środa, 20 marca 2013

"szczęście jest blisko, na wyciągnięcie ręki..."

Taki stan rzeczy utrzymywał się do momentu aż Bartek dostał transfer do ZAKSY Kędzierzyna Koźla.
Pewnego czerwcowego dnia, wrócili do domu pan Adam z Bartkiem i oznajmili, że podpisali kontrakt. Widać było, że młody Kurek jest bardzo szczęśliwy. Świętowaliśmy Bartka sukces, pani Iwona upiekła tort, pan Adam w drodze do domu kupił szampana, a ja grzecznie pogratulowałam Bartkowi "awansu". 
Wieczorem Bartek zapytał się czy możemy pójść na spacer. Zgodziłam się. 
-Dlaczego to robisz?- zapytał mnie z wyrzutem Kurek.
-Co takiego?
-Uciekasz, bronisz się i mnie odpychasz.
-Nic takiego nie robię.
-Tosia, nie ściemniaj, rozmawiałem z Moniką, powiedziała mi wszystko. Nie rozumiem dlaczego tak wielkim problemem jest dla Ciebie to że ze sobą mieszkamy, z resztą teraz to już jest nie ważne, po wakacjach wyprowadzę się do Kędzierzyna.- totalnie nie miałam pojęcia co powiedzieć, zbyt dużo informacji. Faktycznie,mieszkanie razem już przestawało być problemem ale jak on wyjedzie to będziemy się widzieć raz na ruski rok. - Nic nie powiesz?
-A co mam powiedzieć? Teraz jak Ty wyjedziesz to będziemy się widzieć bardzo rzadko.
-Tośka! Nawet mnie nie denerwuj! Mieszkamy razem- źle, mieszkamy osobno- źle. Mam wrażenie, że Ty tylko szukasz wymówki. Nie rozumiem Cię. 
-Musimy na ten temat rozmawiać?
-Tak, musimy. Zrozum ja nie odpuszczę, za długo czekałem. Przez ten czas co ze sobą nie rozmawialiśmy było mi naprawdę ciężko i nie chcę tego przerabiać jeszcze raz, nie mam na to siły.- zatrzymał się i złapał mnie za łokieć żebym też się zatrzymała, położył swoje ręce ma moich ramionach i spojrzał głęboko w oczy tłumacząc mi to wszystko. Oczy mi się zaszkliły, wtedy Bartek przyciągnął mnie do siebie oparł swoją brodę na czubku mojej głowy i mocno przytulił.
-Boję się.- wyszeptałam.- poza tym to nie jest dobry moment, za dwa tygodnie kończy się rok szkolny a ja pojadę do domu, nie będziemy się widzieć przez dwa miesiące a później jak ja przyjadę to Ty wyjedziesz.
-W takim razie nigdy nie będzie dobrego momentu. Chcesz odpuścić? Proszę bardzo, droga wolna- przestał mnie przytulać.- możesz się teraz odwrócić i odejść, nie zatrzymuję Cię.
-Nie.- raz się żyje, on ma rację, jak nie teraz to kiedy? Pocałował mnie, później długo jeszcze spacerowaliśmy, rozmawialiśmy i przytulaliśmy się do siebie. Do domu wróciliśmy późno.  Jak tylko wykąpałam się i położyłam w łóżku napisałam krótką wiadomość "jesteśmy razem" wysłałam ją do Moniki i Eweliny. 

Za swoje pierwsze pieniądze z kontraktu Bartek kupił samochód, oczywiście musieli mu dołożyć rodzice.
-To Bartek może przyjechać do nas na wakacje?- rozmawiałam z tatą przez telefon.

-Oczywiście Tosiu, to kiedy przyjedziecie?
-Jeszcze nie wiem, Bartek coś tam musi jeszcze pozałatwiać i dopiero przyjedziemy.
-Dobrze, to do zobaczenia.
-Zadzwonię jeszcze jak będziemy mieli przyjechać.Pa!
-Pa pa!
-Zgodził się!- rzuciłam się na Bartka łóżko, byliśmy sami w domu i tylko nasłuchiwaliśmy powrotu państwa Kurków.
-Napisał do mnie Kamil, chcą iść na pizze z nami, chcesz iść?- Bartek kręcił się na obrotowym krześle siedząc przy komputerze.
-Jaaaaasne, tylko się przebiorę.

Czerwiec był zdecydowanie najszczęśliwszym dla mnie miesiącem. Jednak minął bardzo szybko. Kiedy Bartek pozałatwiał wszystkie formalności w nowym klubie na początku lipca zawitaliśmy u mnie w domu. 
-Jak podróż?- zapytał mój ojciec kiedy podjechaliśmy pod nasz dom i wyciągaliśmy bagaże.
-Nie najgorzej. Wypadek był gdzieś kawałek przed Krakowem i staliśmy w korku.
Wieczorem Bartek z moim tatą oglądali jakiś mecz koszykówki, mama była w pracy a ja z Moniką siedziałyśmy u mnie w pokoju i gadałyśmy o głupotach czyli głównie o Bartku.
-Powinnam Ci nieźle do dupy nakopać za to, że powiedziałaś wszystko Kurkowi.
-Dziewczynko jak by nie ja to w życiu nie bylibyście razem.- wiedziałam, że miała rację ale mimo wszystko chyba nie powinna nic mówić Bartkowi.- I zamiast ładnie mi podziękować to Ty jeszcze mi grozisz.
-Co robicie?- właśnie do pokoju wszedł Bartek z miską w jednej ręce i łyżką w drugiej. Zajrzałam do wnętrza miski.
-Po pierwsze jak się je to się siedzi przy stole a nie łazi po całym domu po drugie igrasz z życiem.
-Dlaczego?- zapytał siedząc przy moim biurku, oczywiście usiał tam po moich słowach o jedzeniu przy stole.
-Jesz płatki śniadaniowe na kolacje.
-Mam przesrane.- odparł z poważną miną.
-Bezapelacyjnie.
-Czy wy jesteście normalni?-Monia patrzyła na nas jak na kosmitów.
-O! Odezwała się ta "normalna".- za karę dostałam od niej poduszką.
-Ej! Mam pomysł, musimy oblać moje osiemnaste urodziny na które nie raczyłaś przyjechać.
-Przecież Ci mówiłam, że nie mogę!- zaczęłam ostro protestować.
-To co? Ognisko?- przeszedł do rzeczy Kurek.
-Ognisko! A Wy mi w tym pomożecie!- Moniak groźnie wskazywała na nas palcem.

Stałyśmy z Moniką i ustawiałyśmy wszystko na stole, kątem oka zobaczyłam, że ktoś jeszcze przyszedł na naszą imprezę. Szturchnęłam Monikę.
-Co ona tu robi?- ruchem głowy wskazałam na Klaudię.
Monika wzruszyła ramionami.
-Ja jej nie zapraszałam. 
-Będzie dym.- powiedziałam krojąc kiełbaskę.
-Przesadzasz.- Monika odwróciła się.- No dobra wierzę Ci. Tylko się nie odwracaj.
-Bo?
-Bo Cię o to proszę.- nie była bym sobą gdybym się nie odwróciła.- Dzięki, że mnie słuchasz.
Puściłam to mimo uszu ponieważ zobaczyłam Klaudię jak robiła maślane oczka do MOJEGO Bartka. Bez zastanowienia ruszyłam do nich.
-Cześć!
-Nie widzisz, że rozmawiamy?
-Tak widzę ale tak się składa, że potrzebuję pomocy. Kochanie możesz pójść do domu i przynieść soki?- mina Klaudii bezcenna.
-To ta panna co się z nią baaardzo "łaskawie" obeszłaś w jednym meczu?-zapytał Kuraś kiedy szliśmy w stronę domu.
-Nie przypominam sobie.- i puściłam do niego oczko.
Impreza trwała do bardzo późna w nocy. Spotkałam masę swoich znajomych, z którymi nie rozmawiałam kawał czasu. Pogadałam z Agą, Zuzką i resztą dziewczyn. 
Byłam najszczęśliwszą osobą pod księżycem bo na wyciągnięcie ręki miałam moją najlepszą, najwspanialszą i najukochańszą przyjaciółkę i chłopaka na którym mi naprawdę zależało. Nawet towarzystwo Klaudii nie mogło mi zepsuć tamtego wieczoru.

_________________________________________________________________

Nie! Nie, nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie!!!! Zaksa przegrała!!! :(
Tak! Tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak!!! Skra wygrała!!!!!!! :D

Cóż ostatnio pojawiły się skargi, że rozdziały krótkie teraz starałam się go wydłużyć najbardziej jak się dało ;)
Jak większość z Was się na pewno domyślała Kurek z Jarecką kiedyś musieli być razem i tadam stało się, ale widzicie ich przyszłość nie maluje się w kolorowych barwach i będą musieli nieźle się nagimnastykować żeby ułożyć to wszystko by było przynajmniej dobrze (taka mała zapowiedź kolejnego odcinka na specjalne życzenie M. :*). 

A na koniec cytując Mariusza W. "WIOSNA- masz 1 dzień- później naślę na Ciebie ZUS..." podpisuję się pod tym obiema rękami! Mam jeszcze taki wesoły cytat z 13 posterunku "jak byłem ślepy to też strzelałem z łuku... ale przypadkiem... myślałem że to harfa". Tym miłym akcentem żegnam się z Wami i pozdrawiam serdecznie :*
>>Małe wytłumaczenie dlaczego dzisiaj tak późno, z domu wyszłam o godzinie 7:15 a wróciłam nie kłamiąc 15 minut temu, umieram z głodu. I jeszcze jedna miła informacja moja politechnika zamieniła się w jeziorko.<<

Miłego czytania! I jeszcze raz całuski :* :* 

Do przyszłego poczytania:


T.



2 komentarze:

  1. Czekam na kolejny rozdział.. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam! ;D
    Gdyby się nudziło, to zapraszam na opowiadanie o siatkarzach: http://walcze-bo-warto.blogspot.com/ :)
    Pozdrawiam poziomkowa ;)

    OdpowiedzUsuń