środa, 11 grudnia 2013

Jestem w ciąży

2:2 w setach i po 5:5 w 5 secie. Rozgrzane mięśnie piekły, w gardle sahara, mokre ręce wycierałyśmy w niemal tak samo mokre ręczniki, przeciąganie zagrywki żeby dać sobie więcej czasu na odpoczynek chociaż jedną/ dwie sekundy ale nie odpuszczałyśmy ani na moment. Pełna koncentracja na następnej akcji, po nieudanej mobilizacja do kolejnej. 
I wtedy dziewczyny z Rockford University zaczęły popełniać straszliwe błędy. Wygrałyśmy 3:2 ale nie miałyśmy nawet siły się cieszyć, ten mecz to była męczarnia. Padałyśmy na twarz. 

Minęła zima, wielkimi krokami zbliżały się święta Wielkanocne. 
-Kiedy przyjeżdżasz kochanie?- gadałam z Bartkiem na skypie. 
-Właśnie bo tak sobie myślałam...
-No??
-Że nie przyjadę.
-Jak to nie przyjedziesz!?
-Ja nie daję rady, nie jestem w stanie wsiąść w samolot powrotny. 
-Tośka! Błagam Cię przyleć.- patrzyłam na jego smutną mordkę i serce mi się kroiło. Chciałam Go przytulić, poczuć jego zapach i ciepło od niego bijące a mimo wszystko wiedziałam że moje serce znów rozpadnie się na miliony kawałków kiedy koła samolotu oderwą się od ziemi w locie do Chicago. 
-Bartek, nie mogę. Zobaczymy się dwa miesiące później. Co to dla nas dwa miesiące?
-Kotek, nie rób tego. 
-Zobaczymy się w czerwcu ale wtedy zostanę już na dużo dłużej, coś koło 3 miesięcy. 
-Przemyśl to sobie jeszcze.- Bartek zakończył rozmowę. Problem jednak leżał w tym, że ja już wszystko sobie przemyślałam. W moim pokoju rozległo się pukanie. Podniosłam swoje dupsko i poszłam otworzyć. 
-O cześć, wchodź.
-Tu masz bilet na podróż do domu...
-Artur, ale ja nie lecę na święta do domu. 
-Co? Jak to? Jak już jest opłacony. 
-Nie lecę. 
-Rozmawiałaś z Bartkiem?
-Tak, przed chwilą. 
-Szczęśliwy był?
-Nie za bardzo. 
-To zrób mu niespodziankę!- wpadł na pomysł Artur. Podeszłam do tego pomysł sceptycznie ale ostatecznie się zgodziłam. 

W dzień mojego wylotu do Polski zadzwoniła do mnie Jessica. 
-I'm pregnant.- usłyszałam w słuchawce. Myślałam, że się przesłyszałam.
-Powtórz.
-Jestem w ciąży.- zamurowało mnie. -Lajla- dziewczyny do mnie mówiły "Lajla" gdyż "Tosia" czy "Tośka" było zbyt skomplikowane.- nie wiem co robić.  
-Porozmawiaj z rodzicami przede wszystkim. Później z władzami uczelni a później z trenerem. 
-Boję się. 
-Będzie dobrze. Będę za Ciebie trzymać kciuki.- rozłączyłyśmy się, ale będzie sajgon jak się trener dowie. Nie chciałam o tym myśleć bo wiedziałam, że za kilkanaście godzin zobaczę Bartka. 

Najpierw z Okęcia musiałam się dotaszczyć taksówką na dworzec główny w Warszawie później autobusem do Bełchatowa. Cieszyłam się w duchu, że kiedyś Bartek dał mi klucze do mieszkania. Cichutko przekręciłam klucz w drzwiach a później równie cicho weszłam do mieszkania. Pierwsze co, to rzuciła mi się w oczy czerwona damska bluzka, która leżała na środku korytarza, na bank nie moja. Później z sypialni usłyszałam jednoznaczne dźwięki, których nie dało się pomylić z niczym. Do oczu napłynęły mi łzy. Złapałam za rączkę swojej walizki i już nie dbając o to żeby zachowywać się cicho, trzasnęłam drzwiami. 


__________________________________________________________________


Witajcie Kochani!!
Mam teraz tyle na głowie, założyliśmy, wspólnie z dyrektorem Centrum Sportu na mojej uczelni, wieczorową ligę siatkówki drużyn mieszanych damsko- męskich. Tak, że kilka ostatnich dni to ślęczenie nad regulaminem. O właśnie! Może Wy mi podpowiecie na jakiej wysokości powinna być siatka? Bo niby w Oficjalnych przepisach jest napisane, że dla kobiet 2,24m a dla mężczyzn 2,43m, ale o mieszanych nie ma nic :/ Myślałam, że 2,30m było by tak spoko, co Wy na to?

Ooooch jak ja już chcę święta!!! A tu jeszcze 1,5 tygodnia trzeba jakoś na uczelni przeżyć :/

Trzymajcie się Misie Kolorowe :*



Do przyszłego poczytania:

T.

1 komentarz:

  1. Super rozdział mam nadzieje że Bartek jej nie zdradził.
    Zapraszam do mnie http://blendymlodosci.blog.pl/
    Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń