środa, 6 marca 2013

Napastnik czy ofiara?

Kiedy 21 października po szkole weszłam do domu w drzwiach przywitała mnie pani Iwonka, która trzymała na rękach małego Kubusia i Bartek który trzymał tort.
-Wszystkiego najlepszego!!
-Ojej dziękuję!- nie spodziewałam się że ktoś będzie pamiętał o moich urodzinach. 
-Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki.- pomyślałam i udało mi się zdmuchnąć wszystkie 17 świeczek za jednym razem. 
-Tosia- pierwszy zwrócił się do mnie Bartek.- nie umiem składać życzeń, ale wszystkiego najlepszego, zdrówka, szczęścia, i braku kontuzji oraz wszystkiego czego sobie zamarzysz.- dostałam od niego buziaka w policzek i podłużną kopertę przewiązaną wstążką.- Rozpakuj.- kiedy otworzyłam moim oczom ukazały się dwa bilety na mecz Jastrzębskiego ze Skrą, który, jak głosiła data na nich, miał się odbyć dopiero 23 grudnia. 
-Łoł!! Dziękuję!!- rzuciłam się mu na szyję.- Jak udało Ci się zdobyć te bilety??
-Ma się chody.- i że to niby ja jestem nieskromna??
-Tosiu a to ode mnie i Adama i oczywiście od Kubusia.- dostałam piękne kolczyki.
-Dziękuję bardzo.- mocno się przytuliłam do pani Iwonki. 
-Z kim pójdziesz na mecz?- dopytywał Bartek.
-No nie wiem, może zapytam Ewelinę czy by nie chciała iść ze mną?- wiedziałam, że Bartek ma ochotę pójść ze mną. Szturchnęłam go łokciem w żebra.- Pójdziesz ze mną na mecz?
-Zapraszasz mnie?
-Wiesz, nie. Wcale nie po to Cię zapytałam.- odparłam z sarkazmem. 
-Skoro nalegasz to pójdę z Tobą.


Kilka dni później poszłam do szkolnej toalety, będąc w kabinie usłyszałam że ktoś wchodzi do łazienki. Otwierając drzwi od kabiny zobaczyłam Paulę, opierała się o brzegi umywalki i płakała.
-Paula co jest?
-Idź sobie.- warknęła na mnie, nie zamierzałam na siłę jej pomagać więc umyłam ręce i już byłam przy drzwiach kiedy usłyszałam słowa Pauli:
-Albo poczekaj. Wytłumacz kilka rzeczy. Jak to jest, że Tobie wszystko się udaje? Jesteś bardzo dobrą zawodniczką, masz dobre oceny, mieszkasz z chłopakiem na którym MI zależy, i masz dwoje kochających rodziców! A ja? Pomimo tego że wylewam siódme poty na korcie nie widać efektów w grze, mam non stop zagrożenie z matematyki, a mój ojciec widzi we mnie tylko punkciki w tabelkach! Możesz mi wytłumaczyć jak to jest??
-Ale ja Ci mogę po...
-Nie chcę Twojej pomocy.- szybko wyszła z łazienki a ja jeszcze długo po jej wyjściu stałam oszołomiona tym co się przed chwilą stało. 

-Jaką sytuację rodzinną ma Paula?- zapytałam Ewelinę któregoś dnia przed treningiem. 
-Mieszka tylko z ojcem, jej mama zmarła kilka lat temu na raka. A czemu Cię to tak interesuje?
-Bo kiedyś w łazience naskoczyła na mnie, że mi się wszystko udaje a ona całe życie ma pod górkę. 
-Szczerze mówiąc to trochę tak jest. To ojciec postanowił, że będzie grała w tenisa, wybrał dla niej szkołę, wysyłał na różne obozy tenisowe, na wakacje jeździ do Anglii żeby nauczyć się języka, wkłada w nią kupę kasy, ale Paula w tym wszystkim nawet nie ma prawa głosu.- opowieść Eweliny postawiła Pulę w moich oczach w całkiem innym świetle. Zrobiło mi się jej szkoda. Dlatego ona tak się zachowywała w szkole, w domu nikt nie zwracał na nią uwagi więc w szkole chciała być w centrum zainteresowania innych. Było mi jej szkoda. 

Listopad zleciał bardzo szybko, Bartek zdał prawo jazdy, my straciłyśmy 3 punkty przegrywając mecz. 
W grudniu zaczęły się próby na poloneza, a ja odliczałam dni do 23 grudnia. Pan Adam zgodził się dać Bartkowi samochód więc tego długo wyczekiwanego dnia o godzinie 10 wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy trasą do Bełchatowa. 
-Wzięłaś bilety?- zapytał Bartek.
Doskonale wiedziałam, że je wzięłam ale zaczęłam szperać w mojej torebce a po chwili z wielkim przerażeniem spojrzałam na Bartka.
-Zapomniałam.
-Jak mogłaś zapomnieć biletów? Na pewno tam je masz.
-No nie mam.
-Nie wkręcaj mnie nawet.
-Mówię Ci że nie mam, zapomniałam, musimy zawrócić.- nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. 
-Wiedziałem że kłamiesz.
-Ta jasne.
-No tak.
-Mhmm.
-A nie gadam z Tobą.- włączyłam radio, akurat leciała piosenka "hips don't lie" i zaczęliśmy "śpiewać". 
W świetnych nastrojach podjechaliśmy pod halę. Do meczu zostało jeszcze tylko pół godzinki. Trybuny były niemal pełne, a na boisku rozgrzewali się zawodnicy. Zobaczyłam Mariusza Wlazłego, Łukasza Kadziewicza, Krzysztofa Ignaczaka, Daniela Plińskiego, Marcina Murka i jeszcze kilku znakomitych siatkarzy. 
Mecz się rozpoczął. Pierwszy set dla Jastrzębian przy stanie 26 - 24, drugi set był chyba najbardziej emocjonujący bo po długiej batalii wygrała Skra 30-28. Już w trzecim secie Skra pewnie i bez większych problemów wygrała 25-15 i kiedy już się wydawało, że czwarty set zakończy cały mecz okazało się że to Jastrzębie wygrało 25-18. Tie break rozstrzygnął wynik meczu na korzyść Skrzatów 15-10.
Do domu wróciliśmy mniej więcej koło 21:30. 

_________________________________________________________________


Jastrzębski wygrał i będzie grał z Zaksą. Jak myślicie kto wygra? Pomimo tego, że będę na pewno mocno trzymała kciuki za Jastrzębian to obiektywnie patrząc Zaksa ma większe szanse.
Przeżywam mentalną żałobę po meczu Skra- Resovia...

Do przyszłego poczytania:


T.

2 komentarze:

  1. świetny rozdział, czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że dopiero teraz ale niestety brak czasu ;/ rozdział bardzo mi się podoba tylko szkoda że taki króciutki.. czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń