czwartek, 24 lipca 2014

!!!

Dalsza część bloga Bądź przy mnie blisko... już się pisze! :D

 

Wiec wszystkich zainteresowanych zapraszam na:






Mile widziane komentarze :P


Trzymajcie się Kochani :*



T.

czwartek, 1 maja 2014

NOWY BLOG!

Udało mi się stworzyć nową historię i pragnę się nią podzielić z Wami!
 Dlatego zapraszam na mojego nowego bloga!


Pozdrawiam T. :*

środa, 2 kwietnia 2014

Liebster Award

Chciałam podziękować Patrycji z http://siatkarski9.blogspot.com/ oraz Agacie z http://taneczna-siatkowka.blogspot.com/. Dziękuję Kochane! :*


Najpierw pytania od Patrycji:
1) Od jak dawna interesujesz się siatkówką?
~Myślę, że około 8 lat.
2) Czy uprawiasz siatkówkę lub jakiś inny sport?
~Teraz już tylko amatorsko gram w siatkówkę, kiedyś faktycznie grałam w zespole.
3) Na jakiej pozycji chciała byś grać, gdybyś mogła być siatkarką?
~Bezapelacyjnie atak.
4) Jakiego zawodnika lubisz i szanujesz najbardziej?
~Jeden to za mało :D ale chyba odpowiem Kadziewicz.
5) Czy byłaś na jakimś meczu siatkarskim?
~Kto nie był? :D
6) Jaka piosenka przywodzi Ci na myśl siaktówkę?
~ Tak naprawdę nie wiem czy to jest tytuł tej piosenki ale "gdy poczujesz szczęścia smak z Kubusiem klaszcz".
7) Jakiemu klubowi kibicujesz? 
~PGE Skra Bełchatów.
8) Jaka była by Twoja meczowa 6 marzeń, gdybyś miała do wyboru wszystkich siatkarzy świata?
~Giba, Kadziewicz, Świderski, Wlazły, Kurek, Zagumny i Ignaczak. Wiem, że prawie sami Polacy ale ja po prostu kocham naszych chłopaków :D
9) Skąd czerpiesz inspiracje do pisania bloga siatkarskiego?
~Trochę z książek, trochę ze swoich doświadczeń, trochę z doświadczeń moich znajomych i z miłości do siatkówki oraz oczywiście z Waszych komentarzy, które bardzo mi pomogły.
10) Jakiego siatkarza chciała byś spotkać?
~Kiedyś moim marzeniem było spotkać się z Mariuszem Wlazłym, to marzenie się spełniło więc teraz chyba Giba.
11) Jaki mecz Reprezentacji Polskich Mężczyzn utkwił Ci najbardziej w pamięci?
~Jest kilka takich. Najbardziej "I znów historia rodzi się na naszych oczach" (każdy wie o jaki mecz chodzi) ale "dzik w żołędzie" to też był pamiętny mecz.


A teraz pytanka od Agaty:
1) Ile masz lat?
~20, tak wiem stara jestem :P
2) Ulubiona książka?
~Nie mam jednej ulubionej. Cała seria o Harrym Potterze, kocham książki Harlana Cobena, Nicolasa Sparksa, niektóre Kinga, sage Camili Lacberg, długo bym mogła wymieniać bo jestem typowym molem książkowym ;)
3) Ulubiony film?
~Chyba nie mam, aczkolwiek uwielbiam horrory.
4) Ulubiony klub?
~PGE Skra Bełchatów.
5) Jaki lubisz rodzaj muzyki?
~Nie słucham tylko jednego rodzaju, słucham wielu :)
6) Jakiego zawodnika lubisz najbardziej? 
~Jak wyżej, Łukasz Kadziewicz.
7) Ulubiony zagraniczny klub?
~Nie mam ulubionego zagranicznego, ale jeżeli oglądam jakiś mecz to kibicuję tej drużynie w której gra jakiś Polak.
8) Twoje zainteresowania?
~Na pewno czytanie książek i oglądanie filmów, uwielbiam chodzić na mecze i spotykać się ze znajomymi, w sumie nic szczególnego :)
9) Jakiego siatkarza chciała byś spotkać?
~Kiedyś moim marzeniem było spotkać się z Mariuszem Wlazłym, to marzenie się spełniło więc teraz chyba Giba.
10) Jaka jest Twoja ulubiona siatkarka?
~Paulina Maj.
11) Dlaczego siatkówka?
~Bo to piękny zespołowy sport, który uczy dyscypliny i pracy w grupie.


Uuuuf zmęczyłam się :D 
Trochę mi to przypominało wpis do "złotych myśli" (ktoś w ogóle pamięta co to jest, czy tylko ja jestem tak stara? :D)

Nominuję wszystkich, którzy czytali mojego bloga (przypominam, że opowieść się skończyła) a jeszcze nie odpowiedzieli na Liebster Award. 

1) Od jak dawna interesujesz się siatkówką?
2) Ile masz lat?
3) Ulubiona książka?
4) Ulubiony film?
5) Ulubiony klub?
6) Jaka piosenka przywodzi Ci na myśl siaktówkę?
7) Jaka była by Twoja meczowa 6 marzeń, gdybyś miała do wyboru wszystkich siatkarzy świata?
8) Jaki jest Twój ulubiony siatkarz?
9) Jaka jest Twoja ulubiona siatkarka?
10) Jakiego siatkarza chciała byś spotkać?
11) Dlaczego siatkówka?

A!! Zapomniała bym! Mam pomysł na nowy blog!! Jest już napisany pierwszy rozdział ale zacznę go publikować dopiero jak napiszę wszystkie ;) Powiem tylko, że nie będzie długi, bo tamtym Was zamęczyłam :P


T.   

piątek, 28 marca 2014

To już jest koniec (...) możemy iść

Późniejsze lata, były przeplatane dobrymi i złymi chwilami. Rozwiązanie umowy Bartka z Dynamem, moja obrona licencjata, wyjazd Bartka do Włoch, mój powrót po Polski, kupno wspólnego mieszkania, moja obrona magistra, Kubiakowie rodzicami, mój nowy kontrakt z Turcją i późniejsze powołanie po reprezentacji. Działo się. Ale największym wydarzeniem był nasz ślub w 2017 roku, dokładnie 8 lipca czyli równo 5 lat po oświadczynach. Ślub wprost z moich marzeń, pięknie ubrany kościół, garstka znajomych, rodziny i przyjaciół. Wesele? Może to szalone ale wynajęliśmy halę sportową i bawiliśmy się na boisku siatkarskim. Początkowo pomysł wydawał się kosmiczny później byłam nim zachwycona. Nawet zaproszenia na ślub były w formie biletów na Ligę Światową. W podróż poślubną polecieliśmy do Nowej Zelandii. Zwiedziliśmy miejsca gdzie był kręcony Władca Pierścieni, to był cudowne dwa tygodnie. Obraz sielankowej rodziny Kurków psuł fakt, że nie mogłam mieć dzieci. Guz mózgu, z którym udało mi się wygrać, zabrał mi coś czego bardzo pragnęłam. To był ciężki czas dla nas obojga. Bieganie od lekarza do lekarza, branie tysięcy leków i ciągła nadzieja, że w końcu się uda. Nie udało. Przez 1.5 roku żyłam nadzieją, że będziemy mieć dziecko, później musiałam ją porzucić na zawsze. Oboje doszliśmy do wniosku, że kiedyś adoptujemy dziecko, ale jeszcze nie teraz, musieliśmy do tego dojrzeć. 


Marzec 2024
-Kochanie co tak piszesz na tym komputerze?
-Nasz pamiętnik, ale właśnie skończyłam. 
-Będę mógł przeczytać?
-Jutro, teraz chodź do łóżka. 

Wstała od biurka
                                i 
                                  zamknęła
                                                     klapę 
                                                                 laptopa
                                                                                     .
                                                                                                 .
                                                                                                             .


__________________________________________________________________



Udało mi się skończyć bloga :)
Chciałam podziękować wszystkim, którzy byli ze mną od początku jak i tym którzy przybyli w trakcie i zostali już do końca, dawaliście mi siłę do dalszego pisania, dziękuję :*
To było fajne półtorej roku (sama nie mogę w to uwierzyć). Stworzyłam w swojej głowie opowieść, którą starałam się przelać na klawiaturę, z lepszym lub gorszym skutkiem. 
Kiedyś padło pytanie czy jeszcze coś napiszę, odpowiedź brzmi: nie wiem, ale jeżeli przyjdzie mi do głowy taki pomysł, będziecie pierwsi, którzy się o tym dowiedzą, na razie nie mam pomysłu na nic nowego a nie chcę żeby kolejna opowieść była gorsza od tej. 

Nie pozostaje mi nic innego jak się z Wami pożegnać. 
Tak, chciałam się z Wami pożegnać jak zwykle "do przyszłego poczytania" ale uświadomiłam sobie, że w tym blogu już nie będzie kolejnego rozdziału i mi się zrobiło smutno :(
Więc powiem tylko...

Do widzenia:


T.

poniedziałek, 17 marca 2014

Inna możliwość

Po Igrzyskach ich temat był przez jakiś miesiąc tematem tabu. Cóż, nie poszło. Zawsze kiedy wspominałam ten nieszczęsny czas, Bartek zaciskał pięści i wychodził z pokoju, ale tak się działo dopiero po jakimś czasie. Początki były dużo cięższe, najgorsza chyba była godzina po zakończeniu ostatniego (dla Polskiej reprezentacji) meczu z Rosją. W oczach wszystkich siatkarzy lśniły łzy. Strach się było do któregokolwiek z nich odezwać. Dokładnie pamiętam rozpacz malującą się na twarzy Kurka kiedy do mnie podszedł i zatopił twarz w moich włosach, "Przepraszam, chciałem go wygrać dla Ciebie", cicho wyszeptał załamującym się głosem. Objęłam rękami jego twarz i mocno pocałowałam Go w usta, "dla mnie jesteś najlepszy", powiedziałam z mocą aby w to uwierzył. Kolejne dni nie były łatwe. Kłótnia goniła kłótnię. Krzyczeliśmy na siebie nawet o to, że laptop leży nie na swoim miejscu czyli jak zwykle w sypialni tylko na przykład w salonie czy w kuchni gdzie często ja na nim siedziałam ucząc się albo oglądając seriale. Zawsze winną byłam ja, ale dzielnie to znosiłam. Często jechałam do Kubiaków, zostawałam tam na kilka dni, oni jakoś lepiej sobie z tym poradzili. 

Zbliżał się wyjazd Bartka do Rosji. Pomimo tych tygodni sprzeczek kochałam Go. Nie mogłam spać i cały czas byłam zdenerwowana. Czułam się tak samo jak przed wylotem do Stanów tylko, że tym razem to ja miałam zostać w Polsce a Bartek miał wyjechać. 
Tydzień przed wylotem Kurka wpadłam na pomysł zrobienia małej imprezy. Zaprosiłam Ignaczaków, Kubiaków i Jaroszów. Podczas tej imprezy odbyłam bardzo poważną rozmowę z Krzyśkiem, ale jako prawdziwy przyjaciel bardzo mi pomógł podjąć bardzo trudną decyzję. 
Im bliżej było do wyjazdu Bartka tym bardziej się denerwowałam bo musiałam przeprowadzić z nim poważną rozmowę. 
Dzień przed tym nieszczęsnym dniem, Kurek wyjął walizki i otworzył szafę z ubraniami na oścież. 
-Tosia!?- krzyknął w stronę kuchni gdzie robiłam ciasto jogurtowe.
-Co!?
-Możesz tu przyjść!?
-Taka sama droga!
-Ale akurat tutaj jesteś mi potrzebna!!
-Czego?- pofatygowałam się do tego lenia.
-Co mam ze sobą zabrać?
-Co chcesz, tylko głowy nie zapomnij.- rzuciłam przez ramię wychodząc z pokoju. 
-Toooosia...- zajęczał przeciągle. 
-No co?- cofnęłam się z powrotem do sypialni.
-Pomóż mi.- westchnęłam.- Co mam wziąć?
-Generalnie to raczej ciepłe rzeczy, raczej zimą na plusie w Rosji nie będzie. 
-No dobra, ale jakie te ciepłe rzeczy? 
-Swetry, bluzki z długim rękawem, ten ładny bezrękawnik możesz wziąć, poza tym nie wiesz jakie są ciepłe rzeczy? 5 lat masz? Poradzisz sobie, idę bo mi się ciasto przypali. 

Wieczorem siedzieliśmy na kanapie, oglądając film i ciesząc się ostatnimi chwilami razem. Nawet kiedy film zaczął się od początku (oglądaliśmy z pendrivea) siedzieliśmy wtuleni w siebie. 
-Dlaczego mi się oświadczyłeś?- Bartek zmienił pozycję, żeby mógł mi spojrzeć w oczy. 
-Co to za pytanie w ogóle?- zdenerwowana bawiłam się pierścionkiem. 
-Jestem po prostu ciekawa. 
-Dlatego, że Cię kocham, głuptasie.- pocałował mnie w czubek głowy. 
-Ale dlaczego właśnie wtedy?
-Tosia, co się dzieje? 
-Nic, po prostu chcę wiedzieć.- na chwilę się zamyślił. 
-Ponieważ uświadomiłem sobie, że tego właśnie pragnę. Kiedyś kładąc się zobaczyłem na toaletce twoje rzeczy. Szczotkę do włosów, szkatułkę z biżuterią, stanik, którego nigdy nie odkładasz na miejsce. W każdym razie w tamtym momencie zdałem sobie sprawę, że nie chcę mieszkać w domu, w którym nie było by Twoich rzeczy. Często nie ma nas w domu, jesteśmy w różnych miastach ale po powrocie do mieszkania zawsze chciałbym widzieć na toaletce Twoje rzeczy. Będę wtedy wiedział, że tam byłaś albo jesteś. To mi wystarczy.- spojrzałam na niego zaszokowana tym wyznaniem. Było ono tak szczere a zarazem tak proste, bez wzniosłych słów i gestów, bez przesadnej słodkości, po prostu powiedział mi co czuje. Do oczu napłynęły mi łzy. 
-A skąd wiedziałeś, że zawsze chciałam, żeby mi się oświadczono na boisku siatkarskim?
-Bo też zawsze o tym marzyłem. 
-Żeby Ci się oświadczono na parkiecie?- zakpiłam, żeby atmosfera nie była taka poważna. Kurek tylko wywrócił oczami.- Będziesz za mną tęsknił?
-Nawet nie wiesz jak. 
-A co gdybym Ci powiedziała że jest możliwość, żebyśmy się nie rozstawali? 
-Gdyby była taka możliwość, już dawno bym ten sposób wymyślił. 
-Bartek, jest taka opcja. 
-Możesz trochę jaśniej? 
-Jadę z Tobą, do nowego klubu. 
-Tosia, ja nic z Tego nie rozumiem, bredzisz. 
-Nie, patrz!- podsunęłam mu pod nos laptopa, weszłam na mojego maila. Tam znajdowała się porpozycja gry w klubie Dynamo Moscow oczywiście w lidze kobiet. 
-Nie możesz się teraz przemęczać. 
-Będą mi pomagać wrócić do formy. To dla mnie szansa. 
-Jeżeli choroba wróci...
-Bartek, ja chcę normalnie żyć.
-A ja chcę żebyś żyła. 
-Nie chcesz, żebym z Tobą jechała, o to chodzi?
-Co Ty za głupoty gadasz, jasne, że chcę tylko się o Ciebie martwię. 
-To się nie martw i mi zaufaj.- pocałowałam Go krótko w usta i podniosłam się kanapy.- A tak by the way już mam bilety i jestem spakowana. 



__________________________________________________________________



Cześć Misiaki!! :D
I mamy zwycięzcę Pucharu Polski! ZAKSA górą tak samo jak w zeszłym roku. Brawa, chociaż ja oczywiście liczyłam na Skrę Bełchatów :D

W sumie ostatnio nic się nie dzieje więc nie bardzo mam co Wam opowiedzieć :D
Więc zapraszam Was już do następnego rozdziału ale pocieszę Was, już długo ze mną się nie będziecie męczyć, zbliżamy się do końca!! :D


Do przyszłego poczytania:

T.

czwartek, 6 marca 2014

Prostata alarmuje

-Już mogę?- zapytałam Piotrka bo jak najszybciej chciałam się znaleźć przy Bartku. A on szedł, szedł i szedł i wciąż był daleko. Cóż hala w Sofii do małych nie należy. Jednak Pit pokręcił przecząco głową. Więc co miałam zrobić? Czekałam cierpliwie. 
Kiedy w końcu Bartek dotarł do mnie, chciałam się mu rzucić w ramiona ale widząc jego poważną minę zrezygnowałam. W powietrzu wyczuwało się panujące napięcie, oprócz tego była cisza, nikt się nie odzywał, no prawie nikt.
-Poczekajcie na mnie! Lecę po kamerę!- i mignęły mi tylko plecy Igły.
-Bartek? Co się stało?- patrzyłam w te jego niebieskie oczka i nic z nich nie mogłam wyczytać. On pokręcił tylko głową na znak żebym się nie odzywała. W międzyczasie przybiegł Igła z kamerą w ręce. Omiotłam wszystkich zebranych wzrokiem i na końcu zatrzymałam się na Bartku. Uniosłam jedną brew dając mu do zrozumienia, że cokolwiek ma się stać niech się stanie teraz. W głowie miałam tysiąc myśli, że mnie zdradził, że chce ze mną zerwać, że mnie nie kocha, że przestało mu zależeć, że mam się wynosić z jego życia itp, ale nie mogłam zrozumieć dlaczego to wszystko chce wywlekać przy wszystkich, przecież spokojnie mógł mi to powiedzieć w cztery oczy. 
Jednak on ukląkł przede mną, automatycznie nabrałam głęboko powietrza. 
-Antonino Lilianno Jarecka- odezwał się zachrypniętym głosem- wyjdziesz za mnie?
Łzy napłynęły mi do oczu i histerycznie zaczęłam kręcić głową. Bartek zbladł bo chyba uznał, że to moja odpowiedź a przecież kręciłam przecząco głową, w końcu to musiało wyglądać całkiem komicznie kiedy kręcisz głową a mówisz "tak". Nareszcie porwał mnie w swoje ramiona i mocno do siebie przytulił. Odszukaliśmy swoje usta pragnąc być jak najbliżej siebie. Rozległy się brawa i oklaski.
-Bartek, załóż jej pierścionek!- krzyknęła Iwonka. Obydwojgu tak nam się trzęsły ręce, że nie mogliśmy go założyć, więc pierścionek znalazł się na moim palcu dopiero jak wszyscy usiedliśmy w hotelowej restauracji. Emocje już opadły i powoli przyzwyczajałam się do myśli, że jestem zaręczona. 
Igła cały czas dziamał, nikt nie mógł się wtrącić. 
-A na Waszym ślubie będzie ta orkiestra co grała u Jaroszów.- zerknęłam na Kubę, który wywrócił oczami. Zapominając, że to nie higieniczne i niekulturalnie włożyłam palca do buzi na co oburzył się Igła.- Nie obgryzaj paznokci! Jak wystąpisz na ślubie? A tort? Tradycyjny z polewą czekoladową, nie? Będzie pyszny! A co do ślubu to przyjedziecie powozem zaprzęgniętym w konie a cylinder woźnicy będzie pasował do uprzęży. Gołębie ze wstążkami zostaną wypuszczone w chwili, gdy powiecie "tak".- spojrzałam na Bartka szukając pomocy ale on tylko wzruszył ramionami z bezsilności.
-A wicie gdzie najlepiej pojechać w podróż poślubną?- kontynuował Igła.- Na Ibizę!
-Igła!- nie wytrzymałam w końcu.- Ale nikt jeszcze nie mówił o żadnym ślubie...
-Oprócz Ciebie.- wtrącił Kurek. 
-My się dopiero zaręczyliśmy i raczej nie planujemy w najbliższym czasie ślubu.- zerknęłam niepewnie na Bartka bo nie wiedziałam co on tam sobie planuje, ale nie mrugnął nawet powieką więc stwierdziłam, że on też o tym nie myślał. 
-Ale jak to nie będzie  ślubu??? 
-Właśnie jak to bez ślubu!?- skrzyknęli się wszyscy siatkarze.- My na wesele chcieliśmy iść. 
-To idźcie kto Wam broni? Tylko, że nie do nas.
-A z Wami to tak zawsze! Jak się nie rozejdą to się zaręczą i tak w kółko...- błysnął myślą Kubiak, na co wszyscy zaczęli się śmiać. 
-Michał to może teraz Twoja kolej?- zagadnął Kurek, znacząco spoglądając na Monikę która siedziała wtulona w Kubiaka. 
-A może, może- stwierdził Dzik o widowiskowo pocałował Monikę na co wszyscy zaczęli gwizdać. Po raz kolejny od stołu wstał Bartman i któryś raz z rzędu opuścił nasze towarzystwo. W końcu nie wytrzymał Rucek:
-Zibi gdzie Ty tak cały czas latasz?
-Prostata alarmuje.- wypaliłam bez zastanowienia na całe towarzystwo ryknęło śmiechem. Oj Tośka, żebyś Ty chociaż raz w życiu trzymała język za zębami, upomniałam się w myślach. 


__________________________________________________________________


Wiem, że krótki ale jakoś ostatnio moją wenę szlag trafił :/
Tak, że z góry przepraszam za to wyżej ;)

Ostatnio miałam świetny maraton w jeden wieczór (no wieczór jak wieczór od 14 do 5 rano dnia następnego) obejrzałam 7 części "pił", "laleczkę Chucky" i dwie części "smakosza". Brawo ja! :D

Czy Wy to widzieliście??? Bełchatów pokonany przez Effectora  O.O  Świat oszalał...

Kurcze jutro muszę wstać na 10 bo mam wf, ale siatkówka więc chociaż tyle :D


Do przyszłego poczytania:

T.

wtorek, 25 lutego 2014

Co się stało!?

Myślałam, że kiedy nadejdzie już ten najszczęśliwszy dzień w życiu dla państwa Jarosz to wszystko się uspokoi, ale jakże się pomyliłam. Cały czas słyszałam gadanie Agi.
>"Dobrze mi w tym makijażu?"
>"Przywieźli już bukiet?"
>"Jaki mamy czas?"
>"Nie zdąrzę!"
>"Przypięliście stroik na samochód??"
>"Aaaaaaa! Ufff zdawało mi się, że pobrudziłam sukienkę"
I tak w kółko. Kiedy wreszcie spotkaliśmy się z Bartkiem przed kościołem byłam wyczerpana, a przecież dochodziła 14. 
-Masz obrączki?
-Jesteś setną osobą która się mnie o to pyta. Tak, mam.
-To dobrze. 
-Uważasz mnie za aż tak nieodpowiedzialną osobę?- zapytał z łobuzerskim uśmiechem.
-No wiesz...- żachnęłam się.- Jedzie! Leć do kościoła. 
Weszłam do kościoła zaraz za Bartkiem i siadłam w ławce razem z Ignaczakami, Moniką i Michałem. 
Aga wyglądała przepięknie jak księżniczka, z resztą Kuba też niczego sobie, idealnie skrojony garnitur leżał na nim jak ulał. Jednak całą moją uwagę przykuwał Bartek. Mimowolnie moim oczom ukazała się wizja naszego ślubu, jednak szybko rozgoniłam te myśli. 
Gdybym powiedziała, że wesele było udane to bym składała, śmiało mogę powiedzieć, że to było wydarzenie roku! Jeszcze nigdy nie byłam na tak świetnym weselu, wszyscy świetnie się bawili.

Niestety już kilka dni później musiałam się pożegnać z Bartkiem ponieważ wyruszali do Kanady rozpoczynając zmagania w Lidze Światowej. Już pierwsze rozegrane spotkania pokazały, że chłopaki są w świetnej formie. Przyjemnie było patrzeć na tak dobrze grających siatkarzy i cieszyć się razem z nimi z kolejnych zwycięstw. 
Kiedy znów przyjechali do Polski byli zmęczeni i zmotywowani do dalszych meczy, grali jak z nut. Nikt się nie spodziewał, że zagrają w finale w Sofii. 
Chłopakom udało się załatwić dla nas bilety, tzn dla mnie, Moniki, Agi i Iwonki. Przed meczem uściskałyśmy naszych chłopaków i mężów "na szczęście" a same zajęłyśmy odpowiednie miejsca na trybunach. Miałam wrażenie, że denerwujemy się bardziej od nich. W każdym razie medal już mieli a to super wróżyło przed zbliżającymi się Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie. 
Mecz się zaczął, oczywiście przeciwnikami chłopaków była reprezentacja Stanów Zjednoczonych. Kiedy na początku zagrali hymn Polski nogi lekko mi drżały. Zabrzmiał gwizdek i wtedy już nie było odwrotu, pamiętam, że pomyślałam tylko "niech się dzieje wola nieba". Ścisnęłam Monię za rękę i uśmiechnęłyśmy się do siebie. 
Pierwszy set wygraliśmy do 17, niby się cieszyłam ale z tyłu głowy miałam świadomość, że to dopiero jedno oczko w drodze o złoto. Modliłam się w duchu żeby tak było dalej. Drugi set był bardzo wyrównany i już wiedziałam, że pierwszy set dla Amerykanów to była dopiero rozgrzewka. Chłopaki dzielnie i z poświęceniem walczyli w secie drugim, ta walka się opłaciła ponieważ wygrali go grając na przewagi do 24. Jeszcze jeden set. Ręce mi ścierpły od trzymania kciuków, w zasadzie zwycięstwem i złotym medalem cieszyłam się kiedy chłopaki mieli na swoim punkcie 23 punkty, jednak ekipa zza oceanu schłodzili moje emocje ponieważ zaczęli odrabiać punkty na nasz jeden mały punkcik przypadły trzy w drużynie USA. I wtedy Stanley stanął na zagrywce, uciekłam się aktu desperackiego i zaczęłam powtarzać w myślach "skuj się diable dam ci szable" zaciskając mocno powieki. I wtedy do moich uszu dobiegł wrzask ludzi na trybunach.
-Co się stało?!- krzyknęłam do stojącej obok mnie Iwonki. 
-Stanley przestrzelił!!- przekrzyczała wrzawę Iwona. 
Byłam chyba najszczęśliwszą osobą na świcie chłopaki podbiegli do nas i mocno pocałowali w usta. Później zagonili ich do szatni, w tym czasie udekorowali halę. Na najniższym stopniu podium stanęli Kubańczycy, na drugim USA i na najwyższym nie kto inny jak nasze orły z Polski. Oprócz tego niektórzy zdobyli jeszcze nagrody indywidualne, m.in. Igła za najlepszego libero turnieju, Możdżon zwany również Drzewem i High Towerem za najlepszego blokującego, Bartman (a niech ma) za najlepszego atakującego i niespodziewanie najlepszym zawodnikiem LŚ został mój Bartek. 
Jeszcze długo nie mogli zejść z parkietu w hali z Sofii. Ludzie już ściągali dekoracje, trybuny się przerzedziły a my nareszcie mogłyśmy dopaść chłopaków i im pogratulować złota. Rzuciłam się na szyję pierwszemu siatkarzowi który stał koło mnie, jak się później okazało to był Misiek Winiarski. Pogratulowałam z resztą wszystkim chłopakom po kolei, prawie wszystkim bo nie było Bartka. Zaczęłam się za nim rozglądać ale bezowocnie. W końcu zirytowana krzyknęłam do Igły:
-Krzysiek! Gdzie Kurek?- Pit położył mi ręce na ramionach i obrócił w stronę drzwi prowadzących do szatni, w naszym kierunku powoli szedł Kurek, chciałam do niego podbiec ale Piotrek szepnął mi do ucha "poczekaj". Nie miałam pojęcia co się stało ale Bartek miał niemal grobową minę. Nie wiedziałam jeszcze co mnie czeka. 


__________________________________________________________________




Hej!!! Jestem! :D

Tylko mnie nie zabijajcie :P Wiem, że nie lubicie jak w taki sposób kończę rozdziały ale nie mogłam się powstrzymać taki ze mnie zły człowiek :P Przez takie moje zachowanie mam naprawdę przekichane jak kiedyś szłam na egzamin kolega mi napisał "powodzenia na egzaminie :)" odpisałam mu: "oo ku*wa zaspałam!!" po krótkiej rozmowie przyznałam się, że siedzę pod salą ale kolega był naprawdę na mnie wpieniony :D

Jestem już po dwóch dniach zajęć w nowym semestrze i powiem Wam, że niby spoko ale wczoraj siedziałam do 20:30 za to dzisiaj byłam aż pół godziny bo miałam angielski i sami zarządziliśmy sobie lekcję organizacyjną :D wynudziliśmy się, tzn. ja i mój kolega się nie nudziliśmy bo przez te pół godziny bawiliśmy się laserem wkurzaliśmy wszystkich po kolei. Wiem, wiem niby studia a gorzej jak dzieci :D


Do przyszłego poczytania:

T.

niedziela, 16 lutego 2014

O wszystkim i o niczym

Z Bartkiem wszystko układało się idealnie, najpierw kibicowałam mu w Pucharze Świata (oczywiście zajęli 2 miejsce) później uważnie śledziłam jego poczynania w Skrze. Ani się obejrzałam a pechowy 2011 rok, dobiegł końca. Brakowało mi siatkówki ale w czerwcu złożyłam papiery na uczelnię w Łodzi na ekonomię, co dwa tygodnie zjazdy przez co miałam się czym zająć. Oczywiście najczęściej jak to było możliwe chodziłam na mecze chłopaków.

Od początku roku 2012 Bartek nie mówił o niczym innym jak o Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Nie mógł się ich doczekać, oczywiście z tyłu głowy gdzieś tam była jeszcze Liga Światowa. W lutym kupiłam mój wymarzony i wyśniony samochód Ford Kuga, nawet Bartek chciał się zamienić ze mną za samochody a to już wiele znaczyło. Kilka dni po walentynkach przyszedł do mnie struty Bartek. 
-Tosia? Możemy pogadać?-zerknął na mnie niepewnie. 
-Jasne.- spięłam się cała w sobie i czekałam na najgorsze. 
-Miałem telefon.- zmarszczyłam czoło nie wiedząc o co mu chodzi. Czekałam aż powie coś więcej, ale się nie doczekałam. 
-I tyle?
-Z Moskwy, proponują mi kontrakt z Dynamem. 
-Z Dynamem Moskwa?- kiwnął głowę.- Wow! Super! Gratuluję!! Ale skoro Ci zaproponowali kontrakt to dlaczego się nie cieszysz?
-A co z nami?
-A co ma być? My już chyba wszystko przeszliśmy. Kilka razy się rozchodziliśmy, kłóciliśmy, nawet przeżyliśmy mój wyjazd za ocean, moją chorobę. Kurcze, jak tak teraz pomyślę to my przeszliśmy więcej "chodząc" ze sobą niż Krzysiek z Iwonką będąc małżeństwem.- Bartek się rozchmurzył. 
-Chcę skorzystać z takiej szansy. 
-Ani przez chwilę nie myślałam że odmówisz.- podeszłam do niego i mocno przytuliłam.- Pamiętasz jak kilka lat wstecz oglądaliśmy jakiś mecz nie wiem MŚ albo coś takiego, może LŚ, nie pamiętam to jest teraz nie istotne. W każdym razie w finale grała Brazylia z Rosją i wszyscy kibicowaliśmy Brazylii...
-Pamiętam, powiedziałaś wtedy, że może kiedyś zagram w Rosji i będę narzekał, że się nie uczyłem języka.
-A Ty powiedziałeś, że na pewno Ci się to nie uda bo tam biorą tylko najlepszych.- spojrzałam mu głęboko w oczy.- To chyba znaczy, że jesteś najlepszy.- już mieliśmy się pocałować kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.- Otworzę.- niechętnie wyplątałam się z objęć Bartka i przebiegłam po korytarzu ślizgając się przy drzwiach na samych skarpetkach. Spojrzałam przez judasza i od razu się uśmiechnęłam, przekręciłam klucz i wpuściłam do środka Agnieszkę z Kubą. 
-Cześć! Bartek! Kuba z Agnieszką!!- krzyknęłam w głąb mieszkania po chwili na korytarzu zmaterializował się Kurek. 
Uwielbiałam kiedy jeszcze niedoszłe państwo Jarosz przyjeżdżali do nas, posiedzieliśmy przy kawie, pośmialiśmy. Nawet opowiadaliśmy Agnieszce moją studniówkę na którą przecież miałam iść z Kubą, kurcze to było tak dawno.
Przesiedzieli u nas kilka godzin i kiedy już mieli wychodzić, przypomniało im się po co w ogóle przyjechali. 
- Kuba!- krzyknęła Agnieszka.- Przecież my ich mieliśmy na ślub zaprosić.
-Fakt!- Kuba klepnął się w czoło. Wręczyli nam zaproszenia, a oprócz tego Bartek miał być świadkiem Kuby na ślubie. Kiedy już przyszli małżonkowie wyszli, zaczęłam się śmiać z Bartka.
-Ale się wjebałeś!- tarzałam się po kanapie. 
-Mówisz tak bo mi zazdrościsz. 
-Jasne, że zazdroszczę! Wiesz, musisz pamiętać o obrączkach ale znając Ciebie to je zgubisz. 
-Nawet w żartach tak nie mów, ale wiesz muszę zorganizować mu też kawalerski.- Bartek znacząco poruszył brwiami.- zrobiłam zniesmaczoną minę, odwróciłam się na pięcie i poszłam do łazienki. 

 25 lutego pojechałam do Olsztyna kibicować Bartkowi, wygrali do 1. Oczywiście nie mogłam przepuścić okazji żeby spotkać się z Łukaszem Kadziewiczem. Wyskoczyliśmy na kawę, Łukasz oczywiście musiał wypróbować mój nowy samochód ale przede wszystkim pogadaliśmy ze sobą. 

Kolejne dwa miesiące to w zasadzie były moje ciągłe podróże do Łodzi i Bartka mecze w play-offach. Ostatecznie Skra została wicemistrzem Polski, pierwszy raz od siedmiu lat mistrzem Polski nie został zespół z Bełchatowa tylko z Rzeszowa. Tak właśnie nowym mistrzem Polski został Assecco Resovia Rzeszów. 
Ledwie chłopaki rozegrali finał a już musieli jechać na zgrupowanie do Spały. 
Monika nie miała dla mnie za dużo czasu, jak nie uczelnia to Michał i tak w kółko. Z nudów siedziałam na kompie i odkryłam takie miejsca w internecie o których nawet nie miałam pojęcia. Oczywiście do czasu bo później w obroty wzięła mnie Agniecha która była tak spanikowana przed ślubem, że chciała załatwić wszystko na raz najlepiej. Biegałyśmy od kwiaciarni do kwiaciarni i szukałyśmy odpowiedniego bukietu (chwała bogu, że sukienkę miała szytą na zamówienie i nie trzeba było żadnej szukać), później buty, później wybieranie tortu weselnego, coś strasznego. Dzień przed ceremonią zaślubin leżeliśmy z Bartkiem w łóżku i gadaliśmy "o wszystkim i o niczym".
-Przygotowania ślubne to coś strasznego. 
-Ale zawsze mówiłaś, że chcesz ślub. 
-Bo tak było ale przygotować to wszystko? Żeby wszystko było idealne? Idealny tort, idealna suknia, idealny bukiet, idealny kościół, itd itd...
-Idealny mąż.- wtrącił Bartek.
-O na przykład.
-A co byś zrobiła jak bym Ci się oświadczył?- podniosłam się na łokciu żeby na niego spojrzeć.
-Gorączkę masz? Bredzisz. 
-Ale nie mówię teraz, tylko kiedyś.
-Kiedy?
-W przyszłości. 
-W przyszłości to się może wiele zdarzyć, znajdziesz ładniejszą, mądrzejszą, z większym biustem. 
-Mądrość i większy biust idzie w parze?- na jego usta wypłyną wielki uśmiech. 
-Taki stary a taki głupi!- trzepnęłam Go po ramieniu- Idź spać bo jutro męczący dzień.- cmoknęłam Go w usta i poszłam spać. 


 __________________________________________________________________



Dzisiaj rozdział o wszystkim i o niczym, jak rozmowa Bartka z Tośką :P
Wiem, że nie lubicie takich rozdziałów (sama nie lubię jak czytam czyjeś opowiadania) ale muszę czasami zrobić jakiś nudniejszy, że zrobić przejście do kolejnego, wybaczcie :*

Moja sesja zakończona! Ale opowiem Wam jaki miałam w środę egzamin ustny. Wchodzę do tej sali, siadam na krześle, ledwie doszłam bo nogi mi drżały ze zdenerwowania, czekam na pytanie. Facet na mnie spojrzał i zadał pytanie następującej treści "jakie ma pani plany na walentynki?". Zbladłam ale dzielnie wybrnęłam, że na reszcie pojadę do domu itd, jakieś pierdoły mu gadam a on dalej w zaparte "a lubi pani w ogóle walentynki?". Zadał jeszcze kilkanaście pytań tego typu po czym zadał mi AŻ jedno pytanie na temat i postawił 4,5 a siedziałam u niego przeszło 20 minut :D


Właśnie! Jak tam minęły Wasze walentynki? Mam nadzieje, że były super! :D

Śledzicie IO w Soczi?
Jak tak patrzę na te zimowe to aż nie mogę się doczekać letnich w Rio :D 



Chciałam pozdrowić wszystkie powyższe kraje które przeglądają mojego bloga :*


Do przyszłego poczytania:

T.

środa, 5 lutego 2014

Po co ją tu przywiozłeś?!

-Co Ty tu robisz?- zapytał zdziwiony Kurek.
-Też Cię miło widzieć. Przyjechałam z Igłą i Ziomkiem.- Bartek wyminął mnie i gwałtownie zaczął pukać do drzwi Igły. 
-Cze...-nie zdążył dokończyć Krzysiek bo wpadł mu w słowo Kurek. 
-Po co ją tu przywiozłeś?!- Krzysiek stał w pokoju więc mnie nie widział.
-O co Ci chodzi? 
-Po co ją tu przywiozłeś?- powtórzył ostrzej Kurek. 
-Chciałem z nią pogadać.
-To trzeba było pogadać przez Skyp'a a nie przywozić jej tutaj, nie chcę żeby tu była. Jutro ma jej nie być.- oczy mi zaszły łzami, upuściłam torbę na podłogę, wtedy głowę z pokoju wychylił Krzysiek. Rzucił wściekłe spojrzenie Kurkowi i chciał do mnie podejść ale odwróciłam się i pobiegłam do pokoju, wyszarpując z bluzy kartę magnetyczną i telefon. Ledwie zamknęłam drzwi dobiegł do nich Igła. 
-Tosia otwórz!- ręce mi się tak trzęsły, że nie mogłam znaleźć w kontaktach odpowiedniego imienia.- Tosia błagam!- usiadłam na podłodze oparta plecami o drzwi i czekałam na połączenie, los był dla mnie łaskawy i już po 2 sygnałach usłyszałam:
-Halo?
-Cześć.- powiedziałam ochrypłym głosem. 
-Tosia co się stało?
-Później, możesz przyjechać do Spały?
-Tak, jasne. Już się ubieram i jadę.- rozłączyłam się, rzuciłam na łóżko i płakałam, Igła cały czas pod drzwiami prosił żebym otworzyła drzwi ale nie chciałam z nikim rozmawiać. Dopiero po około 2 godzinach za drzwiami zrobił się jakiś ruch a później pukanie. 
-Tosia? To ja Łukasz. Otworzysz?- podniosłam się i przekręciłam zamek. Do pokoju chciał też wparować Igła ale Łukasz poprosił żeby wyszedł.- Co się stało moja księżniczko?- uwielbiałam jak tak do mnie mówił, wiem, że to był trochę przejaw zadufania w sobie ale sprawiało mi to przyjemność. 
-To koniec! On mnie nienawidzi, nie chce mnie znać. Jestem beznadziejna, wszystko popsułam.- wychlipałam stojąc przed nim jak sierota. Wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka, usiadł sadzając sobie mnie na kolanach. 
-Tosia czy Ty z nim w ogóle rozmawiałaś?
-T-t-taaak, tzn on nie chciał ze mną rozmawia-a-a-a-ć, ale wszystko powiedział Igle.
-Tzn co powiedział? Konkretnie. 
-Że nie chce żebym tutaj była, on mnie nie chce widzieć rozumiesz?- dla wzmocnienia efektu szarpnęłam Go za poły bluzy. Spojrzał i w oczy a mnie naszła dziwna ochota pocałowania Kadzia, zaczęłam zbliżać twarz do jego twarzy.
-Przemyśl to zanim będzie za późno.- i wtedy coś w moim mózgu zaskoczyło. 
-Przepraszam.- zeszłam z jego kolan.- Zawieziesz mnie do domu?- zapytałam zmieszana.
-Jasne.- otworzyłam drzwi i do pokoju wpadł Krzysiek. 
-Igła! Podsłuchiwałeś!- krzyknęłam na niego. 
-Wcale nie.- bronił się jak małe dziecko. Założyłam ręce na piersi i spojrzałam na niego z góry.
-To co niby robiłeś?
-Zegarek mi zginął.
-Krzysiek?
-Dobra już dobra! Po prostu zawsze myślałem, że to ja jestem Twoim NAJLEPSZYM przyjacielem.
-Krzysiu, co my w podstawówce jesteśmy, żeby się kłócić kto jest lepszym przyjacielem?- zapytał Kadziu.
-Musiałam po prostu zadzwonić po kogoś kto mógłby mnie stąd zabrać i padło na Łukasza. O! Masz moją torbę dzięki. 
-Chwila, chwila a Wy gdzie?
-Do domu, nie jestem tu mile widziana.- wyminęliśmy Igłę i poszliśmy w stronę wind.
-Tośka!- usłyszałam wołanie za moimi plecami. Odwróciłam się a na korytarzy stał Bartek, stwierdziłam, że się przesłyszałam, akurat podjechała winda i miałam zamiar do niej wsiąść.-Tośka! Zaczekaj! 
-Poczekam na Ciebie na dole.- powiedział Łukasz i drzwi windy się zamknęły. Zebrałam całą swoją energię na konfrontację z Bartkiem. 
-Co? Nagle chcesz ze mną rozmawiać?
-Tak, chcę żeby wszystko było jasne.
-No, słucham. 
-Czy Ty masz w ogóle świadomość jak się czułem kiedy wróciłem do mieszkania a tam był Igła i zbierał Twoje rzeczy? Chociaż nie! To jeszcze nie było najgorsze, najgorsze było to kiedy uświadomiłem sobie, że mnie zostawiłaś bez podania jakiegokolwiek powodu. Nie spałem nocami zastanawiając się co się stało. I wiesz co? Za cholerę nie mogłem podać żadnego racjonalnego powodu. A kiedy od Kubiaka usłyszałem, że leżysz w szpitalu i walczysz o życie sparaliżowało mnie bo z jednej strony chciałem do Ciebie lecieć już teraz, zaraz a z drugiej strony zacząłem się zastanawiać czy Ty w ogóle chcesz mnie zobaczyć.- zrobił dłuższą pauzę.
-Co sprawiło, że jednak wsiadłeś do samolotu?
-Ty. Przestraszyłem się, że to moja ostatnia szansa na zobaczenie Cię.- podszedł do mnie o krok bliżej, spięłam wszystkie mięśnie. Delikatnie dotknął mojej tali, chyba moje ciało tak pragnęło jego dotyku że aż ten delikatny ruch sprawił mi fizyczny ból. Nabrałam szybko powietrza. 
-Bartek, pomyliłam się...
-Ciii... Kiedy zobaczyłem Cię w szpitalu, bladą, zmęczoną, z gołą czaszką wiedziałem, że dobrze zrobiłem ale wtedy przestraszyłem się jeszcze bardziej, że mogę Cię stracić. Wiesz, że prawie zapomniałem, że mnie zostawiłaś? Tak bardzo chciałem, żeby tamtego roku nie było.
-Więc dlaczego...
-Dlaczego wtedy nie chciałem z Tobą porozmawiać?- kiwnęłam głową.- Bo wiedziałem, że wystarczy, że powiesz "przepraszam" a ja bez wahania do Ciebie wrócę, tylko, że dużo bardziej bałem się tego, że tego nie powiesz, że nic do mnie nie czujesz, że mnie nie chcesz. 
-Bartek?- spojrzał mi w oczy.- Przepraszam.- chwilę musiałam czekać na jego reakcję jednak pociągnął mnie do siebie, zamykając szczelnie w swoich ramionach. Łapczywie szukaliśmy swoich ust, wziął mnie na ręce i zaczął nieść do swojego pokoju. 
-Zaczekaj.- powiedziałam wkładając wiele siły fizycznej i woli żeby się od Bartka odsunąć.- Chodźmy do mojego pokoju.- wtedy zorientowałam się, że karta została w torbie którą miał na dole Łukasz.- Nie mam karty.
-To idziemy do mnie.- ponownie wpił się w moje usta. Weszliśmy do pokoju.- Piter, spierdalaj.- rzuciłam mu przepraszające spojrzenie, wyjęłam telefon napisałam tylko sms'a do Łukasza "zostaję" i znów zajęliśmy się sobą. 


__________________________________________________________________



Sesja trwa w najlepsze! :D
Tyle się mam uczy, że aż napisałam dla Was nowy rozdział :P
Jutro mam ustny o 17, trzymajcie za mnie kciuki :*
Jeżeli ktoś z Was się wybiera na nowego Paranormala do kina, NIE IDŹCIE, szkoda pieniędzy. Pierwsza godzina to na prawdę niezła komedia, później też nie jest lepiej, jak by tak podsumować to w sumie jest jedna straszna scena. Tak, że wyszłam z kina bardzo zawiedziona :(

Jastrzębski i Skra wygrały! :D 



Do przyszłego poczytania:

T.

 

niedziela, 26 stycznia 2014

Spotkanie pierwszego stopnia

Kolejny miesiąc to była radioterapia, raz w tygodniu musiałam się zgłaszać do szpitala. Najgorszy był pierwszy raz, założyli mi jakąś dziwną siatkę na twarz, położyli na twardym czymś co miało chyba przypominać łóżku, po czym wsunęli do jasno świecącego tunelu. Później wszystko zrobiło się kolorowe i tak przez pół godziny z pięciominutową przerwą. Nie było to zbyt przyjemne ale do wytrzymania. 
Monika z Iwonką były przy mnie cały czas. Moi rodzice kiedy już się upewnili, że nie grozi mi śmiertelne niebezpieczeństwo, po moich długich namowach wrócili do Polski. Bartek, cóż, chyba dla niego przestałam istnieć. Zasłużyłam sobie. 
Uczelnia poszła mi bardzo na rękę ponieważ nie brali pod uwagę moich nieobecności, wystarczyło, że zaliczę egzaminy. Koleżanki pożyczyły mi wszystkie swoje notatki i pomału wszystko udało mi się zaliczyć. Byłam wolna, mój kontrakt siatkarski się skończył, ukończyłam pierwszy etap na uczelni coś jak u nas licencjat. Nic mnie tu nie trzymało. W normalnych okolicznościach pewnie bym się ucieszyła z powrotu do Polski ale wiedziałam, że nikt oprócz rodziców na mnie nie czeka. Oczywiście uczelnia zaproponowała mi przedłużenie kontraktu ale nie chciałam tam dłużej być pomijając fakt, że przez najbliższe pół roku miałam się nie przemęczać, czyli treningi odpadały nie mówiąc o meczach. Podziękowałam Arturowi za współpracę, trenerowi i dziewczynom z klubu. Mimo wszystko to były naprawdę udane i owocne 2 lata.
Czas było wracać do domu. Dokładnie 21 maja 2011 roku po raz ostatni wysiadłam z samolotu linii Chicago-Warszawa i stanęłam na płycie lotniska. Był słoneczny i ciepły dzień. Poszłam do głównego terminalu, później po walizkę. Ostatnio kiedy przyleciałam towarzyszyło mi przyjemne podekscytowanie z zobaczenia Bartka teraz było mi wszystko obojętne, nie spieszyłam się, nie denerwowałam ale mimo wszystko jedna rzecz pozostała niezmienna, tęskniłam. Ojciec zabrał mnie do domu. Monika w Łodzi jeszcze na uczelni siedziała przez co nie miałam nawet do kogo paszczy otworzyć. Kolejne dni mijały mi naoglądaniu jakiś seriali w internecie albo bezmyślnym przeskakiwaniu z kanału na kanał telewizyjny. Po głowie kołatała mi się pewna myśl, sprawdziłam stan mojego konta bankowego, widniała na nim całkiem ładna sumka uzbierana ze stypendium i nagród siatkarskich. A gdyby tak sobie kupić samochód? Teoretycznie jeden miałam ale cały czas był w posiadaniu Moniki i najwyraźniej dobrze jej służył. Tak, samochód to świetny pomysł. Usiadłam a na kompie jednocześnie włączając allegro. Przejrzałam może ze 3 strony kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć. 
-Cześć, rekonwalescentko.- przywitała mnie uśmiechnięta mordka.
-Igła! Co tu robisz?
-Jak to co? Przyjechałem odwiedzić moją ukochaną siatkarkę. 
-Cześć, Tosia. - za Igłą do domu wszedł Ziomek. 
-Cześć, kurcze jak Was dobrze widzieć. Wchodźcie, wchodźcie.- zaprowadziłam ich do salonu, zrobiłam kawę i pokroiłam ciasto, które zupełnie przypadkowo wczoraj upiekłam. Tak, pieczenie i gotowanie to też całkiem dobry zabijacz czasu. 
-A Wy nie na zgrupowaniu?
-Mamy kilka dni wolnego, później znowu treningi a potem Japaniseeee!- Igła zrobił skośne oczy za pomocą palców. 
-Wygracie, będę Wam dzielnie kibicować z przed telewizora.
-No ja myślę.- uśmiechnął się do mnie Ziomek. 
-A jak nowy trener?
-Super koleś! I powiem Ci, niech się wszyscy nas w tym roku boją bo czuję w kościach że staniemy na podium. 
-To to ja wiedziałam, już od dawna.- cudownie było pogadać z nimi o wszystkim i o niczym. 
-A może pojedziesz z nami do Spały? Chociaż na jeden dzień? Toooosia??- chłopaki patrzyli na mnie wyczekująco. 
-Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł, po co ja tam pojadę? 
-Zobaczysz się ze wszystkimi. 
-To nie jest dobry pomysł.- chyba wszyscy pomyśleliśmy o Bartku. 
-Bartkiem się nie przejmuj, popełnił błąd...
-To ja popełniłam błąd.- odparłam wchodząc w słowo Igle.
-Ale nawet nie daj sobie tego wmówić. To wszystko jego wina.
-On mnie nie zdradził. 
-Tak Ci powiedział?
-Tak. Ale..
-Kłamie. 
-Nie kłamie, to moja wina, wtedy w jego mieszkaniu była Agnieszka z Jarskim. Ja popełniłam błąd. I to moja wina.- chłopaki siedzieli z szeroko otwartymi oczami, jeszcze chwila a pewnie otwarli by usta. 
-A wiesz, że Jarski zaręczył się z Agnieszką?- zmienił temat Łukasz. 
-O to super!
-W przyszłym roku mają wziąć ślub.- nareszcie jakaś pozytywna wiadomość. 
-Dobra my tu gadu gadu a wieczorem najpóźniej mamy być w Spale. Pakuj się mała.- rozkazał mi Igła. Zmarszczyłam brwi. 
-Nigdzie nie jadę, 
-Owszem, jedziesz. - i czy miałam jakiekolwiek prawo głosu? Zawsze to samo. 
Około godziny 17 dojechaliśmy do ośrodka sportowego w Spale. Wszyscy, którzy już przyjechali siedzieli w swoich pokojach. Jednak przy recepcji natknęliśmy się na trenera Anastasiego. Przywitałam i przedstawiłam się, pozwolił mi zostać z siatkarzami jak długo zechcę pod warunkiem, że nie będę przeszkadzać. Oczywiście grzecznie przytaknęłam i dostałam klucz do pokoju. Wjechaliśmy na 4 piętro windą, chłopaki poszli do swojego pokoju, mój mieścił się 2 pokoje dalej. Gdzie przechodziłam koło drzwi z nr 408 właśnie się otworzyły i ukazały mi się plecy jednego z siatkarza, krzyknął jeszcze do środka "idę sprawdzić czy Igła przyjechał" i stanęłam twarzą w twarz z Kurkiem. Mina mu zrzedła. 


__________________________________________________________________


Hello Ludziska! Nie zamarzliście? To jest coś strasznego! Ja to powinnam mieszkać w miejscu gdzie jest +25 w zimie. Nie dla mnie takie mrozy, a podobno w lutym ma być -35, nie wiem czy to możliwe. 

Jestem tak zaganiana na uczelni, że nie mam czasu nawet nic dla Was napisać, więc korzystając z chwilki wolnego czasu wyskrobałam dla Was taki oto rozdział ;)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D

Pozdrawiam

Do przyszłego poczytania:

T.

środa, 15 stycznia 2014

Przegrałam

Przyszło mnóstwo znajomych, wszyscy na czarno. Panowie z zakładu pogrzebowego wkładali trumnę do grobu. Mama płakała na ramieniu mojego ojca, przyciskając chusteczkę do nosa znad niej było widać zaczerwienione oczy. Koło niej stał Bartek, przystojny jak zawsze w czarnym garniturze ze złożonymi z przodu rękami, jego oczy też wyglądały jak by właśnie kroił cebulę. Dalej stali Monika z Michałem i Iwonka z Krzysiem, nie płakali, zachowali kamienną ale spokojną i smutną twarz. Kuba z Agnieszką trzymali się z tyłu, podobnie jak Łukasz Kadziewicz, Łukasz Żygadło, Zbyszek Bartman, chłopaki ze Skry, znajomi z gimnazjum i liceum w Nysie, przybyła też rodzina. Grób został zamknięty, ludzie składali kwiaty na grobie a później podchodzili do moich rodziców i Bartka i składali kondolencje. To wszystko było takie smutne, śnieg dokoła, wygwizdów jak na Syberii. A mimo to stał tam nad grobem i prosił, żebym wróciła, szeptał moje imię ze łzami w oczach. 
Otworzyłam oczy, budząc się z koszmaru, było ciemno. Oczy powoli przyzwyczajały się do mroku. Wciąż byłam w szpitalu, po prawej stał wielki fotel nikogo w nim nie było przez co przez chwilę wydawało mi się, że w sali jestem sama. Dopiero po minucie zorientowałam się, że ktoś spał trzymając mnie za rękę, siedząc na taborecie koło łóżka, to był Bartek. Miał ręce złożone na moim łóżku a na nich oparł głowę, spał. Uśmiechnęłam się, ciesząc się, że nie zostawił mnie i jest tutaj tak blisko. Było mi bardzo niewygodnie, najchętniej zmieniła bym pozycję ale nie chciałam budzić śpiącego Kurka. 

Ponownie obudziłam się kiedy już słońce stało wysoko. 
-Jak się czujesz?- zapytał się Bartek, siedząc w tym ogromnym fotelu, który w sumie przy gabarytach Bartka jakoś dziwnie się skurczył. 
-Dobrze.- wychrypiałam, zbyt długo nic nie mówiłam chyba. 
-Pójdę po lekarza i przyniosę Ci coś do picia. 
Po chwili przyszedł doktor. Zbadał mnie, zadał masę pytań, kazał ruszać nogami i rękami, wszystko było w normie ale byłam osłabiona. Po wyjściu lekarza siedzieliśmy sami z Bartkiem w pokoju w niezręcznej ciszy. Zaczęłam się wiercić na łóżku i w końcu udało mi się spuścić z niego nogi. 
-Co Ty robisz?
-Chcę się wykąpać.- odpowiedziałam, nie patrząc na niego. Podszedł do mnie i poczułam jego rękę na plecach.- Odejdź, poradzę sobie. 
-Nie wygłupiaj się.
-Odejdź!!- krzyknęłam, kiedy drugą rękę włożył mi pod uda, cofnął się. Próbowałam ustać na nogach ale ugięły się pode mną kolana, gdyby nie szybka reakcja Bartka upadła bym. Bez większego problemu wziął mnie na ręce i zaczął iść w stronę łazienki.- Postaw mnie!! Natychmiast!
-Zamknij się wariatko!- spuściłam głowę. Zaniósł mnie do łazienki, pomógł się rozebrać, trzymał mnie kiedy stałam pod prysznicem żebym nie upadła. Dopiero w łazience mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Miał podkrążone oczy, szarą cerę, schudł co było widać najlepiej po jego kościach policzkowych, jego oczy straciły dawny blask, nie błyszczały kiedy na mnie patrzył. Był zmęczony.
Później zaniósł mnie do łóżka. Przyszli moi rodzice i Iwonka z Moniką. 
-To teraz wypis i do domku?- zapytała uśmiechnięta Monika.
-Niezupełnie. 
-A co jeszcze?
-Badanie histopatologiczne.
-Co to takiego?- zainteresował się Bartek, od niechcenia spojrzałam na niego. 
-Badanie to pozwala zdiagnozować czy guz został w całości wycięty czy są jeszcze jakieś jego komórki.- wytłumaczyła mama. 
-A jeżeli nie?- zapytała Iwona. 
-To zostaje mi radio albo chemioterapia.- wszyscy zbledli. 
-Nie ma co się martwić na zapas, będzie dobrze.- Iwona powiedziała to z taką pewnością, że każdy jej uwierzył. 

Pierwszy raz miałam okazje porozmawiać z Moniką sam na sam. 
-Nie zdradził mnie! Rozumiesz co to znaczy? Że rozwaliłam swój związek bez powodu! Jestem największą idiotką świata. Boże dlaczego nie chciałam z nim pogadać? No dlaczego?
-Bo...
-Pewnie i tak bym mu nie uwierzyła, ale z drugiej strony teraz mu uwierzyłam. Monika! No powiedz coś!
-Powiedziałabym już dawno ale od pół godziny masz taki słowotok, że nawet jednego słówka nie jestem w stanie wtrącić.
-Co ja mam zrobić?
-Najpierw się położyć, lekarz powiedział żebyś zbyt dużo się nie przemęczała. 
-Ale ja nie o tym!
-Pogadaj z nim. Zależy Ci na nim?
-Pytanie. 
-To szczerze z nim porozmawiaj, wyjaśnij mu wszystko. Tylko szczerze. I nie krzycz, nie denerwuj się. Zrozumie.- westchnęłam, właśnie co do tego nie miałam pewności. 

Przyszły wyniki badania histopatologicznego. Wyrok? Radioterapia. Z jednej strony się przestraszyłam z drugiej mi ulżyło, że nie chemia. Właśnie kończyłam rozmawiać z lekarzem kiedy przyszedł Bartek. Staną w drzwiach. 
-Wejdź, siadaj. 
-Przyszedłem się pożegnać.- ścisnęło mnie w dołku. -Muszę wracać do Polski. 
-Jasne, rozumiem. 
-Co powiedział lekarz?
-Radioterapia. 
-Poradzisz sobie bo jeżeli chcesz to mogę zostać.- bardzo chciałam, żeby został ale mimo to powiedziałam.
-Nie, nie trzeba. Mam Monikę, Iwonę i rodziców, poradzę sobie. Bartek czy możemy porozmawiać?
-Przecież rozmawiamy.
-Ale nie o tym tylko o ostatnim roku i mojej fatalnej pomyłce. 
-Nie teraz spieszę się na samolot. Cześć.- i wyszedł.
-Bartek!- krzyknęłam za nim, ale już nie wrócił. Do oczu napłynęły mi łzy, przez chwilę z nimi walczyłam ale nie miałam szans. Właśnie przegrałam Bartka. 


__________________________________________________________________


Cześć Misiaki!! 
Co u Was słychać? Ja mam straszne zawalenie na uczelni. Tylko w tym tygodniu 5 zaliczeń, na szczęście 4 już za mną, a w piątek równania różniczkowe, niestety o 8 rano. Przecież to środek nocy i o takiej godzinie się śpi a nie pisze zaliczenia z jakiś masakrycznych przedmiotów no ale dobra jakoś dam radę. Koniec z narzekaniem! :D

Oglądaliście najnowszego Hobbita? Ludzie jak tak można skończyć film?? NO JAK!? Poszłam na niego do kina z dwoma kolegami, lecą już napisy końcowe a ja się nie ruszyłam z krzesła, oni się dziwnie na mnie patrzą w końcu nie wytrzymali i pytają "a Ty nie idziesz?", moja odpowiedź: "nie, czekam na dalszy ciąg". Nie doczekałam się, niestety :/

Słuchajcie wczoraj dosłownie bym zaliczyła zgona. Wchodzę na yt przeglądam jakieś filmiki, a tu nagle w propozycja wyskakuje "życzenia dla Marleny" czy jakoś tak, no więc wchodzę w niewinne wyglądający filmik, bo na miniaturce jakaś laska z długimi kręconymi włosami. Uwierzcie kiedy do mnie dotarło, że to facet, na dodatek Michał Szpak, to nie wiedziałam czy skakać z okna czy wydłubać sobie oczy. Jak coś takiego można wrzucić do internetu!? Jak ja bym dostała takie życzenia to zapłakała bym się na śmierć. (Wiem, że filmik ma już jakieś 2 tygodnie, ale chyba jestem zacofana :/) P.S Współczuję jego siostrze. 


Do przyszłego poczytania:

T.


środa, 8 stycznia 2014

I z czego rżysz!?

Leżałam na szpitalnym łóżku, tępo wpatrzona w sufit. Kiedy lekarz powiedział "guz mózgu" przez chwilę miałam jeszcze nadzieję, że się roześmieje i powie, że wypis już jest przygotowywany ale nie. Przyniósł mi jakąś książkę żebym sobie poczytała o mojej nowej chorobie, leżała jeszcze nietknięta na stoliku. Powinnam panikować a tymczasem uspokoiłam się bo wiedziałam skąd te wszystkie omdlenia, wymioty i bóle głowy. Ja chyba naprawdę jestem nienormalna, albo "chora na głowę" cóż za ironia. 
Samolotem lecieli do mnie Monika z Michałem, Igła z Iwonką i Kadziewicz. Nie wiem jak im się udało dostać kilka dni wolnego w klubach ale cieszyłam się, że ich zobaczę przed... no właśnie przed czym, przed śmiercią? Nie, takiej możliwości nie dopuszczałam ale lekarz powiedział, że jeżeli coś mogło by pójść nie tak to mogła bym stracić trwale pamięć. Chciałam z nimi pogadać póki ich jeszcze pamiętam, tak brzmi zdecydowanie lepiej niż "zanim umrę", chociaż i taka możliwość była wysoce prawdopodobna. 
Więc leżałam, godzinę, dwie, trzy, pięć. Myślałam nad wszystkim co mnie w życiu spotkało, nad tym dobry, nad tym zły i nad Bartkiem, nie umiałam Go przypasować do żadnej kategorii bo oczywiście spędziłam z nim dobre chwile to żal po zdradzie pozostał do dnia dzisiejszego. Dalej nie wiem co miała tamta czego ja nie miałam. Teraz to nie istotne dobrze, że ze sobą nie jesteśmy była bym dla niego tylko ciężarem. 

Myślenie mnie znużyło na tyle, że zasnęłam. Lecz kiedy ponownie otworzyłam oczy koło łóżka siedzieli moi przyjaciele. 
-Czemu mnie nie obudziliście? Długo już tu siedzicie?
-Kilka chwil, a nie obudziliśmy Cię bo spałaś.- patrzyłam na Kadzia przymrużonymi oczami, jego filozofia jest czasem zabójcza.
-Jak podróż?
-Tosia jak się czujesz?- zapytał Łukasz łapiąc mnie za rękę.
-Świetnie.- uśmiechnęłam się szeroko.
-Co powiedział lekarz?
-Że będę miała operację. 
-A później już będzie wszystko w porządku? Tzn wytną i po wszystkim?
-Jeżeli nie zejdę im na stole.- wszyscy się skrzywili.- Sorry, kiepski żart. 
-Nawet w takim momencie nie przestajesz żartować?- karcąco spojrzała na mnie Monika.
-A co mam zamknąć się w łazience i ryczeć?
-A Bartek...- zawahała się Iwonka. 
-Co Bartek?
-Wie?- każdy wiedział, że pomimo tego iż minął już prawie rok od naszego rozstania to dalej był drażliwy temat. 
-Nie, niby po co? Nie jesteśmy już razem. 
-Jak spałaś to rozmawialiśmy o tym, że ktoś by Ci się tu przydał, my nie możemy zostać ale dziewczyny Ci pomogą.- oznajmił Igła. 
-Nie, nie ma takiej potrzeby w przyszłym tygodniu przyjadą moi rodzice, naprawdę nie trzeba. Michał co Ty taki milczący dzisiaj?
-A nie wiem, chyba trochę śpiący jestem. Ale też uważam, że to jest dobry pomysł żeby Iwona z Moniką zostały z Tobą. Będziesz ich potrzebować. 
-Okej, jak chcecie. - skapitulowałam, przecież nie miałam z nimi szans. 

Kolejne dni to były przygotowania do operacji, największym szokiem dla mnie było zgolenie mi włosów. Wyglądałam strasznie. Dziewczyny przywiozły mi perukę, przynajmniej nie straszyłam nikogo swoim wyglądem. 
24 Lutego miała się odbyć operacja, nie spałam już od 3 nocy, około 8 usłyszałam pukanie i drzwi się otworzyły. Stał w nich Bartek z wielkim bukietem w ręce.
-Co tu robisz?- zapytałam siadając na łóżku.
-Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?
-Po co?-nalał wody do dzbanka, który stał na nocnym stoliku. 
-Jak to po co? Martwiłem się, gdyby nie Kubiak to pewnie bym dalej nie wiedział. 
-Dlaczego się martwiłeś?
-Tośka brałaś coś?- usiadł koło mnie. 
-To Ty coś chyba brałeś. Najpierw mnie zdradzasz a teraz nagle się mną interesujesz?
-Nigdy Cię nie zdradziłem. 
-Jasne, a to niby dlaczego ze sobą nie jesteśm?
-Bo nagle przestałaś odbierać ode mnie telefony a Igła przyjechał po Twoje rzeczy oddając mi przy okazji Twoje klucze. 
-Byłam u Ciebie, kilka dni przed Wielkanocą, miałam nie przyjeżdżać ale Artur mnie namówił. Weszłam do Twojego mieszkania a na korytarzu leżała damska bluzka. Nie moja. A Ty w sypialni pieprzyłeś jakąś inną dziewczynę!!- nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć, mimo mojego gniewu Bartek zaczął się śmiać.- I z czego rżysz!? 
-Przed Wielkanocą? Nie weszłaś wtedy do sypialni, prawda?
-Oczywiście, że nie!- zaprzeczyłam oburzona a Bartek coraz bardziej rechotał. 
-Jak byś weszła to przekonałabyś się, że to nie byłem ja. Kuba przyjechał do mnie z Agnieszką. Ja wtedy byłem prawdopodobnie na treningu.- prawda docierała do mnie naprawdę wolno, nie zdradził mnie. Bartek mnie nie zdradził! Krzyczał cichy głosik w mojej głowie a mimo wszystko nie mogłam w to uwierzyć.- Dlaczego nie porozmawiałaś ze mną? Dlaczego nie odebrałaś ani jednego telefonu ode mnie?
-Bo tak było łatwiej.- do oczu napłynęły mi łzy.
-Antonina Jarecka? Proszę na wózek, za chwilę zawiozę panią na salę operacyjną.-nawet nie zauważyłam jak do sali weszła pielęgniarka. 
-Sorry, muszę iść.- podszedł do mnie i mocno przytulił, wtedy się przestraszyłam, że mogę Go więcej nie zobaczyć, jeżeli operacja się nie powiedzie, stracę Go. Na zawsze. 
Pielęgniarka wywiozła mnie z sali, na korytarzu jeszcze natknęłam się na moich rodziców, Monikę i Iwonkę. Uściskali mnie ale to nie było pożegnanie, pozwolili mi wierzyć, że jeszcze się zobaczymy.
Położyli mnie na stole, pielęgniarka podała środek usypiający. Zaczęłam odpływać.


__________________________________________________________________


Tadam! Jestem! :D
Ha! I udało mi się nawet wyrobić :D 
Już! Już nie bulwersować mi się :* Wiem, że jestem zła i niedobra ale czasem trochę napięcia trzeba wprowadzić :D

Smutno mi, skończył się mój ukochany serial! :( Dlaaaaaczego!? Ktoś jeszcze oprócz mnie oglądał Nikitę?? Jeżeli tak to jednoczę się z Wami w bólu ;)

Aaaach jak mi się nie chciało wracać na uczelnię, chyba za bardzo się rozleniwiłam przez te święta. 


Do przyszłego poczytania:

T.