środa, 21 listopada 2012

Wróg numer 1

Obudziło mnie wołanie Kurka. Jednak coś mi nie pasowało bo niby jakim prawem on krzyczy "Lilka"?? Nagle drzwi mojego pokoju otworzyły się na oścież i stanął w nich Bartek.
-Lilka! Nie śpij! Telefon do Ciebie.
-Skąd wiesz, że jestem Lilka?- zapytałam gramoląc się z łóżka jednak od razu rąbnęłam się ręką w łeb.- Monia, no przecież ja ją kiedyś zabiję...- wzięłam słuchawkę od Barka, klapnęłam na krzesło a Kurek dalej stał w drzwiach.- Czekasz na oklaski??- poszedł.
-Co się nic nie odzywasz?? Zapomniałaś o mnie?
-A daj spokój, ciągła wojna z Bartkiem mnie wykańcza psychicznie.
-Liluś dlaczego się z nim kłócisz nie mogła byś być dla niego milsza? Może coś by z tego było? A tak w ogóle to on ma bardzo seksowny głos.
-Moniś, żelazko Ci na łepetynę spadło?? 
-Dobra, dobra nie kłóćmy się. Jak tam kariera??
-Nie najgorzej. Dziewczyny są całkiem spoko, ale już poznałam mojego wroga numer 1. Niejaką Paulę, która gra w tenisa i leci na Kurka więc uznała mnie za zagrożenie. Poza tym dziewczyno, to jakiś pieprzony High School jest, wyobrażasz sobie, że oni tu mają nawet jakiś bal? 
-Idziesz z Bartkiem?
-Chora jesteś? Wcale się na niego nie wybieram. Opowiadaj lepiej jak tam dziewczyny żyją. Mają już nową atakującą?
-Radzą sobie ale czarno to widzę. Atakującą jest Nina, teraz awansowała przez to, że Ty odeszłaś. Będzie miała swoje 5 minut.
-Poradzi sobie. Nina jest zdolna.
-Wiem, muszę kończyć. Trzymaj się, Lilka.
-Też się nie puszczaj. Papa.
Rozłączyłam się i skierowałam się prosto do pokoju Bartka. Wpadłam tam nawet nie pukając.
-Puka się, Lilka.
-Nie mów do mnie Lilka. Dla Ciebie jestem Tośka i tak ma zostać. 
-A dlaczego ta dziewczyna, Monika, tak? mówiła do Ciebie Lilka?
-Nie Twój interes. Dla Ciebie jestem Tośka.
Wyszłam trzaskając drzwiami. Z dołu usłyszałam jak pan Adam mnie woła więc szybko zbiegałam na dół. 
-Tak?
-Dostaliśmy kasę na nowe piłki, właśnie po nie jadę. Jedziesz ze mną?
-Pewnie tylko się przebiorę. 5 minut i jestem.
Wpadłam do pokoju założyłam jasne jeansy, niebieską sportową koszulkę i pognałam na dół. W biegu założyłam trampki i kilka sekund później jechaliśmy w stronę sklepu sportowego. Byłam w siódmym niebie wchodząc do tego sklepu. Kupiliśmy cały kosz piłek plus ja sobie kupiłam nowe ochraniacze na kolana oraz worek na lód.
Następne tygodnie minęły na ciągłej wojnie z Kurkiem i regularnych treningach. Odbył się również mały sparing, który udało się wygrać. Nie grałam w podstawowym składzie ale wyszłam kilka razy na boisko. 29 sierpnia Bartek miał urodziny więc poszłam do empiku i kupiłam mu płytę zespołu "My Chemical Brothers"- cieszył się jak dziecko. Aż w końcu nadszedł 1 wrzesień czyli dzień, którego żaden uczeń raczej nie lubi. Już o 8 rano byłam ubrana w czarne rurki, białą koszulkę i czarną marynarkę. Największym problemem były dla mnie buty, do wyboru miałam baleriny albo szpileczki 5 cm (jak dla mnie to i tak za dużo). Wybór padł na baleriny, po co się katować? Zeszłam na dół. Bartek już czekał na mnie, ubrany był w garnitur (gdzie on znalazł na siebie garnitur? to chyba zostanie odwieczną zagadką). Wsiedliśmy do samochodu a kiedy przyszedł Bartka ojciec pojechaliśmy do szkoły. Przed szkołą kręciło się mnóstwo ludzi. Nie miałam pojęcia w którą stronę iść. Ale w końcu do czegoś przydał się Bartek. Złapał mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć przez tłum, po drodze przywitał się z kilkoma znajomymi (w tym z Paulą, która od chyba postanowiła mnie ignorować). 
Apel rozpoczynający rok szkolny trwał nie dłużej niż 20 minut, później każdy miał się rozejść do swoich sal, moją była 6 ale nie miałam pojęcia gdzie ona  jest. O pomoc zwróciłam się do Bartka, który zaprowadził mnie pod salę. Na nieszczęście pod salą stała Paula (z którą na nieszczęście miałam chodzić do klasy).
-"O! sierotka Marysia się zgubiła? Trzeba za rączkę zaprowadzić małą dziewczynkę? Niańki potrzebujesz??"- Paula zmieniła taktykę na obrażanie mnie, już jej chciałam coś odszczeknąć ale Bartek wszedł między ją a mnie i wyszeptał mi do ucha: "nie zwracaj na nią uwagi". 
Na szczęście przyszedł nasz wychowawca i Paula musiała się zamknąć. Wychowawca podał nam plan na cały tydzień i mogliśmy iść do domu. 
Przed szkołą czekał na mnie Kurek z kolegami.
-Ile można na Ciebie czekać?- zaczął mi robić wyrzuty.
-Nie kazałam Ci na siebie czekać.
-Cześć, jestem Wojtek.- podszedł do mnie wysoki (na bank siatkarz) brunet.
-Miło mi Tośka jestem.
-To jest Kamil i Michał.- przedstawił mi resztę kolegów Wojtek.
-Dobra skoro już się znacie to możemy iść do domu?- zapytał Kurek poirytowany nie wiadomo czym.
Ruszyliśmy do domu. 
-Czemu nie jesteś z Paulą?
-Słucham??
-Czemu nie jesteście razem?
-Nie widzisz jaka ona jest? Chamska, opryskliwa,wredna, złośliwa, zarozumiała i arogancka. Chciała byś mieć chłopaka, który ma wszystkie te cechy?- spojrzałam na niego, był naprawdę przystojny. I jak się okazało można z nim było porozmawiać o wielu rzeczach. Hmm może rzeczywiście niepotrzebnie z nim się kłócę.
-Nie, nie chciała bym.- spuściłam wzrok. Już nie poruszaliśmy żadnego tematu i w milczeniu dotarliśmy do domu. 



_________________________________________________________________


Przepraszam wiem, że ostatnie rozdziały nie należą do najlepszych ale kompletnie nie mam czasu pisać. Jak będę pisała następny rozdział to się bardziej postaram, obiecuję. W każdym razie bardzo dziękuję i pragnę pozdrowić osoby, które regularnie odwiedzają mojego bloga.

Do przyszłego poczytania:

T.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz