środa, 29 maja 2013

"Jak się człowiek spieszy..."

-Wstawaj!!- ciągnęłam Bartka za rękę, który wcale a wcale się do tego nie kwapił.
-Jest niedziela, daj spać.- marudził.
-Za godzinę muszę być u Eweliny!- zmieniłam taktykę i usilnie próbowałam ściągnąć mu kołdrę.
-Jak to za godzinę?- zapytał zszokowany Bartek i szeroko otworzył oczy.
-Twój ojciec będzie u niej za godzinę. Rusz się w końcu!
Zostawiłam Go samego w pokoju i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć i zebrać swoje rzeczy. Kiedy z niej wyszłam Bartek stał już ubrany i gotowy do wyjścia.
-A Ty się nie myjesz??
-Później, teraz nie ma czasu.- w rękach trzymał moją kurtkę. Wsunęłam ręce w rękawy i szybko zaczęłam zakładać buty, w tym czasie Bartek chwycił moją torbę, podał mi klucze od mieszkania i poszedł na parking. Ja w tym czasie zamknęłam mieszkanie a Bartek podjechał pod same drzwi klatki, wskoczyłam do samochodu i ruszyliśmy trasą numer 40 i 41 w stronę Nysy.
Już zajeżdżaliśmy pod blok Eweliny kiedy zobaczyłam auto pana Kurka. Wyskoczyłam jak oparzona z samochodu.
-Dzień dobry!
-Tosia a co Ty tu robisz?
-Byłam w sklepie.- gorączkowo szukałam wymówki.
-To chodź na górę po Ewelinę i jedziemy na targi.- ruszyliśmy schodami w górę, na drugie piętro.
-Bułek nie było.- wbiłam wzrok w Ewelinę, która była lekko zszokowana. 
-To nic, kupimy jak będziemy wracać.- wtrącił się do rozmowy pan Adam.- Dzień dobry.- zwrócił się do mamy Eweliny która właśnie weszła do pokoju.- To gdzie są Twoje rzeczy?- zmroziło mnie, przecież zaraz się wyda, że nie spałam u nich. Zerknęłam na mamę Eweliny która chyba niewiele rozumiała z tej rozmowy ale całą sytuacje uratowała Ewelina.
-Później je weźmiesz, możemy już jechać?- wbiła wzrok w trenera.
-Tak, tak już musimy jechać, do zobaczenia.- uciekliśmy z paszczy lwa.
Jak się okazało to nie były żadne targi tylko wykłady o siatkówce, dla mnie ciekawe ponieważ było ukazane zastosowanie fizyki w siatkówce. Czyli jak zmieniają się siły podczas skoku i tym podobne. Ewelina za to umierała z nudów i pan Adam też nie wyglądał na szczęśliwego. 
Po blisko półtora godzinnym wykładzie wszyscy zgromadzeni udali się na halę sportową gdzie pewien miły pan pokazywał jak to wygląda w praktyce. Byłam zachwycona i mega skupiona na tym co ten koleś robi. Zaskoczyło mnie ile jest fizyki w naszym codziennym życiu. 
Postanowiliśmy, że od razu pojedziemy do Kurków. Przywitała nas pani Iwonka z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Zgadnijcie kto nas odwiedził? Bartek przyjechał!- była bardzo szczęśliwa, że widzi syna.
-Cześć dziewczyny.- przywitał się z nami Bartek. 
-Siadajcie, siadajcie ugotowałam strogonowa.- zjedliśmy obiad, chwilę posiedzieliśmy i porozmawialiśmy. Ewelina powiedział, że wraca do domu.
-To ja Cię podwiozę.- zadeklarował się Bartek.
-Pojadę z Wami to wezmę swoje rzeczy.- już wstawaliśmy od stołu kiedy pan Adam powiedział, że on odwiezie Ewelinę. Wpadłam w panikę bo przecież moje rzeczy były cały czas w Bartka samochodzie. 
-Tato na prawdę nie trzeba, zawiozę ją.- ubieraliśmy się w wielkim pośpiechu żeby pan Adam nie zdążył zaprotestować. 
-Tyle, tyyyyyle brakowało żeby się zorientował, że nie byłam u Ciebie.- zwróciłam się do Eweliny równocześnie opierając głowę o zagłówek w Bartkowym samochodzie. 
-Jestem mokry jak pedofil w Smyku, tak się przestraszyłem.- Bartek wyjeżdżał z podjazdu.
-Przynajmniej było zabawnie, żałuj że nie widziałaś swojej miny jak stanęłaś z trenerem u mnie w drzwiach.- zaczęliśmy się śmiać.- A jak powiedział "gdzie są Twoje rzeczy?" to myślałam, że zejdziesz na zawał.
-No przepraszam bardzo ale wystarczyło żeby Twoja mama powiedziała, że przecież mnie u Was nie było i cały plan wziął by w łeb.
Odstawiliśmy Ewelinę pod blok i ruszyliśmy z powrotem do domu. 

Kiedy siedziałam z Bartkiem wieczorem u mnie w pokoju i oglądaliśmy jakiś film wszedł pan Adam. 
-Możecie mi wyjaśnić co kombinujecie?- zaczął z grubej rury.
-Nic.- odparliśmy równo, wymieniając spojrzenia.
-Ty- zaczął wskazując na mnie palcem- nie spałaś u Eweliny, a Ty- tym razem wskazał na Bartka- nie przyjechałeś tu przypadkowo. 
-Przecież...- zaczął się bronić młody Kurek.
-Nie kłam!
-Ale tato...-byłam zszokowana, Bartek bronił się jak małe dziecko a pan Adam nie wyglądał jak by miał odpuścić nam tą rozmowę.
-Tośka, może Ty mi wyjaśnisz.- stał oparty o framugę drzwi i wymownie na mnie patrzył, nic nie odpowiedziałam.- Dzieciaki to wszystko zaczyna mi się układać w całość, jak się spóźniłaś wtedy na trening jakimś cudem Bartek wrócił do domu, byliście razem na obydwu studniówkach, dzisiaj kiedy przyjechałem po Ciebie też jakimś cudem mój pierworodny jest w domu. To wszystko zbiegi okoliczności? Powiedzcie mi, jesteście razem???- milczeliśmy jak zaklęci.- Chociaż się zabezpieczajcie.- rzucił i wyszedł. 
Przez chwilę patrzyliśmy na siebie z Bartkiem z lekkim "wtf?" na twarzy a potem wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
-Czy On naprawdę na odchodnym powiedział "chociaż się zabezpieczajcie"?
-Też to usłyszałam.- wydusiłam z siebie prawie płacząc ze śmiechu. -Jak myślisz powie...
-Nie sądzę.- wygodniej oparłam się o Bartkowy tors i dokończyliśmy oglądanie filmu.

Matura zbliżała się wielkimi krokami, a ja dalej nie wiedziałam co chcę robić po ukończeniu szkoły. Czy poświęcić się siatkówce jak Bartek, który swoją drogą cały czas utrzymywał, że kiedyś pójdzie na studia czy pożegnać się z siatkówką i zostać pełnoetatową studentką. Wiedziałam, że jeżeli nie pójdę na studia rodzice mnie zabiją. Ale z drugiej strony chcąc zrobić na złość rodzicom czyli nie iść na studia uświadomiłam sobie, że wcale tego nie chcę. Chciałam iść na studia, poczuć tą atmosferę, przeżyć pierwszą sesję, pierwszą poprawkę, poznać ludzi i zobaczyć jak działa cały mechanizm studiów. I tu właśnie pojawiał się problem, siatkówki i studiów dziennych nie dało się połączyć. 

Totalnie nie wiedziałam co robić aż do momentu, kiedy kilka dni przed zakończeniem mojego roku szkolnego zadzwonił mój chłopak z niesamowitą wiadomością. 

_________________________________________________________________

Przepraszam Was Kochani za dzisiejszą obsuwę, ale dzisiejszy dzień minął mi w mgnieniu oka bo cały czas wszystko było w biegu :/  Ale jak to mówią lepiej późno niż wcale, więc mam nadzieję, że mi wybaczycie ;*
Znów mamy dłuższy weekend! Kocham wracać na kilka dni do domu!! Właśnie mnie naszła taka refleksja, że jak szłam na studia to myślałam, że do domu będę wracać tylko od wielkiego dzwonu ale teraz cały najchętniej bym stąd nie wyjeżdżała i bardzo żałuję, że w poniedziałek znów czeka mnie powrót na uczelnię. 
Luuuuudzie!! Tęcza!! <3   
Bardzo chaotyczna ta moja notka ale trudno ;)
P.S dziękuję za wszystkie komentarze, które czytam z naprawdę wielką przyjemnością :*

Do przyszłego poczytania:

T.



3 komentarze:

  1. Haha genialne!Końcówka najlepsza.Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie, już nie mogę doczekać się następnej środy. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Az jestem ciekawa jaką decyzje podejmie Tośka :) A ojciec Bartka mnie rozwalił xd czekam na kolejny rozdział pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń