czwartek, 31 października 2013

Tosia ma prośbę

Czas leciał szybko, ciągle tylko uczelnia, trening, mieszkanie i tak w kółko. Za nami były już pierwsze mecze wyjazdowe, byłam pod dużym wrażeniem organizacji. Dziewczyny były bardzo miłe i dużo mi pomagały, miały do mnie dużo cierpliwości pod względem języka chociaż i tak się już trochę poprawił od momentu mojego przyjazdu.
Na hali spędzałam jak najwięcej czasu, do upadłego ćwiczyłam zagrywkę i ataki, mięśnie paliły mnie niemiłosiernie ale ćwiczyłam dalej. Nie mogłam się pogodzić z kwadratem dla rezerwowych. Oczywiście od czasu do czasu wchodziłam na boisko ale to były tylko zmiany zadaniowe. Na każdym treningu starałam się pokazać trenerowi, że powinien dać mi szansę gry od samego początku meczu. Niestety nie dostrzegał albo nie chciał dostrzec mojego poświęcenia.

Cieszyłam się jak głupia na powrót do domu, tzn. do Bartka. Uzgodniliśmy, że wigilię spędzę u mojej babci gdzie zjeżdżała się co roku cała rodzina a pierwszy i drugi dzień świąt u Bartka. 
Latałam po całym mieszkaniu i zbierałam rzeczy, które planowałam zabrać. W ogóle nie mogłam się ogarnąć, euforia związana z zobaczeniem się z Bartkiem była zbyt duża. Następnego dnia rano miałam lot do Warszawy, Artur przyjechał po mnie o 7 rano. Jeszcze leżałam w łóżku ale nie spałam, w ogóle nie mogłam zmrużyć oka tej nocy. 
-Gotowa?- zapytał Artek.
-Tak tak tylko jeszcze trochę się pomaluję i możemy jechać.- pognałam do łazienki, pociągnęłam rzęsy tuszem, przeczesałam włosy i wrzuciłam szczotkę do kosmetyczki. Otworzyłam drzwi łokciem trzymając w jednej ręce kosmetyczkę w drugiej poskładane ubrnaia, które miałam zamiar wziąć ze sobą a nie spakowałam ich wczoraj bo jeszcze były mokre po praniu. Odwracając się o mały włos nie wpadłam na Artura. Trzymał coś w ręku ale nie miałam za bardzo czasu się temu przyglądać bo szybko schował je za siebie. 
-Co tam chowasz?- zapytałam upychając rzeczy wyniesione z łazienki do walizki.
-A takie tam.- podeszłam do niego i założyłam ręce na piersi. 
-Więc?
-Proszę, z okazji świąt.- wyciągnął paczuszkę w moją stronę. Niepewnie wyciągnęłam rękę. 
-Ale ja nic nie mam dla Ciebie.- wzruszył ramionami.
-Otwórz.
-Zwariowałeś, dziękuję bardzo.- rzuciłam mu się na szyję. Dostałam od niego słuchawki. 
-Dobra, dobra zwijaj się, zaraz wyjeżdżamy. 

Kiedy samolot kołował już na płycie lotniska Okęcie, nie mogłam usiedzieć na miejscu. Podczas wysiadania byłam pierwsza przy drzwiach i tylko czekałam aż dołączą rękaw. Jak tylko drzwi się otworzyły a przed sobą zobaczyłam wąskie przejście ruszyłam z miejsca, najpierw szłam bardzo energicznym krokiem ale to było dla mnie zbyt wolno, zaczęłam biec. Zatrzymałam się dopiero przy bramkach gdzie sprawdzili mój paszport i przybili pieczątkę później znów przyspieszyłam i zaczęłam biec do poczekalni, wiedziałam, że tam na mnie czeka Bartek. Widziałam go już biegnąc po schodach, stał odwrócony tyłem. Dopiero kiedy byłam od niego oddalona o jakieś 5 metrów zwolniłam kroku. Stojąc za nim wdychałam zapach miętówek i Bartkowych perfum. Objęłam Go rękami w pasie przytulając twarz do jego pleców. Obrócił się i mocno mnie przytulił. To było cudowne uczucie móc go przytulić po tak długim okresie rozłąki. 
-Cześć.- szepnął mi do ucha. 
-Cześć. Dobrze Cię widzieć. - Kurek złapał mnie za rękę i poprowadził do taśmy po bagaż.  

Gdy tylko weszliśmy do mieszkania w Bełchatowie, Bartek zamknął drzwi przyciskając mnie do nich i namiętnie całując. Wziął na ręce i zaniósł do sypialni.
-Mmmm, fajna koszulka.- powiedział kiedy oboje leżeliśmy na łóżku.
-Też mi się podoba.
-Ale zdecydowanie lepiej będzie wyglądała na mojej podłodze.- zgrabnym ruchem ściągnął mi ją przez głowę. Nie pozostałam mu dłużna rozpinając guziki jego koszuli, miałam tylko problem z jednym guziczkiem.- Oj Ty łajzo.- wymruczał Kurek, sam go rozpinając. 

Obudziłam się następnego ranka szczęśliwa, że to nie był tylko sen i Bartek dalej śpi koło mnie, oddychając miarowo, pogrążony we śnie. Poszłam do łazienki, przemyłam twarz wodą zmyć z twarzy resztki snu. Następnie poszłam do kuchni, nastawiłam czajnik i usiadłam przy stole. Leżały na nim jakieś gazety. Wzięłam pierwszą lepszą i zaczęłam czytać. Miło było znów poczytać sobie polską gazetę i nie zastanawiać się nad znaczeniem co 10 słowa. W tym czasie czajnik się wyłączył a ja zaparzyłam kawę, oczywiście bez cukru z niewielką ilością mleka. Zegar cichutko tykał, wskazując 7:42. Jak na centrum Bełchatowa było zadziwiająco cicho. 
Pierwszy raz od dawna przeczytałam całą gazetę od deski do deski, miałam właśnie sięgnąć po kolejną z małego stosiku ale wszedł Bartek. 
-Cześć wyspałeś się?- podszedł do mnie i krótko pocałował mnie w usta. 
-Cześć. Nie ale nie narzekam, więcej takich nocy.- uśmiechnęłam się na jego słowa.- Zaraz muszę lecieć na trening, jedziesz ze mną?
-Jasne tylko się ubiorę. A Bartek...- urwałam. 
-No?
-Albo nie już nic. 
-No mów. 
-Nie to głupi pomysł.
-Głupi nie głupi mów. 
-Bo tak sobie pomyślałam, że może mogła bym z Wami chociaż rozgrzewkę zrobić no wiesz, żeby nie wypaść z rytmu, w końcu całe dwa tygodnie przede mną bez gry. Ale nie wiem czy trener Nawrocki by się zgodził. 
-Weź na wszelki wypadek rzeczy zapytamy go.- stwierdził Bartek i wrócił do robienia kanapek.  

Jak tylko weszliśmy na halę, natknęliśmy się na Nawrockiego. 
-Dzień dobry.- przywitaliśmy się. 
-O dzień dobry. 
-Trenerze?- zagadnął Bartek. 
-Tak?
-Tosia ma prośbę. 
-Słucham?
-Mogła bym zrobić z chłopakami rozgrzewkę?
-A nie chcesz później z nimi zagrać? Święta już niedługo więc nie będę ich przemęczał. Przebieraj się.- przebiegłam przez oblodzony parking do Bartkowego samochodu żeby wziąć torbę z rzeczami. Później szybko do szatni i przebrałam się. Jak się okazało na parkiecie boiska byłam pierwsza, a mówią, że na kobietę zawsze trzeba najdłużej czekać. 
-Cześć moja ulubiona siatkarko!- krzyknął Plina jak tylko zobaczył mnie odbijającą piłkę. 
-Cześć.
-Będziesz dzisiaj z nami grała? 
-Jak widać.- wyszczerzył się w uśmiechu. 
-Bartek już Ci mówił?
-O czym? 
-Ups.- zrobił skwaszoną minę. 
-Daniel? O czym?- akurat z szatni wyszedł mój chłopak.- Bartek! O czym mi nie powiedziałeś?
-Danieeel! Czy Ty musisz wszystko popsuć??


__________________________________________________________________


Witajcie Kochani! Coś ostatnio mam problemy z wyrobieniem się, przez co mam straszne wyrzuty sumienia, że Was zaniedbuję. Przepraszam! :*



Do przyszłego poczytania:

T.

3 komentarze:

  1. Przepraszam, że dopiero teraz ale ostatnio nie mam na nic czasu ale jeszcze tylko tydzień i powinno być lepiej. Jestem bardzo ciekawa o czym Bartek nie powiedział Tośce. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooj uwierz, u mnie też kiepsko ostatnio z czasem ;) pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Ciekawe co ten Bartek kombinuje :-Q

    OdpowiedzUsuń