czwartek, 24 października 2013

I, że to niby dla mnie?

Ryczałam w poduszkę do 1 w nocy. O godzinie 8 rano usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam je otworzyć przypominając w ruchach zombie. 
-Co Ci się stało?- zapytał Artur. 
-Nic.- powiedziałam głosem wypranym z uczuć. 
-No ej! Przecież widzę.- wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. 
-Nie wiem czy to był dobry pomysł. 
-Przyzwyczaisz a teraz się trochę ogarnij, bo mamy w planach zwiedzanie uczelni i spotkanie z Twoim nowym klubem. Raz! Raz!- popatrzyłam na niego zbolałym wzrokiem ale pomaszerowałam do łazienki. Kiedy wyszłam z niej zobaczyłam, że Artur grzebie u mnie w lodówce, która nawiasem mówiąc była pełna.- Nic nie zjadłaś.- powiedział głosem pełnym wyrzutu. 
-Nie miałam apetytu wczoraj. 
-To ja Ci zrobię przynajmniej porządne śniadanie. 
-Ale...
-Nie ma żadnego "ale".- i już wyciągał jakąś miskę z górnej szafki, nie miałam pojęcia skąd on wiedział, gdzie co jest.
-Artur? 
-Hmm?
-Skąd to wszystko wiesz?
-Ale co?
-Co gdzie jest? Pełna lodówka itd. 
-A myślisz, że kto zaopatrzył Cię w to wszystko?- uśmiechnął się do mnie znad drzwiczek lodówki.
-Dzięki.- zrobił mi omleta, chociaż i tak nie zjadłam całego.  

Pierwszy tydzień był naprawdę ciężki, na wykładach niewiele rozumiałam na treningach byłam przeciętna co mi nie odpowiadało. Zawsze byłam chwalona a tutaj musiałam naprawdę ciężko pracować. Wtedy uzmysłowiłam sobie, że byłam próżna i wbita w dumę. Zatrzymałam się na pewnym poziomie siatkarskim i przestałam się rozwijać bo każdy mi mówił, że jestem taka dobra, a to nie była prawda. Łatwo jest się wyróżniać na tle przeciętnych zawodniczek, zdecydowanie trudniej doskoczyć do tych naprawdę dobrych. 

Artur tak jak obiecał nie zostawił mnie na pastwę losu, przychodził niemal codziennie na co wkurzał się strasznie Bartek bo czasami jak gadaliśmy przez skyp'a mówiłam, żeby chwilę poczekał bo przyszedł Artur. 
Z każdym dniem bardziej brakowało mi Bartka. Brakowało mi też rodziców, nie dzwonili nawet, nie pisali, zerwali ze mną kompletnie kontakt. 

Pewnego październikowego dnia spieszyłam się na trening, zaspałam i nawet nie zdąrzyłam zjeść śniadania. Z rozmachem otworzyłam drzwi szukając jednocześnie kluczy w mojej torbie, przekraczając próg potknęłam się o coś, spojrzałam w dół a tam stał przeogromny kosz z czerwonymi różami. Stanęłam jak wryta. I, że to niby dla mnie? Na pewno nie. Przestawiłam kosz żebym miała jak przejść, zamknęłam drzwi i pognałam na trening. 
Wielkimi krokami zbliżał się pierwszy mecz, za każdym razem jak o nim pomyślała czułam ściskanie w dołku. Wiedziałam, że nie znajdę się w pierwszej szóstce, czułam się z tym źle. 
Dopiero na wykładzie dotarło do mnie, że jest 21 październik, moje urodziny. Na śmierć zapomniałam. 
Wieczorem weszłam na skypa, od razu wyświetlił mi się dymek z nadchodzącym połączeniem. Bartek. Wcisnęłam przycisk "odbierz" i nagle na ekranie mojego komputera zobaczyłam kilka dobrze mi znanych twarzy, m. in. Bartka, Mariusza, Daniel, Marcin i Piotrka Gacka. Nie zdąrzyłam się odezwać a chłopaki zaczęli się drzeć "sto lat", kiedy wreszcie skończyli Bartek zapytał się mnie czy dostałam prezent.
-Jaki prezent?
-Zamówiłem kwiaty, mieli Ci je dostarczyć. 
-Aaaaa kwiaty! Tak, tak dostałam!- miałam nadzieję, że nie wyczytał nic z mojej twarzy, w końcu bukiet dalej stał za drzwiami. 
Jak tylko zakończyłam rozmowę z Bartkiem dopadłam do drzwi i wniosłam kosz do środka, jak bym była w Polsce pewnie tych kwiatków by nie było zanim bym rano drzwi otworzyła. 
Zalogowałam się na facebooka i szok! Bartman złożył mi życzenia, własnym oczom nie wierzyłam. Kliknęłam "Lubię to!" niech się cieszy. 


_________________________________________________________________


Cześć Misie moje kolorowe! Przepraszam, że dzisiaj a nie wczoraj wstawiam nowy rozdział ale wczoraj od 8 do 18:40 non stop na uczelni bez żadnego okienka na dodatek z "wuefem". Żeby nie było W-F spoko, bo siatkówka ale jak się siedzi tyle godzin to naprawdę wolała bym Go mieć w jakiś inny dzień. 
Z AZSu nici. Treningi są właśnie w środy! Cały świat przeciwko mnie! 
Trzymajcie się Miśki! :*

Do przyszłego poczytania:

T.

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział :) czekam na kolejne :) jestem bardzo ciekawa jak bd się układalo Tośce na nowej uczelni i w klubie :) czekam na kolejny rozdział :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń