środa, 9 października 2013

Antka

1 września chłopaki mieli lecieć do Izmiru natomiast ja z panem Adamem wylatywaliśmy dzień po nich. Nasz hotel mieścił się tylko kilka kroków od hotelu siatkarzy. Późnym wieczorem kiedy zakwaterowaliśmy się w hotelu, padałam z nóg. Hotel nie był jakiś super luksusowy ale i tak nie zamierzałam w nim spędzać za dużo czasu, w zasadzie to tylko spać. Właśnie miałam zamiar walnąć się na łóżko i z niego nie wstawać kiedy ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć z myślą, że to może tata Bartka ale gdy tylko je otworzyłam poczułam na swoich ustach bardzo dobrze mi znane usta Bartka. Odwzajemniłam pocałunek.
-Co tutaj robisz?
-Przyszedłem się przywitać. 
-Jak tutaj wszedłeś?
-Drzwiami.- suszył zęby w pięknym uśmiechu.- Stęskniłem się za Tobą.- nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, że ja też bo Bartek podniósł mnie i przystawił do ściany namiętnie całując. Oplotłam lewą rękę na jego szyi a palce prawej włożyłam w jego włosy, nogi zawinęłam na Bartka biodrach. Zaniósł mnie do łóżka i delikatnie położył na materacu. Jego usta powoli przesunęły się na moją szyję. 
-Nie.- powiedziałam lekko go odpychając. 
-Dlaczego?
-Może dlatego, że jutro grasz mecz?? Nie możesz być zmęczony.- Bartek przewrócił oczami. 
-Ja się wcale tak szybko nie męczę.- roześmiałam się na te słowa. Jeszcze długo gadaliśmy i leżeliśmy przytuleni. Około 22 Bartek niepostrzeżenie opuścił mój hotel i równie niepostrzeżenie przemknął pod czujnym okiem Castellaniego. 

W nocy nie mogłam spać, najpierw długo nie mogłam zasnąć później gdy już zasnęłam śniły mi się jakieś głupoty związane ze mną i Bartkiem. Pierwszy sen był bardzo rzeczywisty, śniło mi się że byłam poważnie chora ale w szpitalu byłam całkiem sama, nigdzie było ani Bartka ani moich rodziców. Obudziłam się zlana potem, ciężko dysząc. 'Tośka to tylko sen, Bartek jest kilkanaście kroków dalej i kilka godzin temu wyszedł od Ciebie całując Cię w usta, to tylko sen' przekonywałam sama siebie. Kiedy już udało mi się uspokoić i ponownie zasnąć znów miałam sen, tym razem jakby przedstawiał przeszłość ponieważ znajdowałam się znowu w liceum w Nysie i to była studniówka, sądziłam, że moja bo byłam na niej z Kubą Jaroszem. 
Rano obudziłam się, niewyspana i z nieprzyjemnym uczuciem w brzuchu przypominałam sobie sny ostatniej nocy. Ale przecież to tylko sny, nie byłam żadnym cholernym medium żebym obawiała się, że coś takiego naprawdę może mnie spotkać. Poszłam zmyć z siebie nieprzyjemności nocy. O 8:30 zapukał do mnie pan Adam, z pytaniem czy idę z nim na śniadanie z chęcią się zgodziłam. 
Wieczorem poszliśmy kibicować naszym w starciu z Francuzami. Jak się okazało kibicowaliśmy bardzo skutecznie bo chłopaki wygrali z nimi 3:1. Europejski maraton się zaczął lub jak czasami mówią komentatorzy "worek się rozwiązał". Następny mecz był z reprezentacją Niemiec również wygrany do 1, a trzeciego dnia Polacy znowu wygrali tym razem pokonując gospodarzy rozgrywek czyli Turcję. Takim sposobem wyszliśmy z grupy na pierwszym miejscu. Po pięknie wygranych meczach chłopaki mieli 3 dni wolnego od meczów, a następnie przystąpili do walki o półfinały, na pierwszy ogień poszła reprezentacja Hiszpanii, pokonana do 2 w dramatycznym tie breaku. Polacy szli jak burza pokonując po kolei Słowaków i Greków, takim oto sposobem zaczęli grę o medale. W półfinale natrafiliśmy na Bułgarów, którzy dosłownie zostali zmieceni z boiska, przez co już mieliśmy co najmniej srebrny medal. 13 września przystąpiliśmy do finału w którym znów natknęliśmy się na francuzów, dla chłopaków ten mecz to była bułka z masłem po prostu grali jak z nut. Pewnie pokonali ponownie reprezentację Francji 3:1.
Po powrocie do hotelu była wielka feta i dużo alkoholu. Bawiliśmy się aż do białego rana. 
Wieczorem 14 września wróciłam do Polski i zaczęłam pakowanie bo 20 września znów miałam lecieć samolotem ale tym razem na obcy kontynent, czyli do Stanów Zjednoczonych. 
16 września wrócili siatkarze, zadowoleni i ze złotymi medalami na szyi. 
-Jutro grill u Plińskiego.- zakomunikował mi Bartek w drodze do domu. 
-20 wylatuję. 
-Ale jutro jest 17.
-Ale ja się muszę spakować i chcę spędzić z Tobą trochę czasu a nie z całą reprezentacją.
-Czyli nie idziemy?- popatrzyłam na Bartka odwracając wzrok od jezdni. 
-Naprawdę chcesz tam iść?
-Jak nie chcesz to nie pójdziemy.- stwierdził. 
-Okej, o której ten grill??
-Jesteś kochana!- dostałam całusa w policzek.- o 17.

Następnego dnia wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy do Daniela. Najpierw zahaczyliśmy o jakiś sklep, kupiliśmy kiełbaski i wino.
Myślałam, że na ognisku będzie tylko kilka osób a tu zjechało się całe zgrupowanie. 
-Cześć!- przywitaliśmy się z Danielem. 
-Chodźcie, chodźcie już wszyscy w zasadzie są. 
Bartek ruszył między ludzi witając się ze wszystkimi, a ja szłam za nim wszystkim się przedstawiałam, no prawie wszystkim. Widać było, że wszyscy się dobrze znają i świetnie bawią w swoim towarzystwie. Kiedy nasze kiełbaski skwierczały na grillu a Bartek poszedł do łazienki przypałętał się do mnie Kadziewicz. 
-Co taka piękna kobieta robi sama?
-Czeka na swojego chłopaka. 
-Chłopaka? Tego wypłosza Kurka? A nie wolała byś kogoś dojrzalszego?- oczywiście cała rozmowa była utrzymana w tonie żartobliwym, wiedziałam, że Łukasz się nabija. 
-Za staruszków się nie biorę. - akurat zjawił się Bartek. 
-No wiesz co! Nie jestem stary, jestem młody i piękny. 
-O co come on?- zapytał Kurek. 
-Twoja dziewczyna mi ubliża. 
-Twój kolega mnie podrywa.- nie pozostałam dłużna. 
-Ja jej nikomu nie oddam!- mój chłopak otoczył mnie ramieniem.- Cześć Zbyszek.- podał rękę jakiemuś wysokiemu (a to niespodzianka!) brunetowi. 
-Siema. Cześć Zbyszek jestem.- wyciągnął do mnie rękę. 
-Cześć Tośka. 
-Tośka? Tosia? Antka? 
-Tośka. Nie Antka. 
-Spoko Antka. 
-Możesz do mnie nie mówić Antka?
-Ale mi się podoba Antka. Zabronisz mi? 
-A żebyś wiedział, że Ci zabronię.- jeszcze go dobrze nie poznałam a koleś już działał mi na nerwy. Czułam, że się nie polubimy. 

Impreza skończyła się późno w nocy. Do Bełchatowa dojechaliśmy niemalże nad ranem, jakimiś nadludzkimi siłami zdołałam wziąć prysznic a kiedy położyłam się do łóżka to już po kilku sekundach spałam. 



__________________________________________________________________



Cześć Misiaki!!
Jestem chora :( tak mnie rozłożyło, że nawet nie jestem w stanie dzisiaj iść na uczelnię (dlatego mam trochę więcej czasu dla Was :*)

http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/1011115,wyprawa-na-kazbek-sciagnieto-zwloki-wspinacza-z-polski,id,t.html?cookie=1#czytaj_dalej   jeden z nich to mój znajomy, Łukasz. Mam nadzieję, że jeszcze jakimś cudownym sposobem odnajdą Go całego i zdrowego, chociaż szanse są bardzo małe. 

Wracam grzać się pod ciepłą kołderkę, całuski :**

Do przyszłego poczytania:


T.

4 komentarze:

  1. Powiem tylko tyle : super ekstra zajebiscie/ewka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej bardzo mi przykro z powodu Twojego kolegi. Przepraszam, że dopiero teraz czytam ale niestety zacząl się rok akademicki i nie mam wgl na nic czasu :/ świetny rozdział ;) czekam na kolejny rozdział :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooj znam ten ból, też teraz praktycznie na nic nie mam czasu :/ pozdrawiam :*

      Usuń