środa, 24 kwietnia 2013

Konsekwencje

Od rana chodziłam zdenerwowana i strasznie rozkojarzona. Jak niby miałam z nim normalnie rozmawiać jak nie odzywaliśmy się do siebie dobre 3 tygodnie? Bałam się, że powie, że to koniec. Chociaż swoją nieobecnością na mojej osiemnastce wkurzył mnie strasznie  to już dawno mi przeszło, chciałam znów poczuć ciepło jego ciała i mocny uścisk ramion. Od dwóch miesięcy nieustannie się kłóciliśmy byłam już tym zmęczona. 

Grzecznie poszłam do szkoły. Błąd. Na niczym się nie mogłam skupić, cały czas myślałam co powiem Bartkowi, co on powie mi i czy dalej będziemy razem. Z tych nerwów rozbolała mnie głowa i brzuch. 
-Widziałaś gdzieś Weronikę?- zapytała Ewelina.
-W męskiej toalecie.- zmarszczyła brwi.
-Co?
-Co co? Wojtka szukasz to Ci mówię, gdzie jest.
-Oberwałaś czymś dzisiaj? Przecież Wojtek już nie chodzi tutaj do szkoły.
-O cholera, przepraszam.
-Tośka wszystko w porządku?
-Nie, Bartek ma dzisiaj przyjechać i się strasznie denerwuję. 
-Będzie dobrze, pamiętaj trening dzisiaj o 16.- i poszła pewnie dalej szukać Weroniki.
Ostatnia lekcja była dla mnie prawdziwą katorgą, lubiłam fizykę ale nie kiedy się denerwuje. Nic do mnie nie docierało. Kiedy usłyszałam dzwonek kończący lekcję, żołądek zacisnął mi się w supeł. Nie mogłam odwlekać powrotu do domu bo musiałam coś zjeść i wziąć rzeczy na trening, miałam tylko półtorej godziny. Weszłam do szatni, zmieniłam buty, ubrałam się w kurtkę i pewnie wyszłam ze szkoły, "co ma być to będzie". 
-Tośka!!- serce mi zamarło. Pomalutku się odwróciłam. Na parkingu koło szkoły stał Bartek oparty o maskę samochodu. Niepewnie do niego podeszłam.- Cześć.
-Cześć.- nastała niezręczna cisza. To dziwne dwoje ludzi którzy całkiem dobrze się znają i coś do siebie czują, nie umieją się dogadać, przykre.
-Wsiadasz? Podwiozę Cię.- kiwnęłam głową. Otworzył przede mną drzwi, obszedł samochód i usiadł za kierownicą. Jechaliśmy w milczeniu dopóki nie zorientowałam się że jedziemy totalnie nie w tym kierunku. 
-Gdzie jedziesz? Przecież to nie w tą stronę.- Bartek nawet na mnie nie spojrzał, twardo patrzył na jezdnię. - Hello! Słyszysz mnie?
-Cierpliwości. - okej. Zaczęłam się denerwować dopiero jak minęliśmy drogowskaz Nysa, właśnie z niej wyjeżdżaliśmy.
-O 16 mam trening.-nic nie odpowiedział.
Po 20 minutach jazdy zatrzymaliśmy się w jakimś lesie, niepewnie spojrzałam na Bartka, ale on delikatnie się do mnie uśmiechną najwyraźniej próbując mnie uspokoić. Wysiadł z samochodu, zrobiłam to samo. Silny wiatr rozwiał moje włosy, szybko odgarnęłam je z twarzy. Bartek zaczął zagłębiać się w las idąc wąską ścieżką, ruszyłam za nim. Po kilku minutowym spacerze poczułam pod moimi adidasami piach. 
-Powiesz mi wreszcie o co chodzi?- nie wytrzymałam, ale Kurek nie był chętny do wyjaśnienia mi tego tylko pociągnął mnie za rękę. Zza drzew wyłoniło się jezioro, dopiero jak stanęliśmy na samym jego brzegu Bartek na mnie spojrzał. 
-Po co mnie tu przywiozłeś?- zapytałam zanim on zdążył się odezwać. 
-Bo muszę z Tobą porozmawiać.
-A nie możemy tego zrobić wieczorem? Za godzinę muszę być na hali. 
-Hala ważniejsza ode mnie?
-Dla Ciebie jest na pewno ważniejsza niż ja. 
-Tosia odkąd wyjechałem do Kędzierzyna nieustannie się kłócimy...
-Może to znak, że nie powinniśmy być razem.- przerwałam mu w połowie zdania.
-Mówisz poważnie? Poddajesz się?- nie miałam siły na tą rozmowę, tak strasznie nie chciałam Go stracić a wtedy wydawał mi się tak strasznie obcy.- Odpowiedz.- naciskał Bartek.
-Zależy mi, cały czas mi zależy ale boję się że Tobie już przestało.
-Nie, nie przestało tylko mam za dużo obowiązków, codziennie treningi, wyjazdy i mecze pochłaniają cały mój czas. Wiem, że to nie usprawiedliwia tego, że wtedy nie przyjechałem ale zasypiałem na stojąco i nie chciałem spowodować jakiegoś wypadku. 
-Powinieneś wtedy zadzwonić i mi to wszystko wytłumaczyć. 
-Wiem, przepraszam.
-Bartek wkurzyłeś mnie wtedy strasznie, naprawdę myślałam, że coś Ci się mogło stać.
Widziałam skruchę w jego oczach, podszedł do mnie i mocno przytulił. Przez chwilę stałam jak słup soli i się nie ruszałam ale czułam coś do tego idioty. Zarzuciłam ręce na jego szyję, Bartek mocniej zacisnął ręce na mojej talii i się wyprostował przez co moje stopy oderwały się od ziemi. Wtuliłam twarz w jego obojczyk a nogi oplotłam wokół jego bioder. Nie wiem jak długo tak staliśmy minutę, dwie czy kilka godzin, po prostu chciałam zostać w jego ramionach aż do wieczności. 
Wróciliśmy spacerkiem do samochodu. Zanim wsiadłam do samochodu Bartek podszedł do bagażnika i coś wyciągnął. To "coś" schował za plecami podszedł do mnie i wręczył mi wieeelki bukiet czerwonych róż. 
-To w ramach przeprosin.- delikatnie mnie pocałował.

Kiedy zajechaliśmy pod halę gdzie trwał (jeszcze) mój trening, dochodziła 17. Trener mnie zabije ale trudno, wzięłam torbę i śmiałym krokiem weszłam do budynku. Jeszcze nie zdążyłam przekroczyć progu szatni a już usłyszałam krzyk pana Adama.
-Tośka!!!!!!!- odwróciłam się na pięcie.
-Tak, trenerze?
-Wiesz która jest godzina??
-Wiem.
-A wiesz o której zaczął się trening?
-Wiem. 
-Jak masz jakieś dobre wytłumaczenie na swoje spóźnienie to słucham, jeśli nie to przebierz się i na boisko.- weszłam do szatni, szybciutko się przebrałam i weszłam na parkiet zabierając po drodze piłkę z wózka.
-Tośka!- znowu usłyszałam krzyk trenera.- Biegasz!- odłożyłam piłkę z powrotem na swoje miejsce i biegałam dookoła boiska. Kiedy dziewczyny skończyły trening, pan Adam pozwolił mi przestać biegać. 
-Tosia podejdź do mnie.- powiedział już trochę spokojniejszym tonem.- Dobrze wiesz, że nie toleruje spóźnień, nie wiem co się stało ale musisz ponieść konsekwencje, nie zagrasz w przyszłym meczu.- później trener rozmawiał ze mną już nieco mniej oficjalnie.- Kiedy będziesz grała kiedyś w uznanym klubie będą od Ciebie wymagać profesjonalizmu, to co dzisiaj zrobiłaś było bardzo nieprofesjonalne. Zawiodłaś mnie pierwszy raz od trzech lat, myślałem, że można zawsze na Tobie polegać. Idź się przebierz, spotkamy się przy samochodzie.
Chociaż dostałam bolesną karę to jednak było warto. 

_________________________________________________________________

Siemanko Misiaki!! 

Ha! Pochwalę się Wam, byłam na maratonie strachu w Heliosie w piątek i było zaje..., bardzo fajnie ;D może ktoś też był, przyznawać się już już!! ;D
A tak ogólnie u mnie to nudą wieje, chciała bym już poniedziałek bo pojadę sobie do domu na tydzień ;) 
A teraz coś śmiesznego z mojego życia, chyba każdy już widział zdjęcie Karola Kłosa w "rugbowskich" skarpetkach ze Spały, zobaczyła je moja współlokatorka i krzyknęła "ZULP!" oczywiście napisane było plus ale w odbiciu wyszło zulp, od teraz o Karolu będę myślała tylko i wyłącznie jako "Zulp" ;D
Widzieliście już nową reklamę z Piotrkiem Hehe Żyłą?? ;D bo nadal leżę i nie wstaję :P
Pozdrawiam wszystkich serdecznie ;**

Do przyszłego poczytania:


T.

3 komentarze:

  1. Jak dobrze, że się pogodzili.Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny rozdział :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejuuu, jejuuu, jejuuu!! :D Swietnyy, genialnyy i w ogóle brak słów które mogą opisać styl twojego pisania :)) Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału o którym możesz mnie informować :) Tymczasem zapraszam do siebie :)) Mam nadzieję że pozostawisz po sobie jakieś znaki :3 http://4volleyball44.blogspot.com/ http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/

    Pozdrawiam gorąco!! :))

    OdpowiedzUsuń