sobota, 5 października 2013

Mały-duży problem

Po wizycie u lekarza dowiedziałam się, że mam anemię czyli zbyt niski poziom żelaza we krwi. Od małego miałam z tym problemy, ponieważ nienawidziłam mięsa. Mama wmuszała mi go na milion sposobów a ja płakałam, że karzą mi jeść coś tak niedobrego. Poza tym wyglądało, że wszystko ze mną w porządku. Wypełnił mi kartę a ja przekazałam ją w ręce Artura, dalej nie obchodziło mnie co się z nią stanie, wszystkim zajmował się Maciąg. 
Strasznie bawiło mnie zachowanie Bartka w stosunku do mojego "menadżera", jak czasami w żartach nazywałam Artura. Bartek był zazdrosny ale za cholerę nie chciał się do tego przyznać. Jak tylko wspominałam coś o Maciągu to od razu najeżał się i tracił humor. Jak kiedyś wprost zapytałam go czy jest zazdrosny odpowiedział tylko "ja? skąd". To było na swój sposób urocze, znaczyło, że mu na mnie zależy, ale Artur dla niego nie był żadnym zagrożeniem, widocznie Kurek tego nie wiedział. 
Kurek wrócił do Spały ciężko trenować ponieważ wielkimi krokami zbliżały się Mistrzostwa Europy organizowane w tym roku w Izmirze i jak zadecydował trener Castellani Bartek miał na nie jechać. Oczywiście w takim wypadku nie było mowy o jakichś wspólnych wakacjach, więc tym bardziej kiepsko mi się wspominało zeszłoroczną Bułgarię. 
Do Stanów miałam lecieć jakoś z początkiem września ale powiedziałam Arturowi, że nie ma takiej opcji. Chciałam pojechać kibicować naszej reprezentacji do Turcji.  

Dzień przed Bartka urodzinami postanowiłam upiec mu tort i zawieźć do Spały.Więc od samego rana krzątałam się po kuchni. Nie byłam jakimś wybitnym piekarzem ale stwierdziłam, że lepiej jak coś upiekę niż jak bym miała pojechać do cukierni i kupić gotowy (chociaż na pewno byłby smaczniejszy). 
29 sierpnia 2009 roku w godzinach porannych wsiadłam do samochodu wraz z moim ładnie pachnącym (i oby również smacznym) prezentem urodzinowym dla Bartka. Przede mną była mniej więcej godzina jazdy. 
Kiedy tylko minęłam drogowskaz "Spała" napisałam sms'a do Kuby, który miał zorganizować całą akcję. 
Śmiałym krokiem weszłam do hali, zatrzymał mnie jakiś wysoki i nieźle napakowany koleś. 
-A pani do kogo?
-Do mojego chłopaka.- i chciałam ruszyć dalej ale ochroniarz (jak się domyśliłam) zastąpił mi drogę.
-Do którego?
-Do Bartka Kurka.- napakowany bambus wielkości świerku uśmiechnął się pobłażliwie.
-Jasne, kolejna "dziewczyna" siatkarza.
-Ja JESTEM dziewczyną siatkarza, może mnie pan przepuścić?
-Nie, proszę wyjść. Natychmiast.- patrzyłam na niego wściekła, cofnęłam się o kilka kroków, wyjmując telefon. Wybrałam numer Kuby. 
-No cześć gdzie Ty jesteś? Nie mogę ich tutaj trzymać w nieskończoność. 
-Mały problem na korytarzu, możesz po mnie wyjść?
-Już idę.- po chwili otworzyły się drzwi i zobaczyłam w nich rudą czuprynę Jarosza.- Co to za problem?
-Ten tutaj nie chce mnie wpuścić.
-Dlaczego?
-Bo ona powiedziała, że jest dziewczyną Kurka ale codziennie przychodzą tutaj jakieś panienki i podają się za dziewczyny siatkarzy a w rzeczywistości to napalone fanki. Skąd miałem wiedzieć, że ona mówi prawdę.- Jarosz zmierzył go wzrokiem nic nie mówiąc. Nagle odwrócił się w moją stronę. 
-Chodź, już wszyscy czekają. 
Kuba wszedł do sali pierwszy, ja czekałam na znak za drzwiami. Kiedy tylko usłyszałam głośne, tubalne "sto lat" otworzyłam drzwi i hali. Kurka nie było nigdzie widać bo było otoczony przez chłopaków. Miałam chwilę na zapalenie 21 świeczek na torcie. Kiedy Łukasz Kadziewicz krzyknął "A kto!?" chłopaki chórem "Bartek Kurek" rozstąpili się i ja podeszłam do Bartka. Jego twarz wyrażała niedowierzanie. 
-Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki.- uśmiechnęłam się do Bartka. Grzecznie wykonał moje polecenie. Chłopaki wcinali tort, nawet co po niektórzy pochwalili. 
-Co tutaj robisz?- zapytał Kurek. 
-Jak to co? przyjechałam na Twoje urodziny. 
-Przecież nie musiałaś.- już na końcu języka miałam mu wypomnieć moją 18 ale się powstrzymałam. Po co wszczynać kłótnie?
-Nie musiałam ale chciałam.
-Moja mądra dziewczynka.- mocno mnie przytulił.- Ale ja też mam coś dla Ciebie.
-Co?
-Jak pójdziesz ze mną na górę to Ci pokarzę. 
Wymknęliśmy się niepostrzeżenie. Wjechaliśmy na 3 piętro windą, przeszliśmy przez baaaaardzo długi korytarz i weszliśmy do pokoju. Od razu poznałam, że to pokój Bartka bo taki syf to tylko on mógł narobić. Podszedł do szafki i coś z niej wyją. 
-Co to?
-Zobacz.- przyjrzałam się uważniej kartkom które mi wręczył. Bilety na mecze reprezentacji w Mistrzostwach Europy. 
-Żartujesz??
-Ani trochę.- uśmiechał się do mnie. 
-Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!!!!- rzuciłam się mu na szyję. 

Ze Spały wyjechałam późnym wieczorem z wielką radością machając ochroniarzowi, który jakoś nie pałał największym entuzjazmem. 


__________________________________________________________________



Witajcie Misiaki!!!

Przepraszam, że znowu nie napisałam nic w środę ale zaczął się rok akademicki i mam bardzo dużo spraw do załatwiania, poza tym muszę się jakoś ogarnąć i nauczyć znowu wstawania rano co jest w gruncie rzeczy takie łatwe.

Za dwa tygodnie znowu idę na mecz Skry!! :D

Od piątku będę miała wf i będę grać w siatkę!!

Igła powrotu do zdrowia!! 

Nowe koszulki Skry? Jestem na TAK!

Winiar znowu zostanie tatą! :D

Do przyszłego poczytania:

T.

2 komentarze: