-Ej! Tośka, chodź do nas- usłyszałam wołanie Wojtka, który siedział na tyle autobusu.
-Nie dzięki, zostanę tutaj.- siedziałam z przodu z Eweliną.
-Bierz Ewelinę i chodźcie do nas.- przyłączył się Kamil.
Ewelina zaczęła mnie szturchać, wiedziałam, że podoba jej się Kamil, więc wzięłyśmy swoje plecaki i zaczęłyśmy przemieszczać się ku tyłowi. Wszystkie dziewczyny patrzyły na nas jakby z zazdrością. Ewelina opowiadała mi, że zawsze w szkole był podział, siatkarze trzymali tylko ze sobą, siatkarki ze sobą, tenisistki ze sobą, tenisiści ze sobą, piłkarze ze sobą itd. Teraz granica między siatkarzami i siatkarkami zaczęła się zacierać, właśnie dzięki mnie. Ewelina wcisnęła się między Kamila i Barka a ja między Barka i Wojtka. Michał i Łukasz przesiedli się do przodu. Po około pięciu godzinach jazdy dotarliśmy do naszego miejsca przeznaczenia SPAŁA!!
Nasi opiekunowie zaprowadzili nas do ośrodka. Pierwsze piętro było dla nas, drugie dla chłopaków. Pokoje były dwuosobowe więc trzeba było się dobrać w pary, oczywiście ja byłam z Eweliną. Kiedy już się w miarę ogarnęłyśm, zeszłyśmy do stołówki która była na dole. Jedzenie było bardzo dobre, przyszli nasi trenerzy i oznajmili, że trening mamy o 16 i tu niespodzianka razem z chłopakami. Była godzina 14 więc miałyśmy dwie godziny spokoju, no dobra względnego spokoju bo od razu wparowali do naszego pokoju Bartek z Wojtkiem i wielką kartką.
-Mamy plan zorganizować dyskotekę wieczorem, chętne?
-Tak- odpowiedziała Ewelina
-Nie- powiedziałam ja, czyli prawdziwa fanka imprez.
Wojtek spojrzał na mnie jakoś krzywo i powiedział do Bartka:
-Wpisz je obie.- i tyle ich widzieliśmy.
Spotkaliśmy się dopiero o 15:45 w drodze na halę. Każdy taszczył ze sobą sportową torbę i butelkę wody. Wszyscy byli lekko zdziwieni, że będziemy mieć razem trening ale jednocześnie byliśmy bardzo ciekawi na czym to będzie polegać.
Weszliśmy do swoich szatni, dziewczyny na prawo, chłopaki na lewo.
Jak się później okazało to nie do końca był trening. Mieliśmy podzielić się na dwa zespoły mieszane. Wybierało dwoje kapitanów, nasz czyli Dagmara i "ich" czyli Kuba, podział miał być taki jak w prawdziwym zespole czyli miał być jeden atakujący, rozgrywający itd. Ja byłam w drużynie Dagi razem z: Bartkiem i Dagą na przyjęciu, Weroniką na rozegraniu, Wojtkiem i Kamilem na środku i ze mną na ataku, oczywiście jeszcze z Jowitką na libero. Obiektywnie rzecz biorąc mieliśmy mniejsze szanse ale dawaliśmy radę. Dla nas dziewczyn to była niezła szkoła życia, bo odebrać atak od Kuby było trudno ale zablokowanie go graniczyło z cudem. Jednak mimo to mieliśmy dużo dobrej zabawy.
Do ośrodka wróciliśmy gdzieś koło 19, mieliśmy pół godziny, żeby się w miarę ogarnąć i zejść na kolację. Dziewczyny były wniebowzięte, że w końcu trochę się zbliżyły do siatkarzy. Kolację już każdy jadł wspólnie a nie tak jak obiad: chłopaki przy swoich stolikach, dziewczyny przy swoich.
Wieczorem kiedy siedziałyśmy w swoim pokoju z Eweliną, wparował do nas Bartek z Wojtkiem.
-Czego dusze pragną?
-Tak witasz gości??- powiedział z wyrzutem Wojtek.
-Co sprowadza tak zacnych gości w nasze skromne progi??- poprawiłam się.
-Disco będzie jutro, bo dzisiaj trochę nie dogadaliśmy się z "władzami" ośrodka.
-A słyszeliście, że jutro pobudka jest o 6 i idziemy na siłownie??
-Żartujesz!? Przecież my mamy FERIE, oni wiedzą co znaczy to słowo??- denerwował się Wojtek.
Tak przegadaliśmy prawie pół nocy, bo chłopaki wyszli z naszego pokoju gdzieś koło północy.
Pięć i pół godziny później obudziło nas hmmm chciała bym powiedzieć, że to było pukanie ale raczej brzmiało jakby ktoś chciał wyważyć drzwi.
-Tośka! Ewelina!!- podeszłam do drzwi.
-Pali się??- otworzyłam je i od razu Bartek złapał mnie w swoje silne ramiona, wyciągnął z tylnej kieszeni spodni pastę do zębów i zaczął mnie nią smarować. W międzyczasie do pokoju wpadł Kamil i zrobił dokładnie to samo Ewelinie. Oczywiście zaczęłyśmy się drzeć wniebogłosy i wyzywać ich od najgorszych.
Kiedy w końcu udało nam się wygonić ich z pokoju, obejrzałyśmy wyrządzone szkody, które widoczne były nie tylko na nas ale na całym pokoju. Spadła lampka nocna, którą prawdopodobnie strąciłam nogą kiedy próbowałam się wyrwać Bartkowi, ale na szczęście była cała; Eweliny poduszka była cała w paście, a jej kołdra leżała na drugim końcu pokoju. Poszłyśmy się umyć ale mimo pośpiechu i tak spóźniłyśmy się na śniadanie.
-Tośka? Dlaczego masz trochę pasty do zębów we włosach?- Bartek zgrywał niewiniątko.
-Zabiję.- wysyczałam przez zęby.- Spodziewaj się zemsty.
Po śniadaniu poszliśmy pracować nad naszą tężyzną fizyczną.
_________________________________________________________________
Hej!! Zaksa zdobyła Puchar Polski, są tutaj jacyś fani Zaksy??? Ja osobiście zawsze kibicuję Skrze ale uczciwie przyznam, że Zaksie się należało ;)
Poza tym strasznie podoba ni się hymn Skrzatów, a wam??
ZIMOOOOOO!!!! ZGIŃ PRZEPADNIJ MARO NIECZYSTA!!!
A u Was co słychać, Żuczki moje?? Pozdrawiam serdecznie!
Do przyszłego poczytania:
T.
-Więc chciał Cię pocałować po balu tak?
-Monika, proszę Cię opowiadałam to już milion razy. Znasz to na pamięć. A tak poza tym to ładnie spiskować za plecami przyjaciółki??
-Lilka! Zobacz jaka ładna sukienka!- Monika od razu wpadła do sklepu.- Śliczna, prawda?? Przymierz! Przymierz!
-Nie odwracaj kota ogonem. Zadałam pytanie.
-Oj Lilka nie dramatyzuj, pomagałam tylko koledze.
-Tak? Koledze pomagałaś?? A ja to co? Nagle jakieś tajemnice masz przede mną? Taka z Ciebie przyjaciółka?
-Musisz zawsze wyciągać najcięższe działa przeciwko mnie??
-Stwierdzam tylko fakty.
Łaziłyśmy bez celu po centrum handlowym.
-A w ogóle jak tam Ci w szkole idzie?
-Oceny mam nie najgorsze ale coraz więcej lekcji opuszczam przez wyjazdy, treningi, mecze, jest mi coraz ciężej. A Ty jak tam?
-Nie wiem czy Ci mówiłam ale Klaudia chodzi ze mną do klasy. Ma 5 zagrożeń, trener powiedział że jak się z tego nie wygrzebie to może się pożegnać z drużyną.
-Naprawdę?? Od kiedy trener takie rzeczy wymyśla??
-Bo Klaudia powiedziała, że to przez treningi i mecze więc trener został wezwany do nas do szkoły przez dyrektora i mała afera się teraz zrobiła. Poza tym znasz Klaudię ona zawsze całą winę zwali na kogoś byle tylko jej się nie oberwało.
-Tym razem jej coś nie wyszło.
-A jak tam Aga się sprawdza jako kapitan?
-O wilku mowa.- Monia kiwnęła głową żebym się odwróciła. Ruchomymi schodami jechała Aga.
-Hej!! Aga!! Tutaj!!
Zobaczyła nas i od razu do nas podeszła.
-Tośka, jak dobrze Cię widzieć.
-Hej, co słychać? Kiepsko wyglądasz.
-A mówię Ci mam już dość bycia kapitanem. Ciągłe kłótnie, każdy na każdego krzyczy. Jak Ty byłaś kapitanem to aż się chciało iść na trening. Teraz jak pomyślę, że mam iść na trening i znowu się spotkać z Klaudią to aż mnie brzuch boli. Zastanawiam się nad odejściem.
-Aga! Nie odchodź teraz w środku sezonu. Może w następnym sezonie przejdziesz do innego klubu.
-Zazdroszczę Ci, że odeszłaś, naprawdę miałaś szczęście. To już nie jest ta drużyna z poprzedniego sezonu. Teraz jesteśmy na końcu tabeli. Nie wygrałyśmy żadnego meczu. Nie mam nawet ochoty do gry.
Mocno przytuliłam Agę jakbym chciała dodać jej siły do walki, zacięcia i pozytywnego myślenia. Przez trzy lata te dziewczyny były moją rodziną, dogadywałyśmy się świetnie. Bez żadnych spięć i nieporozumień. Każda do każdej mogła przyjść czy zadzwonić i się wygadać. Kiedyś skoczyłybyśmy za sobą w ogień, teraz z tamtych dni nie pozostało nic. Żal mi było patrzeć na taką Agę i czułam się winna całej tej sytuacji.
Później kiedy już wracałyśmy z Moniką do domu powiedziałam jej jakie są moje odczucia co do aktualnej sytuacji w klubie. Monika mi wytłumaczyła, że nie tylko ja tworzyłam tą drużynę i że raczej powinnam się cieszyć że uniknęłam takiej sytuacji bo to nie sprzyja rozwijaniu swoich umiejętności i w ogóle Monika wygłosiła piękny monolog w moją stronę. Ja jej wróżę kiedyś karierę polityka, co by się zgadzało z jej zainteresowaniami, WOS, historia i polski to były zdecydowanie jej przedmioty. Ja byłam bardziej ścisła wolałam matematykę i fizykę bo tylko z tymi przedmiotami nigdy nie miałam problemu. Więc często kiedy ja musiałam napisać wypracowanie na polski albo coś w tym rodzaju Monika mi pomagała a ja odwdzięczałam się matematyką czy fizyką.
Święta minęły zdecydowanie za szybko. Już 3 stycznia siedziałam w pociągu do Nysy. Z jednej strony cieszyłam się, że znów zobaczę Bartka a z drugiej strony chciałam spędzić więcej czasu z rodziną i Moniką.
Wszystko wydawało mi się smutne i szare. Nienawidziłam zimy, zawsze zimą wydawało mi się, że świat jest szaro-bury, nie miałam ochoty na nic. Nawet granie w siatkówkę nie sprawiało mi tyle radości co kiedyś. Nawet Bartek zauważył, że jestem jakaś dziwna, określił to mianem: "zachowujesz się jak automat" kiedy zapytałam Go co miał na myśli odpowiedział, że robię wszystko automatycznie: wstaję rano, myję się, jem, idę do szkoły, wracam ze szkoły, jem, idę na trening, wracam z treningu, biorę prysznic, jem, uczę się, idę spać i tak każdego dnia.
Wraz z początkiem lutego zaczynały się ferie. Miałam zamiar jechać do domu ale trener oznajmił nam, że jedziemy na obóz siatkarski na tydzień, nie byłam zachwycona tym pomysłem ale kiedy usłyszałam gdzie się wybieramy mój entuzjazm wzrósł. SPAŁA. Prawdziwy azyl dla sportowców. Wiele słyszałam o tym ośrodku ale nigdy w nim nie byłam.
Trener zapowiedział nam, że nie jedziemy tam odpoczywać tylko ciężko trenować, nikt nie narzekał. Jak się okazało chłopaki z PWSZ Nysa też mieli jechać.
Nadszedł luty i zaczęły się ferie. Dzień przed wyjazdem do Spały, lataliśmy z Bartkiem po całym domu szukając swoich rzeczy. Co chwilę było słychać "Mamooooo!!! Gdzie są moje spodnie!?" albo "Baaaaaarteeeek gdzie zginął z łazienki mój szampon!?" i wiele wiele innych.
Wieczorem nareszcie mogliśmy znieść swoje spakowane walizki na dół.
-Chodź obejrzymy jakiś film.- rzucił hasło Bartek.
-To wybierz coś, ja pójdę po popcorn.
-Nie!! Mam pomysł!! Zróbmy tosty na kolację i wtedy coś obejrzymy.
-Ok.
Cóż robienie tostów zeszło nam dłużej niż zwykle. Wygłupialiśmy się, żartowaliśmy i dokuczaliśmy sobie. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. Kiedy nareszcie klapnęliśmy zmęczeni na sofę a przed nami stały dwa talerze pełne tostów, odpaliliśmy DVD. I wtedy narodził się dylemat: jaki film będziemy oglądać? Skończyło się na losowym wybraniu filmu spośród całkiem niemałego stosu.
Wybraliśmy jakiś horror, a już 12 godzin później jechaliśmy do Spały.
_________________________________________________________________
Ale jestem zawalona nauką, sesja nadchodzi ;(
Nie będę się rozpisywać Miśki moje, lecę!
Do przyszłego poczytania:
T.
-Tośka, pozwól na chwilę.- trener ściągnął mnie z boiska.
-Tak?
-Masz kiepskie wyniki, niedobór żelaza oraz za mała ilość płytek krwi. Jutro masz wizytę u lekarza. A teraz wracaj do treningu.
-Co chciał trener?- zapytała Aga kiedy ćwiczyłyśmy atak.
-Jutro muszę iść do lekarza, mam złe wyniki krwi.
-Dziewczyny nie gadamy tylko ćwiczymy!!- upomniał nas trener.
Po 2- godzinnym treningu, poszłyśmy do szatni się przebrać. Dochodziła już 18 i na dworze było całkowicie ciemno.
-Hej dziewczyny, chodźmy dzisiaj do kina.- rzuciła hasło Jowita, nasza libero.
-Sorry ja nie mogę, mam dużo nauki.- odezwała się Aga i Dominika.
-Ja też odpadam.- spakowałam rzeczy do torby i wyszłam z szatni, po chwili dogoniła mnie Natalia.
-Głupio mi pytać ale to prawda?
-Niby co?
-No wiesz, te plotki.
-Jakie plotki?
-Że chodzisz z Kurkiem.
-Ja chodzę z Kurkiem???- ścięło mnie z nóg.
-To znaczy, że nie chodzisz?
-Nie! Sorry ale muszę już lecieć, widzimy się jutro na hali, papa.
Wpadłam do domu i od razu skierowałam się do pokoju Bartka.
-Słyszałeś!?- Kurek leżał na łóżku i czytał jakąś gazetę sportową.
-Co miałem słyszeć?
-Mówią, że chodzimy ze sobą.
-A to, to słyszałem.- nie odrywał nawet wzroku od gazety.
-I mówisz to tak spokojnie!?
-Tośka, nie spazmuj. Pogadają i przestaną.- popatrzyłam na niego chwilę z niedowierzaniem, odwróciłam się i wychodząc z jego pokoju trzasnęłam drzwiami.
Zaczęłam się uczyć biologii, a ponieważ serdecznie nienawidziłam tego przedmiotu szło mi opornie. Około 20 do mojego pokoju wparował Bartek z wielkim zeszytem i książką.
-Prośbę mam.- usiadł koło mnie.
-Zajęta jestem.
-No weź mam równania wielomianowe i tego nie umiem.
-Ja też nie. Przypominam Ci, że jestem o klasę niżej niż Ty.
-Zostaw tą książkę i chociaż spójrz na to zadanie. Przecież Ty taka mądra z matmy jesteś.
-Już się nie podlizuj. Okazuję Ci tyle zainteresowania co Ty mi.
-Okej w takim razie co Twoim zdaniem mam zrobić?
-Nie wiem, wymyśl coś!
-Kobieca logika jest zabójcza. "Zrób coś ale sama nie wiem co więc coś wymyśl a jak będzie źle to Twoja wina!"- spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Okej, pokarz mi to zadanie. Masz podręcznik?- Bartek przyniósł mi podręcznik, a ja próbowałam to jakoś ogarnąć. Po kilku minutach już chyba wiedziałam o co chodzi.- Musisz znaleźć miejsca zerowe, w tym zadaniu możesz wykorzystać metodę grupowania.
-Co Ty do mnie mówisz??- wywróciłam oczami.
-Daj mi to. Patrz.- pokazałam mu jak zrobić pierwszy przykład.- Resztę zrób sam.
-Ale ja nie umiem!
-Umiesz, umiesz. Wierzę w Ciebie.- zaczęłam go wyganiać z pokoju.- A jak będziesz potrzebował pomocy to krzycz.
Lekarz kazał mi kupić sobie witaminy, żelazo i magnez (kiedy mu powiedziałam, że dość często łapią mnie skurcze) oraz wypisał jakieś tabletki na zwiększenie ilości trombocytów. Zmierzył mi również ciśnienie, które oczywiście było za niskie. Kazał mi bardziej dbać o siebie. Jak na ironię zaraz po wizycie u lekarza pognałam na trening, to by było na tyle z dbania o siebie.
Bardzo szybko spadł śnieg. Ku uciesze Bartka. Kiedy w pierwszy śnieżny dzień wyszliśmy z domu od razu oberwałam śnieżką. Nie pozostałam dłużna Bartkowi, co skończyło się tak, że oboje byliśmy cali w śniegu. Niestety z zimą zaczęłam się coraz gorzej czuć. Często miałam migreny i zawroty głowy. Natomiast w lidze szło nam naprawdę świetnie. Kiedy na początku sezonu obrałyśmy fotel lidera, do tej pory go nie oddałyśmy.
Wszędzie było już czuć magię świąt. Byłam bardzo szczęśliwa ponieważ mogłam nareszcie wrócić na dłużej do domu. Monika była wniebowzięta, że nareszcie będziemy mogły się zobaczyć, a ja podejrzewałam o czym Monika będzie chciała rozmawiać: o Bartku. I niestety się nie pomyliłam.
_________________________________________________________________
Siemano ludziska!! Co u Was słychać?? U mnie pogoda straaaaaaszna, zimno, pełno śniegu, NIENAWIDZĘ ZIMY!
Kto z was ma już ferie? Ja jeszcze nie mam :/
Do przyszłego poczytania:
T.
-Ty nienormalna jesteś!!
-A co niby Twoim zdaniem miałam zrobić?? Rzucić się na niego?
-Przede wszystkim nie odwracać tego zakutego łba!!!!
Zrelacjonowałam całe wydarzenie Monice a ona jak zwykle mnie opieprzyła. Czułam się totalnie zagubiona w całej tej sytuacji. Bo co to niby miało znaczyć?
Bartka od tamtej pory unikałam jak ognia. Starałam się nawet nie wracać z nim do domu po szkole. W domu nie miałam z tym problemu bo mnie prawie w nim nie było. Treningi pochłaniały coraz więcej czasu. Poza tym mieliśmy też mecze wyjazdowe, opuszczałam szkołę. Na dodatek zbliżał się mecz z moimi dziewczynami, bardzo się bałam.
15 listopada nie poszłam do szkoły bo na rano był zaplanowany trening a wieczorem mecz. Ręce mi się strasznie trzęsły i nie mogłam się na niczym skupić, kiedy jechaliśmy na halę ale najpierw pan Adam miał podrzucić Bartka do budy.
-Uspokój się. Czego Ty się tak boisz??
-Ja aa? Nie boję się...- głos mi strasznie drżał.
-Taak właśnie widzę. To normalna drużyna, kolejny mecz, kolejne wyzwanie, kolejne zwycięstwo. Normalka dzień jak co dzień.- próbował mnie uspokoić Bartek.
-Mecz to nic, bardziej denerwuję się na myśl o spotkaniu z dziewczynami, niestety nie rozstałyśmy się w przyjaźni.
-No i co Ci zrobią? Najwyżej Cię będą prowokować pod siatką, a jak się będziesz denerwować to zawalisz mecz. Więc musisz przestać się przejmować.
-Łatwo Ci powiedzieć.
Trening przebiegał jak każdy inny. Może trochę więcej czasu poświęciliśmy na taktyczne zagrania. Kiedy wychodziliśmy z budynku akurat pod halę podjechały dziewczyny. Pierwsza wysiadła Aga i jak tylko mnie zobaczyła podeszła i serdecznie się ze mną wyściskała.
-Aga, jak dobrze Cię widzieć. Co u Was słychać?
-Po staremu, brakuje nam Ciebie, nie bardzo sobie radzimy.
-Hej! Pani kapitan! Zaczynamy trening, chyba, że już zapomniałaś?- to Klaudia, wymownie patrzyła na Agę i czekała aż się ruszy.
-Widzisz jak jest, ciągle się kłócimy i nie możemy się w żaden sposób dogadać.- jeszcze raz mnie uściskała.- lecę, powodzenia w meczu!
-Wzajemnie! Nie daj się Klaudii.- Aga poszła do hali a ja wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy do domu.
Już zdecydowanie mniej się bałam tego meczu. Mogłam się już skupić tylko na grze.
O 15 weszłam na halę razem z panem Adamem i Bartkiem. Jak zawsze najpierw poszłam się przebrać ale już po 3 minutach wybiegłam spanikowana z szatni.
-Zapomniałam przepakować torbę, mam tylko dres, nie wzięłam stroju.
-Nie mogę teraz jechać do domu.- Kurek senior gorączkowo szukał rozwiązania.
-Ja mogę z nią pojechać.- odezwał się Bartek.
-Przecież nie masz prawa jazdy.
Bartek tylko przewrócił oczami, wziął od ojca kluczyki, złapał mnie za nadgarstek i pociągnął przez tłum, który powoli przesuwał się w stronę trybun.
-Tylko nie rozbij samochodu!!- krzyknął jeszcze trener.
Wsiedliśmy do auta, Bartek włożył kluczyki do stacyjki.
-Jesteś pewien, że umiesz tym jeździć??- zapytałam niepewnie.
-Ba! Rozmawiasz z profesjonalistą.- uśmiechnął się wyraźnie zadowolony, że wreszcie dali mu samochód.
Ruszyliśmy, kiedy w miarę bezpiecznie dojechaliśmy do domu, wpadłam do pokoju zabrałam strój i ruszyliśmy w drogę powrotną.
-Ty powinnaś biec, miała byś od razu rozgrzewkę.- młody Kurek spojrzał na mnie kątem oka.
-Jak Ci się humor wyostrzył.- roześmiał się i zgrabnie zaparkował przed halą.
Później krótki sprint do szatni, machnęłam tylko ręką trenerowi, że jestem i poszłam się przebrać. Szybka rozgrzewka i pierwsza piłka w górze.
Nie obyło się bez głupich żartów pod siatką ze strony Klaudii i jej "przyjaciółek". Miałam dziką satysfakcję, kiedy piłka "niechcąco" uderzyła Klaudię w głowę lub inną część ciała. Nawet trener uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową kiedy Klaudia kolejny raz oberwała po moim ataku.
Ostatecznie wygrałyśmy 3:1.
-Nie musiałaś.- podszedł do mnie uśmiechnięty trener.
-Ale o co chodzi??- zaczęłam się śmiać.
-Dobra robota dziewczyny.- pochwalił nas pan Adam.
-Ej! Co Ty sobie wyobrażasz!?- odwróciłam się a przede mną stała Klaudia.
-Do mnie mówisz??
-A do kogo??- spojrzałam na nią jak na idiotkę bo wokół nas kręciło się mnóstwo osób.- Ulżyło Ci??
-Tak, niezmiernie. Ale totalnie nie wiem o czym mówisz.
-Ach tak!? Nie wiesz? Pewnie przez przypadek cały czas obrywałam od Ciebie piłką?
-Jakiś problem?- podeszła do mnie Ewelina z Weroniką i Jowitą.
-Nie, wspominamy dawne czasy, prawda Klaudia??- zrobiła wielce obrażoną minę i poszła do swojej drużyny.
Wieczorem siedziałam w salonie i oglądałam "Czekoladę". W połowie filmu przysiadł się do mnie Bartek.
-Ta blondyna dzisiaj od Ciebie trochę oberwała.
-Przez przypadek.
-Myślisz, że w to uwierzę? Widziałem jak Cię prowokowała pod siatką. Zachowałbym się tak samo.
Spojrzałam na niego, lekko się uśmiechał. Jego ręka powędrowała nad moją głową na oparcie kanapy. Popatrzyłam na niego pytająco a on tylko kiwną głową więc położyłam głowę na jego ramieniu.
Tamten dzień był cudowny!
_________________________________________________________________
Siemano ludziska!!!!
Haha w maju idę na kurs sędziowski ;D Bo skoro nie mogę grać to chociaż będę mogła posędziować!!
A u Was co słychać?? :P
Do przyszłego poczytania:
T.
W czwartek wieczorem, siedziałam w swoim pokoju i odrabiałam lekcje. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Tak?- w drzwiach stał Bartek i wyglądał na trochę przestraszonego.
-Uczysz się? To ja przyjdę później.- już się wycofywał i najwyraźniej było mu to na rękę.
-Wejdź, wejdź. Co jest?
-Sprawę mam.
Poczekałam chwilę aż się odezwie ale on dalej stał w drzwiach i wyglądał jakby miał zaraz uciec.
-Siadaj- poklepałam miejsce na moim łóżku koło siebie- i mów o co chodzi.
Posłusznie podszedł do mojego łóżka i usiadł. Zobaczyłam, że coś próbuje ukryć za swoimi plecami.
-Bo...- odczekał chwilkę i zaczął jeszcze raz bacznie mi się przyglądając.- Bo jutro..
-Bartek wyduś to z siebie!
-Bojutrojestbaliczyzemnąpójdziesz.
-Słucham??- musiałam zrobić głupią minę bo się zaczął śmiać.
-Bo jutro jest bal i chciałbym żebyś ze mną poszła.-Skąd Monika wiedziała!? Jasnowidz jakiś??- wiem, że masz sukienkę a tutaj jest mały prezent ode mnie z okazji Twoich jutrzejszych urodzin.- musieli się kontaktować i tym oto sposobem czar prysł.
Podał mi małe pudełeczko. Niepewnie je otworzyłam a moim oczom ukazał się piękny naszyjnik w odcieniu szmaragdu idealnie pasujący do sukienki, którą dostałam od Moniki. I dopiero wtedy wszystko ułożyło mi się w spójną całość. To właśnie była ta tajemnica, którą przede mną ukrywali a paczuszkę którą przywiozłam Bartkowi od Moniki teraz była w moich rękach. Aaaach moje życie jest pełne intryg niczym "moda na sukces". Ostatecznie zgodziłam się iść z młodym Kurkiem na ten nieszczęsny bal.
W piątek od samego rana szukałam po całej szkole szukałam Eweliny. Kiedy wreszcie ją znalazłam zapytałam się czy nie mogła by mnie ładnie pomalować i uczesać na bal. Powiedziała, że nie ma problemu i będzie koło 15.
Przyszła punktualnie. Wpuściłam ją do pokoju a ona od razu zabrała się do pracy. Zgrabnie upięła mi włosy a później kazała pokazać sukienkę i naszyjnik wtedy dopiero zaczęła mnie malować. Kiedy wreszcie skończyła była 16. Powiedziała, że musi lecieć i sama się przyszykować na bal. Okazało się, że idzie z Wojtkiem, jednym z nielicznych kolegów Bartka którego znałam. Pożegnałam się z nią i szybko pobiegłam do swojego pokoju bo lada chwila miał wrócić Bartek.
Po kilku minutach usłyszałam trzaskanie drzwi, później jak ktoś idzie po schodach, następnie znowu trzaśnięcie drzwiami i szum prysznica. Była godzina 16:45 kiedy do mojego pokoju ktoś zapukał. Ale zanim zdążyłam się odezwać usłyszałam Bartka:
-Tośka, jesteś tam?- Kurek powoli zaczął otwierać drzwi.
-Nie wchodź!!!- doskoczyłam do nich i natychmiast je zamknęłam, opierając się o nie plecami.
-Przepraszam, naga jesteś czy co?- zaczął się nabijać.
-Nie chcę żebyś mnie teraz widział.
-A co my ślub bierzemy, że nie mogę Cię teraz widzieć???
-Ty nawet tak nie żartuj!!
-Hahaha nie chcesz być moją żoną??
-Kurek!!! Za mocno piłką na treningu dostałeś??
-Dobra już dobra nie złość się, idę się ubierać o 17:30 wyjeżdżamy z domu, ojciec nas zawiezie.
Szybko włożyłam sukienkę ale miałam mały problem z naszyjnikiem więc kiedy Bartek zapukał do drzwi mojego pokoju po raz drugi poprosiłam go o pomoc. Kiedy poczułam jego zimne ręce na mojej szyi przeszedł mnie dreszcz.
Było lepiej niż myślałam, nikt nie zwracał specjalnej uwagi na nas, muzyka nie była najgłupsza i naprawdę dobrze się bawiłam. Z Bartkiem przetańczyłam kilka ładnych godzin, gadaliśmy, śmialiśmy się i było w porządku.
Impreza trwała do północy. W domu byliśmy kilkanaście minut później. Nogi odpadały mi z bólu, ale byłam szczęśliwa, że poszłam z Bartkiem.
Kurek wszedł za mną do mojego pokoju, nie wiedziałam tylko co po ale nie protestowałam.
-Ślicznie dzisiaj wyglądałaś.
-Dzięki.- spojrzałam na niego żeby sprawdzić czy się ze mnie nie nabija ale wyglądał na poważnego.
-Zmęczona?
-Trochę.- prowadziliśmy suchą, bezsensowną rozmowę.
-To już nie będę Ci przeszkadzał, idź spać.
Wstał, ja razem z nim. Otworzył drzwi ale jeszcze na moment się odwrócił i pochylił nade mną, muskając ustami moje usta. Szybko odwróciłam głowę więc pocałował mnie w policzek, powiedział "dobranoc" i wyszedł.
_________________________________________________________________
Hello!!! Jednak jestem!!! Późno bo późno ale zawsze! Jak tam wam się żyje w nowym 2013?? Sylwester się udał???
Mam nadzieję!
Całuski Dziubaski! :* :*
Do przyszłego poczytania:
T.