zgrozo TAŃCZYĆ!
-Jeszcze polonez- pocieszyła mnie Ewelina.
-No no widzisz! Same przyjemności i mnie w to wkopaliście.- rozległ się dzwonek i każdy poszedł do swojej klasy.


_________________________________________________________________


Cześć wszystkim! Zjawiam się z kolejnym rozdziałem ;D 
Lecę się uczyć bo mam jutro egzamin :/ weźcie trzymajcie kciuki jutro o 10 pliiiiis :*
Pozdrawiam Was cieplutko w ten zimny wieczór ;) całuski :* :*

Do przyszłego poczytania:

T.

środa, 13 lutego 2013

Ja Cię znam!

Na następny dzień pilnie szukałam naszego trenera, niestety nie mogłam go nigdzie znaleźć w ośrodku więc szybko przebiegłam w samej bluzie bo oczywiście nie chciało mi się zachodzić do szatni po kurtkę, na halę. Skierowałam się prosto na boisko. Jak się okazało na hali trenowali siatkarze, natomiast pana Adama tam nie było.
-Tośka! Grasz z nami?
-Eee ja?- spojrzałam na Mariusza jak na postać z innej bajki.
-Zwołaj kilka osób zagramy sparing.
Pobiegłam sprintem do naszego ośrodka, podbiegłam do windy była na trzecim piętrze nie czekając na nią pognałam na pierwsze piętro do pokoju. Zabrałam torbę krzyknęłam tylko do Eweliny żeby wzięła swoje rzeczy i poszła na halę. Pobiegłyśmy do schodów Ewelina w dół a ja w górę na drugie piętro.
-Zbierać się!
-Ale o co chodzi?
-Bierzcie rzeczy i na halę.
-A co trening jest?- ta ich werwa i chęć do życia.
-Możecie chociaż raz zrobić to o co was proszę??- z łaski mnie posłuchali.
W międzyczasie jak chłopaki się zbierali ja pobiegłam jeszcze po Jowitkę i kilka minut później spotkaliśmy się w holu na dolę. Każdy wyglądał na nieco skołowanego.
-Możesz nam wreszcie powiedzieć o co chodzi??- nie wytrzymał Wojtek.
-Zaraz zobaczycie.
Poszliśmy wszyscy na halę. Jak tylko zobaczyli kto na nas czeka oczy im się zaświeciły a ja uśmiechnęłam się triumfalnie do Bartka.
-Cześć Tośka, cześć Bartek, cześć wszystkim.- podszedł do nas Winiar.- Przebierzcie się to zagramy.
Ruszyliśmy do szatni kiedy z niej wyszliśmy stwierdziliśmy, że to bez sensu żebyśmy grali na reprezentantów naszego kraju i postanowiliśmy przemieszać skład. Ustawiliśmy się na swoich pozycjach na boisku, w moim kwadracie stanął Wlazły, z Bartkiem Winiar Świderski i Ewelina, na rozegraniu został tylko Zagumny natomiast na środku Wojtek Kamil, Pliński i Kadziewicz, libero: Jowita i Gacek. Mój skład wypadł następująco: Ja, Winiarski, Ewelina, Wojtek, Kadziewicz, Jowita i Zagumny. Natomiast w następnej drużynie cała reszta a na rozegranie poszedł Żygadło. 
Dla nas to było coś grać z takimi świetnymi siatkarzami.

Następnego dnia wyjeżdżaliśmy ze Spały, oczywiście na pożegnanie dostaliśmy koszulki z autografami i porobiliśmy sobie zdjęcia z siatkarzami. To były najlepsze ferie w moim życiu. Niestety trzeba było szybko wrócić do szarej rzeczywistości. Na nauce i treningach minęła mi cała wiosna. Nareszcie moja drużyna zdobyła mistrzostwo Polski. Z Bartkiem bardzo oddaliliśmy się od siebie. Właściwie gdyby nie to że ze sobą mieszkaliśmy to nawet byśmy się do siebie nie odzywali. Całkowicie pochłonęły nas inne zajęcia. 
Wielkimi krokami zbliżał się koniec roku szkolnego, moje świadectwo, no cóż, najgorsze nie było ale na pewno nie było takie żeby mnie jakoś satysfakcjonowało. Cieszyłam się, że mogę wreszcie wrócić na dłużej do domu. Chciałam się spotkać z Moniką.
Wymyśliłyśmy, że pojedziemy gdzieś razem. Akurat wpadła nam w ręce ulotka promująca harcerskie wyjazdy do Przebrna, spanie pod namiotami, morze, plaża i my dwie czyli wakacje idealne. Nasi rodzice się zgodzili więc jak najszybciej poszłyśmy się zapisać. Wyjazd był zaplanowany na koniec lipca. Cały lipiec latałyśmy jak głupie po naszym jakże wspaniałym centrum handlowym i szukałyśmy strojów kąpielowych, śpiworów, przekopałyśmy się przez sterty bluzek, spodenek i spodni. Każda z nas znalazła coś dla siebie. Ale i tak w dzień wyjazdu kupowałyśmy jeszcze kremy z filtrem i okulary przeciwsłoneczne. 
Kiedy dotarłyśmy na miejsce okazało się że jesteśmy w środku lasu i mamy spać w ogromnych sześcioosobowych namiotach wojskowych, od razu obleciałyśmy z Moniką cały obóz żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda, a i tak miałyśmy trochę czasu bo walizki mieli nam dopiero przywieźć. Jak się okazało warunki były naprawdę polowe. Ale jak to mówią " co Cię nie zabije to Cię wzmocni" więc nie przejmując się niczym zaczęłyśmy szukać dla siebie odpowiedniego namiotu. Od razu przypałętały się do nas jakieś trzy dziewczyny, całkiem miłe. 
Po rozpakowaniu się rozłożyłyśmy się na naszych łóżkach i gadałyśmy z tamtymi dziewczynami, jednak usłyszałyśmy gwizdek który miał oznaczać zbiórkę. Nasz opiekun oznajmił nam że mamy jeszcze pół godziny na rozpakowanie się i przebranie w strój kąpielowy następnie ponownie mamy się zebrać i będziemy mogli iść popływać w morzu. Po godzinie już pluskałyśmy się beztrosko w morzu, woda była lodowata i kiedy wyszłyśmy na gorący piasek szczękałyśmy z zimna zębami.
-Ej zasłaniasz mi słońce!- krzyknęłam z zamkniętymi oczami do osoby która właśnie stanęła nade mną, byłam przekonana że to moja kochana przyjaciółka.
-Przepraszam ale wydaje mi się, że skądś Cię znam.- usłyszałam nieznany mi głos, momentalnie otworzyłam oczy.
-Mnie?
-Bo ona jest siatkarką- nie stąd ni zowąd wypaliła Monika za co dostała ode mnie z łokcia w żebra.- Auaaaa! Przecież mówię prawdę!
-Zamknij się wreszcie!- nie wytrzymałam.
-Ale ona ma rację byłam na Twoim meczu grałyście bodajże z Dziewiątką Łódź, z tego co pamiętam to wygrałyście. - zatkało mnie, nie wiedziałam co powiedzieć, czyżbym robiła się sławna??
-Eeeem taak było coś takiego. 
-Cześć jestem Ania, a Ty Tośka prawda?
-Zgadza się. 
-W zasadzie to mamy dwa miejsca u siebie w namiocie nie chciałybyście się zakwaterować u nas??
-Czemu nie.- wtrąciła Monika bo ja jeszcze nie do końca odzyskałam mowę.
Jak tylko wróciłyśmy z plaży rozpoczęłyśmy przeprowadzkę. Przeprosiłyśmy tamte dziewczyny i zapoznałyśmy się z nowymi współlokatorkami.

_________________________________________________________________

Łohoho! Cóż późno wrzucam ten rozdział ale niestety wcześniej nie dałam rady, w każdym razie wyrobiłam się ;D
Co u Was słychać Dziubaski?
Ja jestem meeeeega zmęczona bo mam za sobą długą podróż autobusem ;)
A co do aktualnego rozdziału to chciała bym słońce, plażę i ciepełko +30 a Wy?

Do przyszłego poczytania:

T.

niedziela, 10 lutego 2013

Spotkanie w lesie

Podczas obiadu rozeszła się plotka, że do Spały przyjadą siatkarze z reprezentacji. Oczywiście mieliśmy się grzecznie zachowywać i nie latać za nimi krok w krok a przynajmniej takie były zalecenia naszych trenerów. Każdy się cieszył, że zobaczy swoich idoli, jednak nikt nie wiedział kiedy dokładnie przyjadą. 
Po euforii która dopadła nas podczas obiadu, wieczorem nie było już śladu. Każdy wrócił do swoich pokojów bo mieliśmy czas dla siebie. Wpadły do nas dziewczyny z grą monopoly, tak nas ta gra wciągnęła, że nie zauważyłyśmy że już jest po północy. 
Następnego dnia pobudka była o 7 później śniadanie i trening. Nasz każdy kolejny trening na hali wyglądał tak jak pierwszy czyli dobieraliśmy się w dwie drużyny mieszane i graliśmy sparing. 
W trakcie trzeciego seta zobaczyłam, że ktoś wchodzi na halę. Kiedy zobaczyłam kto to aż przetarłam oczy. Szturchnęłam Jowitkę:
-Patrz.- wskazałam na trybuny.
-Graj!- najwyraźniej nie była zainteresowana moim odkryciem. Jak tylko znów znalazłam się koło niej szturchnęłam ją jeszcze raz.
-Zobacz.
-No co??
-Patrz kto tam siedzi.
-Gdzie??
-No tam.- wskazałam na trzeci sektor.
-Kto to??- krótka chwila konsternacji z mojej strony ale zrobiłam głęboki wdech i szepnęłam.
-Kadziewicz.
Wtedy dostałam piłkę na atak i posłałam ją w narożnik boiska. 

Kiedy wychodziliśmy z hali po treningu, po Kadziewiczu nie było śladu. Jednak mimo to już wiedzieliśmy, że przyjechali siatkarze. Dalsza część dnia przebiegała po staremu.

Wieczorem miała się odbyć ta długo planowana dyskoteka.
Ewelina od dobrej godziny biegała z łazienki do pokoju i z powrotem.
-Mogę tak iść?- siedziałam na brzegu łóżka z głową podpartą rękami.
-Jasne- nie wykazywałam większego entuzjazmu z doradzaniem jej w co ma się ubrać.
-To samo powiedziałaś ostatnio.- Ewelina najwyraźniej też już się denerwowała.
-Bo w tamtym też wyglądałaś bardzo ładnie, wiesz co, ja muszę na chwilę wyjść ale zaraz wrócę.
Wypadłam jak strzała z pokoju, wzięłam z szatni kurtkę i wyszłam na spacer. Na dworze robiło się już szaro, skierowałam się w stronę lasu. Poszłam główną ścieżką nagle usłyszałam jak ktoś za mną biegnie, odwróciłam się i zobaczyłam Bartka. 
-Gdzie się wybierasz?
-Chciałam się trochę przewietrzyć więc stwierdziłam, że wybiorę się na spacer.
-Mogę z Tobą?- zaskoczyło mnie to pytanie.
-Tak, jasne.
Dziwnie było tak iść ramię w ramię, no powiedzmy, z Bartkiem. Rozmawialiśmy głównie o siatkówce, ale też o nauce i planach na przyszłość. Ja oczywiście chciałam iść na studia, u Bartka to była sprawa drugorzędna, dla niego głównie liczyła się siatkówka. 
W końcu doszliśmy do wniosku, że przydało by się zawrócić w lesie było już totalnie ciemno i nic nie widzieliśmy. 
Już prawie wychodziliśmy z lasu kiedy usłyszeliśmy, że ktoś za nami biegnie. Przestraszyłam się i instynktownie przysunęłam do Bartka, ten objął mnie ramieniem, poczułam się bezpieczniej. Na szczęście las już się kończył i między drzewami przebijał nasz ośrodek. Mimo to poczułam bolesne uderzenie w plecy, gdyby Bartek mnie nie trzymał to prawdopodobnie bym upadła.
-Przepraszam bardzo, nie zauważyłem Was.- dobrze znałam ten głos ale nie mogłam skojarzyć skąd a niestety było zbyt ciemno żebym mogła zobaczyć swojego napastnika.- Nic Ci się nie stało?
-Nie, wszystko w porządku, nic mi nie jest.
Akurat wyszliśmy z lasu i blask księżyca oświetlił nasze twarze, przed nami stał  Mariusz Wlazły. Oczy mało co mi z orbit nie wyszły. 
-Co mogę dla Ciebie zrobić w ramach rekompensaty?
-Nic nie musi pan dla mnie robić przecież nic się nie stało. 
-Jaki tam ze mnie pan.- roześmiał się.- Mariusz jestem.- podał mi rękę.
-Tośka.-uścisnęliśmy sobie dłonie. - A to jest Bartek.- wymienili między sobą uściski.
-To może chociaż dostaniesz ode mnie koszulkę z autografem w ramach przeprosin, co Ty na to?
-Ale naprawdę nie trzeba. 
-Bez gadania. Chodźcie. A Wy jesteście stąd? Ze Spały?
-Jesteśmy z Nysy, przyjechaliśmy tutaj na obóz siatkarski.
-O to też gracie w siatkę? Mieszkacie w spalskim ośrodku? Na którym piętrze?- nie wiedziałam z Wlazłego taka gaduła.
-Dziewczyny są na pierwszym piętrze a chłopaki na drugim.
W międzyczasie dotarliśmy do pokoju Mariusza.
-Wejdźcie, wejdźcie.- na łóżku ze słuchawkami na uszach i laptopem na kolanach leżał Michał Winiarski.
-Cześć.- przywitał się z nami.
-Winiar masz marker?- Mariusz już wyciągnął koszulkę, złapał czarny marker od Winiarskiego. Dostaliśmy dwie koszulki z autografem Michała i Mariusza i wyszliśmy od nich z pokoju. 
Pognałam jak najszybciej do pokoju.
-MONIKA!!! Patrz co mam.
Cisza. Po Monice nie było śladu. No tak, pewnie dyskoteka już się zaczęła. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, włączyłam telewizor i rozłożyłam się na łóżku. Nie miałam zamiaru się ruszać z pokoju.

_________________________________________________________________

Przepraszam Was bardzo za tak wielkie opóźnienie z rozdziałem ale mam straaaasznie dużo nauki i się zwyczajnie nie wyrobiłam. Jeszcze raz przepraszam bardzo ale mam dla wszystkich fanów Igłą Szyte i Kadziu Projekt teksty z ich znajomości:
1.http://test.4free.pl/test/515246/62094
2.http://test.4free.pl/test/515246/62662
3.http://test.4free.pl/test/515246/62574
Powodzenie w rozwiązywaniu! ;D

Do przyszłego poczytania:

T.