-Koszulki Ci się skończyły?- a on się tylko uśmiechnął i zaczął zbliżać się do mnie z głupim uśmiechem, położyłam swoją rękę na jego nagim torsie i lekko odepchnęłam, chowając się za drzwiami łazienki.- Totalnie Ci już mózg wyżarło.- Szybko zamknęłam drzwi na klucz, oparłam ręce o krawędzie umywali i próbowałam zebrać myśli. Obmyłam twarz wodą i udało mi się przekonać samą siebie, że klatka piersiowa młodego siatkarza nie zrobiła na mnie wrażenia.
W szkole lekcje zleciały mi dość szybko i spokojnie.Szybko zyskałam sławę w szkole pod tytułem "ta co mieszka z Kurkiem", przechodząc korytarzem słyszałam to kilka razy. Na którejś przerwie podszedł do mnie Bartek.
-Hej, sprawa jest.
-Słucham?
-Organizujemy z chłopakami mecz uczniowie kontra nauczyciele i mogła byś sędziować?- zrobił oczy kota ze shreka, więc nie mogłam mu odmówić.
-Jasne, kiedy i gdzie?
-W piątek o 13 u nas na sali gimnastycznej.
-Ok, załatw mi tylko gwizdek.- Bartek patrzył na kogoś ponad moim ramieniem, już się chciałam odwrócić kiedy on niespodziewanie się pochylił i pocałował mnie w policzek.- Ej! Co Ty robisz debilu??
-Chcę wkurzyć Paulę. Ona musi się w końcu ode mnie odczepić.
-Tak, no po prostu świetnie geniuszu! Ona mnie przecież zabije.
-To Cię obronię.- pomimo, że to była po prostu grzecznościowa odpowiedź to poczułam się bezpiecznie.
-Muszę już lecieć, mam matmę.
-Powodzenia.- odwrócił się już i zaczął iść w stronę schodów.- Bartek! Poczekasz na mnie przed szkołą po lekcjach?- on się tylko uśmiechnął i kiwnął głową.
Kiedy się odwróciłam zobaczyłam niemal purpurową twarz Pauli, uśmiechnęłam się do niej promiennie i podeszłam do Eweliny.
Po lekcjach miałam trening. Pierwszy raz nie mogłam się skupić. Popełniałam głupie błędy i nie mogłam trafić w boisko. Trener się wściekał bo przecież już niedługo miał się rozpocząć sezon. Za karę musiałam zostać i biegać dookoła boiska. Nie przeszkadzało mi to bo przy wysiłku niewymagającym myślenia mogłam zająć swój umysł czymś innym. Nigdy tyle nie myślałam o Bartku, po prostu nie zasługiwał na moją uwagę. Bożyszcze większości dziewczyn w mojej szkole nie mogło być również moim bożyszczem. Nie jestem jakąś napaloną fanką Kurka, nie mogłam być taka jak Paula. Byłam tak zamyślona, że nawet nie usłyszałam jak pan Adam mnie wołał.
-Tośka co się dzisiaj z Tobą dzieje?
-Przepraszam, to nie mój dzień.
-Lepiej niech będzie Twój za 2 tygodnie bo gramy mecz i zastanawiam się nad Twoim udziałem w podstawowej 6. Pamiętaj, zastanawiam się ale jak na jutrzejszym treningu nie poprawisz swojej gry to raczej się w niej nie znajdziesz. Wszystko w Twoich rękach, a teraz idź do szatni.
Piątek nadszedł dość szybko. Było kilka minut po 12, akurat miałam język polski kiedy do klasy wszedł Bartek i zapytał czy może mnie zwolnić z lekcji. Nauczycielka nie była zachwycona ale ostatecznie się zgodziła. Poszliśmy na halę, Bartek dał mi gwizdek i reklamówkę.
-Co tam jest?
-Strój sędziego.
-To nie mogłam być w jeansach i zwykłej koszulce?
-Żartujesz sobie? To jest poważny mecz. Masz też do dyspozycji drugiego sędziego.- byłam w szoku.
Poszłam do szatni się przebrać. Miałam białą koszulkę polo i granatowe spodnie. Związałam włosy w kitkę i wyszłam z szatni. Podszedł Bartek i wręczył mi żółtą i czerwoną kartkę, spojrzałam na niego ze zdziwieniem ale on zachował powagę, wzruszyłam ramionami i siadłam na ławce. Chłopaki i nauczyciele zaczęli się rozgrzewać. Oczywiście w drużynie chłopaków z osób których znałam grał Bartek, Wojtek i Michał natomiast w drużynie nauczycieli grał mój matematyk i pan Adam. Nagle koło mnie zmaterializował się koleś ubrany dokładnie tak jak ja.
-Cześć, jesteś sędzią liniowym?
-W zasadzie to jestem sędzią głównym.- pokazałam mu gwizdek i kartki które trzymałam w rękach.
-Ty?? Ale Ty jesteś dziewczyną.
-I co z tego, że jestem dziewczyną?
-No tak, to Ty jesteś tą dziewczyną co mieszka z Kurkami i pewnie dlatego jesteś pierwszym sędzią.- akurat przechodził Bartek i chyba usłyszał naszą rozmowę.
-Jakiś problem?- koleś lekko się zmieszał i niepewnie spojrzał na mnie.
-Nie, kolega bardzo się cieszy, że będzie drugim sędzią meczu.- rozbrzmiał dzwonek i fala ludzi zaczęła wchodzić na halę.
Do 13 brakowało 20 minut. Poza boiskiem zaczęły się zbierać obie drużyny. Stwierdziłam, że moim obowiązkiem jest podejść do nich i chociaż dowiedzieć się kto jest kapitanem w której drużynie i trzeba było zrobić losowanie kto wprowadzi piłkę do gry. W obu drużynach kapitanami byli Kurkowie, czyli szykował się pojedynek pokoleń, natomiast piłkę wylosował Kurek senior.
Mecz się zaczął. Pojedynek był długi i zacięty bo było aż 5 setów ale wygrała młodość i werwa uczniów. Oczywiście zawodnikiem meczu został Bartek. A ja nie miałam pojęcia, że sędziowanie jest tak trudnym zajęciem, ciągłe skupienie i stanie w miejscu prawie 3h mnie wykończyły do tego stopnia, że nie mogłam zejść z pozycji sędziowskiej. Podszedł Bartek i zdjął mnie stamtąd. Poczułam jego silne ręce wokół mojej tali i świat mi zawirował przed oczami.
-Wszystko w porządku?- spojrzał na mnie niemal z troską.
-Tak, tak jasne.- uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę szatni.
_________________________________________________________________
Jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że trochę lepszy niż ostatnie.
Jaka reakcja na odejście Dejana ze Skry?? Przyznam szczerze, że nie przepadałam za nim i raczej mi go nie będzie brakować u Skrzatów.
Do przyszłego poczytania:
-Hej, sprawa jest.
-Słucham?
-Organizujemy z chłopakami mecz uczniowie kontra nauczyciele i mogła byś sędziować?- zrobił oczy kota ze shreka, więc nie mogłam mu odmówić.
-Jasne, kiedy i gdzie?
-W piątek o 13 u nas na sali gimnastycznej.
-Ok, załatw mi tylko gwizdek.- Bartek patrzył na kogoś ponad moim ramieniem, już się chciałam odwrócić kiedy on niespodziewanie się pochylił i pocałował mnie w policzek.- Ej! Co Ty robisz debilu??
-Chcę wkurzyć Paulę. Ona musi się w końcu ode mnie odczepić.
-Tak, no po prostu świetnie geniuszu! Ona mnie przecież zabije.
-To Cię obronię.- pomimo, że to była po prostu grzecznościowa odpowiedź to poczułam się bezpiecznie.
-Muszę już lecieć, mam matmę.
-Powodzenia.- odwrócił się już i zaczął iść w stronę schodów.- Bartek! Poczekasz na mnie przed szkołą po lekcjach?- on się tylko uśmiechnął i kiwnął głową.
Kiedy się odwróciłam zobaczyłam niemal purpurową twarz Pauli, uśmiechnęłam się do niej promiennie i podeszłam do Eweliny.
Po lekcjach miałam trening. Pierwszy raz nie mogłam się skupić. Popełniałam głupie błędy i nie mogłam trafić w boisko. Trener się wściekał bo przecież już niedługo miał się rozpocząć sezon. Za karę musiałam zostać i biegać dookoła boiska. Nie przeszkadzało mi to bo przy wysiłku niewymagającym myślenia mogłam zająć swój umysł czymś innym. Nigdy tyle nie myślałam o Bartku, po prostu nie zasługiwał na moją uwagę. Bożyszcze większości dziewczyn w mojej szkole nie mogło być również moim bożyszczem. Nie jestem jakąś napaloną fanką Kurka, nie mogłam być taka jak Paula. Byłam tak zamyślona, że nawet nie usłyszałam jak pan Adam mnie wołał.
-Tośka co się dzisiaj z Tobą dzieje?
-Przepraszam, to nie mój dzień.
-Lepiej niech będzie Twój za 2 tygodnie bo gramy mecz i zastanawiam się nad Twoim udziałem w podstawowej 6. Pamiętaj, zastanawiam się ale jak na jutrzejszym treningu nie poprawisz swojej gry to raczej się w niej nie znajdziesz. Wszystko w Twoich rękach, a teraz idź do szatni.
Piątek nadszedł dość szybko. Było kilka minut po 12, akurat miałam język polski kiedy do klasy wszedł Bartek i zapytał czy może mnie zwolnić z lekcji. Nauczycielka nie była zachwycona ale ostatecznie się zgodziła. Poszliśmy na halę, Bartek dał mi gwizdek i reklamówkę.
-Co tam jest?
-Strój sędziego.
-To nie mogłam być w jeansach i zwykłej koszulce?
-Żartujesz sobie? To jest poważny mecz. Masz też do dyspozycji drugiego sędziego.- byłam w szoku.
Poszłam do szatni się przebrać. Miałam białą koszulkę polo i granatowe spodnie. Związałam włosy w kitkę i wyszłam z szatni. Podszedł Bartek i wręczył mi żółtą i czerwoną kartkę, spojrzałam na niego ze zdziwieniem ale on zachował powagę, wzruszyłam ramionami i siadłam na ławce. Chłopaki i nauczyciele zaczęli się rozgrzewać. Oczywiście w drużynie chłopaków z osób których znałam grał Bartek, Wojtek i Michał natomiast w drużynie nauczycieli grał mój matematyk i pan Adam. Nagle koło mnie zmaterializował się koleś ubrany dokładnie tak jak ja.
-Cześć, jesteś sędzią liniowym?
-W zasadzie to jestem sędzią głównym.- pokazałam mu gwizdek i kartki które trzymałam w rękach.
-Ty?? Ale Ty jesteś dziewczyną.
-I co z tego, że jestem dziewczyną?
-No tak, to Ty jesteś tą dziewczyną co mieszka z Kurkami i pewnie dlatego jesteś pierwszym sędzią.- akurat przechodził Bartek i chyba usłyszał naszą rozmowę.
-Jakiś problem?- koleś lekko się zmieszał i niepewnie spojrzał na mnie.
-Nie, kolega bardzo się cieszy, że będzie drugim sędzią meczu.- rozbrzmiał dzwonek i fala ludzi zaczęła wchodzić na halę.
Do 13 brakowało 20 minut. Poza boiskiem zaczęły się zbierać obie drużyny. Stwierdziłam, że moim obowiązkiem jest podejść do nich i chociaż dowiedzieć się kto jest kapitanem w której drużynie i trzeba było zrobić losowanie kto wprowadzi piłkę do gry. W obu drużynach kapitanami byli Kurkowie, czyli szykował się pojedynek pokoleń, natomiast piłkę wylosował Kurek senior.
Mecz się zaczął. Pojedynek był długi i zacięty bo było aż 5 setów ale wygrała młodość i werwa uczniów. Oczywiście zawodnikiem meczu został Bartek. A ja nie miałam pojęcia, że sędziowanie jest tak trudnym zajęciem, ciągłe skupienie i stanie w miejscu prawie 3h mnie wykończyły do tego stopnia, że nie mogłam zejść z pozycji sędziowskiej. Podszedł Bartek i zdjął mnie stamtąd. Poczułam jego silne ręce wokół mojej tali i świat mi zawirował przed oczami.
-Wszystko w porządku?- spojrzał na mnie niemal z troską.
-Tak, tak jasne.- uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę szatni.
_________________________________________________________________
Jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że trochę lepszy niż ostatnie.
Jaka reakcja na odejście Dejana ze Skry?? Przyznam szczerze, że nie przepadałam za nim i raczej mi go nie będzie brakować u Skrzatów.
Do przyszłego poczytania:
T.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz