środa, 12 grudnia 2012

Zdemaskowana

Pierwszy i drugi set poszły gładko po naszej myśli, do 19 i 21. Ale już na drugiej przerwie przegrywałyśmy 16: 7.  Moje ataki często omijały boisko i przyjęcie też było nienajlepsze. Pan Adam próbował nas zmotywować wszelkimi różnymi sposobami. Totalnie nam nie szło.
Wzrokiem odszukałam moich rodziców, Monikę i Bartka którzy siedzieli na trybunach. Wszyscy zobaczyli, że na nich patrzę, rodzice z moją kochaną przyjaciółką pokazali mi zaciśnięte kciuki a Bartek bezgłośnie powiedział "dasz radę, wierzę w Ciebie" udało mi się wyczytać z ruchu jego warg. To dało mi strasznego kopa. Wróciłyśmy z dziewczynami na boisko. Piłka znów leciała na naszą połowę po zagrywce. Odebrała Ewelina, wymieniłyśmy porozumiewawcze spojrzenia z Wiktorią, naszą rozgrywającą, szybka piłka do mnie i... boisko!
Później już było tylko lepiej Jowita zafundowała kilka asów, później kilka świetnych obron naszej libero i trzeci set był w naszym posiadaniu. Na dodatek niespodziewanie zostałam zawodnikiem meczu. Moje szczęście było nieopisane!
Kiedy już się przebrałam, wyszłam z szatni i skierowałam się na parking z tyłu hali. Tam już wszyscy na mnie czekali.
-Idzie nasza gwiazda.- cieszył się mój ojciec.
-Gratuluję!!- krzyknął Bartek. 
Rodzice i Monika mnie przytulili i pogratulowali. Bartka wolałam unikać ze względów bezpieczeństwa. Szybko wsiadłam do samochodu rodziców razem z Monią, drugim samochodem jechali Kurkowie. Ruszyliśmy do domu świętować.
Kiedy mały Kuba zasnął i na dół zeszła pani Kurek, rodzice zajęli się rozmową a my wyszliśmy na zewnątrz. Wieczór był jeszcze ciepły chociaż była już połowa września, słychać było świerszcze i od czasu do czasu przeleciał jakiś świetlik.
Siedliśmy na ławkach dookoła miejsca na ognisko. Świetnie nam się gadało, widać było, że Monika polubiła Bartka, gadała z nim jak ze starym znajomym. W sumie to nie było dziwne bo Monia miała zdolność do zjednywania sobie ludzi. Więc kiedy tamta dwójka gadała sobie w najlepsze ja mogłam porozmyślać. Przede wszystkim zastanawiałam się co słychać u dziewczyn, jak radzi sobie Aga jako nowy kapitan i co słychać u mojej paczki, która zawsze przychodziła na nasze mecze i już zaczęłam planować kiedy pojechać do domu kiedy nagle usłyszałam jak Bartek wspomina coś o balu i o tym, że nie chcę z nim iść, jednak najbardziej moją uwagę przykuła odpowiedź Moniki "nie martw się, już moja w tym głowa żeby z Tobą poszła".
-Przepraszam bardzo, czy coś mnie ominęło?- stwierdziłam, że jednak pora zacząć interweniować.
-Nie, nie wszystko jest w najlepszym porządku.- odpowiedziała mi Monika, która była zbyt wesoła.
Posiedzieliśmy tam jeszcze chwilkę a potem poszliśmy do swoich pokoi. 
-Lilka!! Dlaczego to robisz?- zapytała mnie Monika, już wykąpana i gotowa do spania.
-Ale co??- zgasiłam światło i położyłam się w łóżku.
-Nie chcesz iść z Bartkiem na bal.
-Bo ja nie chodzę na bale, poza tym wyobrażasz sobie mnie w jakiejś balowej sukni i szpileczkach?? Przy moim wzroście?
-Akurat wzrost tutaj nie gra roli możesz założyć piętnastki i dalej będziesz niższa od Bartka.- no tak przy Bartku wzrost to nie był wystarczający argument.-On naprawdę chce z Tobą iść.
-Nie mam sukienki.- gorączkowo szukałam jakiejś wymówki.
-To też nie jest problem, dużo jest sklepów w okolicy.
-Monika zlituj się, ja naprawdę nie przepadam za takimi imprezami.
-Dam Ci spokój jeżeli odpowiesz mi na jedno pytanie.
-No słucham.- z doświadczenia wiedziałam, że na jednym pytaniu się nie skończy, a zwłaszcza jak ona sobie coś postanowiła to tak musiało być i nie było mowy o jakimkolwiek kompromisie.
-Nie chcesz iść na ten bal bo trzeba założyć sukienkę czy dlatego, że miałabyś tam iść z Bartkiem?
-Dlatego, że trzeba założyć sukienkę.- chlapnęłam bez zastanowienia.
-Czyli lubisz Bartka tak?- drążyła temat.
-Lubię i co z tego?
-Jak bardzo lubisz?- zaczęły mnie te pytania irytować więc popełniłam błąd życia i powiedziałam:
-Nie Twój interes!
-Ha! On Ci się podoba! Kurek Ci się podoba! Wiedziałam!! Wiedziałam!!- zaczęła się wydzierać wniebogłosy. 
-Monia zamknij mordę! Kubuś śpi! 
-Jasne Kubuś, naprzeciwko Bartuś śpi a może nie śpi i mógłby to przez przypadek usłyszeć.- to moje wredne ale jakże kochane dziewuszysko dalej się ze mnie nabijało.
-Monia śpij już.- ucięłam temat wielce obrażona o to, że mnie zdemaskowała.
Następnego dnia po południu moi rodzice z Monią musieli wracać do domu. Od samego rana widziałam jak Bartek spiskuje z Moniką, miałam zamiar wypytać później o wszystko Bartka bo przecież Monika by mi nie powiedziała "dla mojego dobra" jak to ona zawsze mówiła. 
Pożegnałam się najpierw z moją kochaną mamusią później z faderkiem a na końcu przyszedł czas na Monikę. 
-Mam nadzieję, że przyjedziesz do nas niedługo?
-Pewnie tak.
-Tylko tak przed Twoimi urodzinami, mam nadzieję.- wtedy coś mi zaczęło śmierdzieć, ooo już ja wezmę Bartka w obroty.
-Nie wiem, zobaczę jeszcze.- nie chciałam składać żadnych obietnic bo Monika była bardzo pamiętliwą osobą.- Trzymaj się kochana.
-Ty też się nie puszczaj.- puściła oczko do Bartka, pewnie myślała, że tego nie widzę, wsiedli do samochodu i pojechali.
Kiedy samochód opuścił podjazd, odwróciłam się na pięcie i groźnie spojrzałam na Bartka.
-Bartek!?

_________________________________________________________________


I znowu ledwie się wyrobiłam z tym rozdziałem, ale grunt, że jest! 
Dzisiaj mam totalnie pechowy dzień: popsuł mi się telefon, pomieszały mi się godziny i poszłam za wcześnie na ćwiczenia, po prostu masakraaaa :/
U Was lepiej? Mam nadzieję ;)

Do przyszłego poczytania:

T.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz