środa, 24 października 2012

A jednak boli.

-... a później wróciliśmy do domu. Czujesz to!? Będę grała w Nysie!- skakałam z radości po pokoju Moniki
-Lilka, a dziewczyny już wiedzą??- sprowadziła mnie na ziemię.
-Właśnie nie, myślisz, że będą złe?
-Zachwycone na pewno nie będą, w końcu straciły nie tylko świetną atakującą ale też kapitana. Ale o dziewczyny będziemy się martwić później. Opowiadaj o tym Bartku!- oczywiście Monika nie była by sobą gdyby każdego chłopaka którego poznałam nie uważała za świetnego kandydata dla mnie.
-Oj no co mam Ci opowiadać? Jest całkiem miły, chyba trochę laleczka z niego bo się szybko obraża, no dobra brzydki nie jest ale wygląd to nie wszystko.
-Oj Lilka Lilka czy ja Ci wszystko muszę od podstaw tłumaczyć?
-Dobra Monia skończ, nie zaczynajmy od nowa tej rozmowy. Mam dość kazań w stylu "jesteś sama a w koło tylu chłopaków" dobrze wiesz, że w zasadzie to nie mam nawet wolnego czasu i moją jedyną miłością jest siatkówka.
-Dobra, jak chcesz tylko żeby potem nie było że nikogo nie masz.
Westchnęłam. Oczywiście Monika była moją najlepszą przyjaciółką ale czasami strasznie mnie irytowała. Spojrzałam na zegarek, była 15 a o 16 miało być zebranie zwołane przez trenera. Ja niestety wiedziałam na jaki temat i strasznie się bałam reakcji dziewczyn, w końcu byłyśmy jedną wielką rodziną i mogą to potraktować jak zdradę ale trudno będę musiała to przeżyć.
-Moniś, już muszę lecieć. Trener, zebranie, stawianie czoła dziewczynom i inne przyjemne rzeczy.
-Okej, będę trzymać za Ciebie kciuki, wiesz żeby Cię nie zlinczowały.
-Heh, dzięki za poprawę humoru.
Wpadłam do domu, założyłam krótkie spodenki, bluzeczkę na bardzo cienkich ramiączkach, skarpetki, adidasy i pognałam na halę. Kiedy wchodziłam do budynku była 15:45, skierowałam się do szatni. Tam siedziało już kilka dziewczyn, które intensywnie zastanawiały się po co trener zwołał zebranie. Byłam jedyną osobą która doskonale znała powód ale nie chciałam ich jeszcze uświadamiać, chciałam mieć jeszcze 15 minut spokoju. W końcu przyszła cała drużyna łącznie z trenerem. Siedziałam jak na szpilkach.
-Dzień dobry dziewczyny. Dzisiaj mam do zakomunikowania kilka rzeczy. Przede wszystkim zmieni nam się delikatnie skład i kapitan.- wszystkie dziewczyny zwróciły głowy w moją stronę.- Tosia przechodzi do Nysy. Musimy poszukać nowej atakującej i wybrać kapitana. Tośka jako były kapitan- nie wiedziałam, że słowa "były kapitan" tak zabolą, wtedy zrozumiałam że jakiś etap się zakończył.- możesz podać propozycję przyszłego kapitana.
Wyszłam na środek i stanęłam koło trenera. Wiedziałam, że ostatni raz przemawiam do tych dziewczyn z tego właśnie miejsca, to była moja ostatnia funkcja jako kapitana. Było mi bardzo smutno z tego powodu, że zostawiam te dziewczyny, które tak dobrze znam i jestem z nimi zżyta.
Popatrzyłam po dziewczynach, chyba nie były za bardzo zachwycone, niektóre patrzyły na mnie wręcz z wrogością. W tamtym momencie przemknęło mi przez myśl, że to chyba ja powinnam im o tym powiedzieć.
-Może najpierw kilka słów wyjaśnienia bo wam się należą. O przejściu do Nysy dowiedziałam się wczoraj, tzn propozycję od trenera Kurka dostałam w kwietniu, zaraz po finale ale moi rodzice nie zgodzili się na przeprowadzkę do Nysy i w ogóle nie chcieli o tym rozmawiać. Nie chciałam wam o tym mówić bo skoro i tak nie wypaliło to po co to roztrząsać. Jednak wczoraj z samego rana rodzice wywieźli mnie do Nysy i dowiedziałam się dopiero na miejscu, że jednak będę tam grać. Dzisiaj z samego rana zadzwoniłam do trenera i powiedziałam mu o wszystkim, a trener zwołał to zebranie. A teraz mój typ na przyszłego kapitana to Aga Gołąb, która jest naprawdę genialną rozgrywającą i potrafi świetnie poprowadzić drużynę na boisku i mam nadzieję że będzie równie dobrze umiała to zrobić poza nim. Oczywiście decyzja należy do was. Życzę powodzenia w przyszłym sezonie i będę trzymać za was kciuk, również bardzo chciałam podziękować na współpracę i naprawdę będzie mi was brakować. Myślę, że już pora na mnie, do widzenia i jeszcze raz powodzenia.
Wyszłam z szatni ze świeczkami w oczach, "Tośka ogarnij się!" ale niestety było mi naprawdę przykro, że muszę ich opuścić.
Powoli spacerkiem poszłam do domu w drzwiach przywitał mnie jak zwykle mój kochany kotek. Wzięłam go na ręce i poszłam do swojego pokoju. Wyjęłam książkę, schowałam się pod kocem i uciekłam do innego świata bo dzisiaj świat mojego życia bardzo mi zalazł za skórę.
-Tosia śpisz?
-Hmmm? Nie, nie śpię- powiedziałam sennie.
-Dzwonił pan Kurek, powiedział, że spodziewają się Ciebie za dwa tygodnie.
-Po co już za dwa tygodnie, Bartek mi mówił, że treningi zaczynają się na początku sierpnia więc po co mam jechać w połowie lipca?
-Adam powiedział, żebyś przyjechała za dwa tygodnie. Ale czy wszystko u Ciebie w porządku?- w tej rodzinie to zawsze ojciec zwracał większą uwagę co u mnie słychać, cóż taka rodzina.
Pokręciłam głową bo chyba naprawdę potrzebowałam się wygadać a nie chciałam dzwonić do Moniki, pomimo że to moja najlepsza przyjaciółka to wiedziałam jak zareaguje, "nie przejmuj się, tam poznasz inne dziewczyny" albo "jaka Ty Lilka jesteś sentymentalna, one już o Tobie zapomniały" tak, to cała Monia. I chociaż wiedziałam, że chce dobrze to jednak jej pokrętne myślenie nie do końca rozumiem.
-Dziewczyny dowiedziały się, że idę do Nysy.
-I co?
-I smutno bo mam teraz status "byłego kapitana".
-Córciu, wiedziałaś na co się decydujesz, przecież chciałaś jechać do Nysy i rozwijać się siatkarsko.
-No tak, wiem, ale jak na razie jest ciężko.
-Chodź, obejrzymy jakąś komedię. Wybierz film i włącz DVD a ja skoczę po chipsy, popcorn i ... chcesz coś jeszcze?
-Wodę mineralną niegazowaną.- mój ojczulek zrobił wielkie oczy.
-Kupię pepsi.
Poszłam do salonu gdzie siedziała mama i czytała gazetę. Podeszłam do regału z filmami i z dość okazałej kolekcji wybrałam Pacyfikatora. Tak minął cały wieczór.
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek 7:30. Chryste!!! Założyłam szlafrok i pognałam do drzwi. Otworzyłam i..
-Czemu nie otwierasz!? Jeszcze śpisz!? Ubieraj się!! Idziemy na zakupy!
-Monika, wiesz która jest godzina?- mamrotałam sennie pod nosem.
-Słyszałam o całej aferze w szatni.- była jakaś afera?- swoją drogą to bardzo miło, że wszystkiego dowiaduję się od Agi a nie od mojej PRZYJACIÓŁKI, którą podobno jesteś.- Monia gadała z Agą dobrze wiedzieć.- No to już do łazienki, później szamanko i na zakupy!
-Poczekaj, poczekaj po kolei. Jaka afera? I dlaczego muszę iść na zakupy? Przecież mam w czym chodzić.- tak, nienawidziłam zakupów i unikałam ich jak ognia.
-To nie wiesz, że drużyna jest w rozłamie?- oo nie dobrze.- Klaudia nastawiła pół drużyny przeciwko Tobie, swoją drogą to zawsze wiedziałam, że ona chce Cię wygryźć, a Agata i drugie pół drużyny zaczęły Cię bronić, skakały sobie nieźle do oczu, trener załamany bo to na pewno dobrze nie wpłynie na drużynę a na dodatek Aga została kapitanem i już w ogóle zrobił się niezły galimatias.- o cholerka, bardzo nie dobrze.- a na zakupy idziemy bo jak jedziesz do Bartka- westchnęłam tylko bo było za wcześnie, żeby się z nią sprzeczać.- to musisz mieć coś ładnego. No raz, raz!
Już po godzinie latałyśmy jak głupie po sklepach, ja oczywiście rozglądałam się za bluzami, dresami i sportowymi butami, Monia natomiast za krótkimi spódniczkami i butami... na szpilce (!?) czy ona zwariowała? Przy moich 179 cm mam chodzić w szpilkach?? Boże widzisz i nie grzmisz!
Kiedy już wróciłam z tymi wszystkimi torbami do domu od razu usłyszałam dzwonek telefonu, rzuciłam swoje zdobycze i podniosłam słuchawkę:
-Słucham?
-...
Rzuciłam słuchawką i wybiegłam z domu.

_________________________________________________________________________________

Buuu! Wróciłam z nowym rozdziałem. Jakieś propozycje co się mogło stać?? Ciekawi?
Mam nadzieję, że tak.
Do przyszłego poczytania:

T.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz