środa, 13 lutego 2013

Ja Cię znam!

Na następny dzień pilnie szukałam naszego trenera, niestety nie mogłam go nigdzie znaleźć w ośrodku więc szybko przebiegłam w samej bluzie bo oczywiście nie chciało mi się zachodzić do szatni po kurtkę, na halę. Skierowałam się prosto na boisko. Jak się okazało na hali trenowali siatkarze, natomiast pana Adama tam nie było.
-Tośka! Grasz z nami?
-Eee ja?- spojrzałam na Mariusza jak na postać z innej bajki.
-Zwołaj kilka osób zagramy sparing.
Pobiegłam sprintem do naszego ośrodka, podbiegłam do windy była na trzecim piętrze nie czekając na nią pognałam na pierwsze piętro do pokoju. Zabrałam torbę krzyknęłam tylko do Eweliny żeby wzięła swoje rzeczy i poszła na halę. Pobiegłyśmy do schodów Ewelina w dół a ja w górę na drugie piętro.
-Zbierać się!
-Ale o co chodzi?
-Bierzcie rzeczy i na halę.
-A co trening jest?- ta ich werwa i chęć do życia.
-Możecie chociaż raz zrobić to o co was proszę??- z łaski mnie posłuchali.
W międzyczasie jak chłopaki się zbierali ja pobiegłam jeszcze po Jowitkę i kilka minut później spotkaliśmy się w holu na dolę. Każdy wyglądał na nieco skołowanego.
-Możesz nam wreszcie powiedzieć o co chodzi??- nie wytrzymał Wojtek.
-Zaraz zobaczycie.
Poszliśmy wszyscy na halę. Jak tylko zobaczyli kto na nas czeka oczy im się zaświeciły a ja uśmiechnęłam się triumfalnie do Bartka.
-Cześć Tośka, cześć Bartek, cześć wszystkim.- podszedł do nas Winiar.- Przebierzcie się to zagramy.
Ruszyliśmy do szatni kiedy z niej wyszliśmy stwierdziliśmy, że to bez sensu żebyśmy grali na reprezentantów naszego kraju i postanowiliśmy przemieszać skład. Ustawiliśmy się na swoich pozycjach na boisku, w moim kwadracie stanął Wlazły, z Bartkiem Winiar Świderski i Ewelina, na rozegraniu został tylko Zagumny natomiast na środku Wojtek Kamil, Pliński i Kadziewicz, libero: Jowita i Gacek. Mój skład wypadł następująco: Ja, Winiarski, Ewelina, Wojtek, Kadziewicz, Jowita i Zagumny. Natomiast w następnej drużynie cała reszta a na rozegranie poszedł Żygadło. 
Dla nas to było coś grać z takimi świetnymi siatkarzami.

Następnego dnia wyjeżdżaliśmy ze Spały, oczywiście na pożegnanie dostaliśmy koszulki z autografami i porobiliśmy sobie zdjęcia z siatkarzami. To były najlepsze ferie w moim życiu. Niestety trzeba było szybko wrócić do szarej rzeczywistości. Na nauce i treningach minęła mi cała wiosna. Nareszcie moja drużyna zdobyła mistrzostwo Polski. Z Bartkiem bardzo oddaliliśmy się od siebie. Właściwie gdyby nie to że ze sobą mieszkaliśmy to nawet byśmy się do siebie nie odzywali. Całkowicie pochłonęły nas inne zajęcia. 
Wielkimi krokami zbliżał się koniec roku szkolnego, moje świadectwo, no cóż, najgorsze nie było ale na pewno nie było takie żeby mnie jakoś satysfakcjonowało. Cieszyłam się, że mogę wreszcie wrócić na dłużej do domu. Chciałam się spotkać z Moniką.
Wymyśliłyśmy, że pojedziemy gdzieś razem. Akurat wpadła nam w ręce ulotka promująca harcerskie wyjazdy do Przebrna, spanie pod namiotami, morze, plaża i my dwie czyli wakacje idealne. Nasi rodzice się zgodzili więc jak najszybciej poszłyśmy się zapisać. Wyjazd był zaplanowany na koniec lipca. Cały lipiec latałyśmy jak głupie po naszym jakże wspaniałym centrum handlowym i szukałyśmy strojów kąpielowych, śpiworów, przekopałyśmy się przez sterty bluzek, spodenek i spodni. Każda z nas znalazła coś dla siebie. Ale i tak w dzień wyjazdu kupowałyśmy jeszcze kremy z filtrem i okulary przeciwsłoneczne. 
Kiedy dotarłyśmy na miejsce okazało się że jesteśmy w środku lasu i mamy spać w ogromnych sześcioosobowych namiotach wojskowych, od razu obleciałyśmy z Moniką cały obóz żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda, a i tak miałyśmy trochę czasu bo walizki mieli nam dopiero przywieźć. Jak się okazało warunki były naprawdę polowe. Ale jak to mówią " co Cię nie zabije to Cię wzmocni" więc nie przejmując się niczym zaczęłyśmy szukać dla siebie odpowiedniego namiotu. Od razu przypałętały się do nas jakieś trzy dziewczyny, całkiem miłe. 
Po rozpakowaniu się rozłożyłyśmy się na naszych łóżkach i gadałyśmy z tamtymi dziewczynami, jednak usłyszałyśmy gwizdek który miał oznaczać zbiórkę. Nasz opiekun oznajmił nam że mamy jeszcze pół godziny na rozpakowanie się i przebranie w strój kąpielowy następnie ponownie mamy się zebrać i będziemy mogli iść popływać w morzu. Po godzinie już pluskałyśmy się beztrosko w morzu, woda była lodowata i kiedy wyszłyśmy na gorący piasek szczękałyśmy z zimna zębami.
-Ej zasłaniasz mi słońce!- krzyknęłam z zamkniętymi oczami do osoby która właśnie stanęła nade mną, byłam przekonana że to moja kochana przyjaciółka.
-Przepraszam ale wydaje mi się, że skądś Cię znam.- usłyszałam nieznany mi głos, momentalnie otworzyłam oczy.
-Mnie?
-Bo ona jest siatkarką- nie stąd ni zowąd wypaliła Monika za co dostała ode mnie z łokcia w żebra.- Auaaaa! Przecież mówię prawdę!
-Zamknij się wreszcie!- nie wytrzymałam.
-Ale ona ma rację byłam na Twoim meczu grałyście bodajże z Dziewiątką Łódź, z tego co pamiętam to wygrałyście. - zatkało mnie, nie wiedziałam co powiedzieć, czyżbym robiła się sławna??
-Eeeem taak było coś takiego. 
-Cześć jestem Ania, a Ty Tośka prawda?
-Zgadza się. 
-W zasadzie to mamy dwa miejsca u siebie w namiocie nie chciałybyście się zakwaterować u nas??
-Czemu nie.- wtrąciła Monika bo ja jeszcze nie do końca odzyskałam mowę.
Jak tylko wróciłyśmy z plaży rozpoczęłyśmy przeprowadzkę. Przeprosiłyśmy tamte dziewczyny i zapoznałyśmy się z nowymi współlokatorkami.

_________________________________________________________________

Łohoho! Cóż późno wrzucam ten rozdział ale niestety wcześniej nie dałam rady, w każdym razie wyrobiłam się ;D
Co u Was słychać Dziubaski?
Ja jestem meeeeega zmęczona bo mam za sobą długą podróż autobusem ;)
A co do aktualnego rozdziału to chciała bym słońce, plażę i ciepełko +30 a Wy?

Do przyszłego poczytania:

T.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz