Samolotem lecieli do mnie Monika z Michałem, Igła z Iwonką i Kadziewicz. Nie wiem jak im się udało dostać kilka dni wolnego w klubach ale cieszyłam się, że ich zobaczę przed... no właśnie przed czym, przed śmiercią? Nie, takiej możliwości nie dopuszczałam ale lekarz powiedział, że jeżeli coś mogło by pójść nie tak to mogła bym stracić trwale pamięć. Chciałam z nimi pogadać póki ich jeszcze pamiętam, tak brzmi zdecydowanie lepiej niż "zanim umrę", chociaż i taka możliwość była wysoce prawdopodobna.
Więc leżałam, godzinę, dwie, trzy, pięć. Myślałam nad wszystkim co mnie w życiu spotkało, nad tym dobry, nad tym zły i nad Bartkiem, nie umiałam Go przypasować do żadnej kategorii bo oczywiście spędziłam z nim dobre chwile to żal po zdradzie pozostał do dnia dzisiejszego. Dalej nie wiem co miała tamta czego ja nie miałam. Teraz to nie istotne dobrze, że ze sobą nie jesteśmy była bym dla niego tylko ciężarem.
Myślenie mnie znużyło na tyle, że zasnęłam. Lecz kiedy ponownie otworzyłam oczy koło łóżka siedzieli moi przyjaciele.
-Czemu mnie nie obudziliście? Długo już tu siedzicie?
-Kilka chwil, a nie obudziliśmy Cię bo spałaś.- patrzyłam na Kadzia przymrużonymi oczami, jego filozofia jest czasem zabójcza.
-Jak podróż?
-Tosia jak się czujesz?- zapytał Łukasz łapiąc mnie za rękę.
-Świetnie.- uśmiechnęłam się szeroko.
-Co powiedział lekarz?
-Że będę miała operację.
-A później już będzie wszystko w porządku? Tzn wytną i po wszystkim?
-Jeżeli nie zejdę im na stole.- wszyscy się skrzywili.- Sorry, kiepski żart.
-Nawet w takim momencie nie przestajesz żartować?- karcąco spojrzała na mnie Monika.
-A co mam zamknąć się w łazience i ryczeć?
-A Bartek...- zawahała się Iwonka.
-Co Bartek?
-Wie?- każdy wiedział, że pomimo tego iż minął już prawie rok od naszego rozstania to dalej był drażliwy temat.
-Nie, niby po co? Nie jesteśmy już razem.
-Jak spałaś to rozmawialiśmy o tym, że ktoś by Ci się tu przydał, my nie możemy zostać ale dziewczyny Ci pomogą.- oznajmił Igła.
-Nie, nie ma takiej potrzeby w przyszłym tygodniu przyjadą moi rodzice, naprawdę nie trzeba. Michał co Ty taki milczący dzisiaj?
-A nie wiem, chyba trochę śpiący jestem. Ale też uważam, że to jest dobry pomysł żeby Iwona z Moniką zostały z Tobą. Będziesz ich potrzebować.
-Okej, jak chcecie. - skapitulowałam, przecież nie miałam z nimi szans.
Kolejne dni to były przygotowania do operacji, największym szokiem dla mnie było zgolenie mi włosów. Wyglądałam strasznie. Dziewczyny przywiozły mi perukę, przynajmniej nie straszyłam nikogo swoim wyglądem.
24 Lutego miała się odbyć operacja, nie spałam już od 3 nocy, około 8 usłyszałam pukanie i drzwi się otworzyły. Stał w nich Bartek z wielkim bukietem w ręce.
-Co tu robisz?- zapytałam siadając na łóżku.
-Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?
-Po co?-nalał wody do dzbanka, który stał na nocnym stoliku.
-Jak to po co? Martwiłem się, gdyby nie Kubiak to pewnie bym dalej nie wiedział.
-Dlaczego się martwiłeś?
-Tośka brałaś coś?- usiadł koło mnie.
-To Ty coś chyba brałeś. Najpierw mnie zdradzasz a teraz nagle się mną interesujesz?
-Nigdy Cię nie zdradziłem.
-Jasne, a to niby dlaczego ze sobą nie jesteśm?
-Bo nagle przestałaś odbierać ode mnie telefony a Igła przyjechał po Twoje rzeczy oddając mi przy okazji Twoje klucze.
-Byłam u Ciebie, kilka dni przed Wielkanocą, miałam nie przyjeżdżać ale Artur mnie namówił. Weszłam do Twojego mieszkania a na korytarzu leżała damska bluzka. Nie moja. A Ty w sypialni pieprzyłeś jakąś inną dziewczynę!!- nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć, mimo mojego gniewu Bartek zaczął się śmiać.- I z czego rżysz!?
-Przed Wielkanocą? Nie weszłaś wtedy do sypialni, prawda?
-Oczywiście, że nie!- zaprzeczyłam oburzona a Bartek coraz bardziej rechotał.
-Jak byś weszła to przekonałabyś się, że to nie byłem ja. Kuba przyjechał do mnie z Agnieszką. Ja wtedy byłem prawdopodobnie na treningu.- prawda docierała do mnie naprawdę wolno, nie zdradził mnie. Bartek mnie nie zdradził! Krzyczał cichy głosik w mojej głowie a mimo wszystko nie mogłam w to uwierzyć.- Dlaczego nie porozmawiałaś ze mną? Dlaczego nie odebrałaś ani jednego telefonu ode mnie?
-Bo tak było łatwiej.- do oczu napłynęły mi łzy.
-Antonina Jarecka? Proszę na wózek, za chwilę zawiozę panią na salę operacyjną.-nawet nie zauważyłam jak do sali weszła pielęgniarka.
-Sorry, muszę iść.- podszedł do mnie i mocno przytulił, wtedy się przestraszyłam, że mogę Go więcej nie zobaczyć, jeżeli operacja się nie powiedzie, stracę Go. Na zawsze.
Pielęgniarka wywiozła mnie z sali, na korytarzu jeszcze natknęłam się na moich rodziców, Monikę i Iwonkę. Uściskali mnie ale to nie było pożegnanie, pozwolili mi wierzyć, że jeszcze się zobaczymy.
Położyli mnie na stole, pielęgniarka podała środek usypiający. Zaczęłam odpływać.
__________________________________________________________________
Tadam! Jestem! :D
Ha! I udało mi się nawet wyrobić :D
Już! Już nie bulwersować mi się :* Wiem, że jestem zła i niedobra ale czasem trochę napięcia trzeba wprowadzić :D
Smutno mi, skończył się mój ukochany serial! :( Dlaaaaaczego!? Ktoś jeszcze oprócz mnie oglądał Nikitę?? Jeżeli tak to jednoczę się z Wami w bólu ;)
Aaaach jak mi się nie chciało wracać na uczelnię, chyba za bardzo się rozleniwiłam przez te święta.
Do przyszłego poczytania:
T.
No jak znowu mogłaś zakończyć w takim momencie? ugh. O kurde to się porobiło Bartek nie zdradził Tośki i po co to rozstanie? Rok bez siebie? ale teraz najważniejsze aby Tośka pomyślnie przeszła operację! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńZ jednej strony fajnie że jej nie zdradził,ale teraz ta choroba :(
OdpowiedzUsuńSądzę że się wszystko ułoży dobrze.Prawda?
Pozdrawiam Aga ;*