środa, 19 czerwca 2013

Błogie lenistwo

Najpierw poszliśmy na śniadanie. Później ruszyliśmy na miasto, było cudownie. Wszędzie pełno ludzi, każdy mówił w innym języku. Żar lał się z nieba, więc postanowiliśmy się trochę ochłodzić. Zdjęliśmy buty i przespacerowaliśmy się brzegiem morza. Jak się okazało to nie nasz polski Bałtyk który maksymalnie osiąga 17 stopni. Woda była cieplutka więc zaczęliśmy się nią chlapać, po kilku minutach byliśmy cali mokrzy. 
Czas leciał bardzo szybko. Było już po południu więc stwierdziliśmy że czas na obiad. Bartek wziął mnie na "barana" w drodze powrotnej do hotelu. Kiedy najedzeni wpadliśmy do pokoju było już po 18. 
-Nie ruszam się dzisiaj z łóżka. Wołami mnie stąd nie ściągnął.- mamrotałam leżąc rozwalona na środku łóżka.
-Jesteś tego pewna?
-Jak niczego na świecie.- Bartek położył się koło mnie i objął mnie ramieniem.- Weź włącz jakiś film.
-Teraz?? Jak się już wygodnie ułożyłem!?
-Prooooooszę.- zrobiłam "oczy ze Shreka". Zadziałało. Wstał z łóżka i wyciągnął laptopa. 
-Jaki gatunek?
-Komedia albo nie, horror albo... hmmm... może... eee... daj mi ten komputer.
Wybrałam "skarb narodów". Jak skończyliśmy oglądać było po 20 i Bartek znowu gdzieś mnie ciągnął. Wyszliśmy z hotelu w bliżej nieokreślonym kierunku. Wieczorem było jeszcze więcej ludzi niż za dnia. 
-Chodź wejdziemy tutaj.- skręciliśmy w lewo i weszliśmy do jakiejś małej restauracji gdzie nawet nie było dużo ludzi. Dostaliśmy menu. Po kilku minutach zastanowienia złożyliśmy zamówienie. 
-Zaraz przyjdę.- Bartek wstał i poszedł gdzieś w głąb restauracji. Chwilę później wrócił, stanął przy mnie ale cały czas trzymając jedną rękę z tyłu.
-Co tam chowasz?
-Przyznaj się, nie wiesz jaki jest dzisiaj dzień.-powiedział Bartek z uśmiechem na ustach.
-Wiem. Wtorek, 10 czerwca 2008 roku.
-I?
-I coś jeszcze? 
-Kotek rocznica dzisiaj nasza, to już rok.- uświadomił mnie wyjmując zza pleców wielki bukiet czerwonych róż.
-W zasadzie to bym się trochę sprzeczała. Miesiąc nie byliśmy razem więc idąc takim tokiem myślenia nasza rocznica wypada za miesiąc.- w tym czasie Bartek poprosił kelnera o wazon.
-Okej w takim razie za rok będziemy obchodzić naszą rocznicę w lipcu. Też 10?
-Wybierzmy sobie dzień. Jak by odjąć mój dzień urodzenia od Twojego to będzie...- szybka kalkulacja 29-21.- ... 8! 8 lipiec będzie naszą rocznicą. 
-Może być.
Kelner przyniósł naszą kolację. Jedzenie było przepyszne. Wracając do hotelu stwierdziliśmy że pójdziemy okrężną drogą, bardzo przyjemnie się spacerowało przy świetle lamp mając u boku swojego "księcia z bajki" i jeszcze trzymając w rękach bukiet czerwonych róż. 
Kurcze to już naprawdę rok. Zleciało nawet nie wiem kiedy. Mieliśmy wzloty i upadki ale to nie ważne, teraz miałam Go ze sobą tylko dla siebie. 
Mocniej zacisnęłam rękę którą trzymał Bartek, spojrzał na mnie po czym się pochylił i dał mi całusa. 
-O czym myślisz?
-O nas.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. 
-I jakie wnioski?
-Wnioski są następujące...- przybrałam poważną minę jaką często mają nauczyciele.-... cieszę się, że tu jesteśmy razem i że Cię mam.
-Oooooo! Bo się wzruszę.- zaczął się ze mnie nabijać.
-Uduszę Cię! Ja tu się produkuję, prawię Ci komplementy a Ty co??
-Kooootek!- zaczęłam przed nim uciekać, biegł za mną, wiedziałam że dawał mi fory bo bez większego problemu byłby w stanie dogonić. Kiedy w końcu mnie dogonił porwał mnie w swoje ramiona i podniósł do góry, zaczęłam piszczeć i bić go różami.
-Głuuuupia!! Taki ładny bukiet zniszczyłaś!- niósł mnie na rękach. 
-Tam tam tam!!- krzyczałam, pokazując palcem bliżej niezidentyfikowane miejsce.
-Gdzie gdzie gdzie??
-No tam tam tam!!
-Tam?
-Nie nie nie! W lewo! Nie! Teraz w prawo!! No Bartek nie wydurniaj się!!- prawie płakałam ze śmiechu.
-Ale Ty chcesz?
-KOSZ!!!
Nasza droga powrotna zajęła ponad dwie godziny. 

Kolejne dni mijały na wiecznym leniuchowaniu i kąpielach w morzu. Bartek uczył mnie pływać ale dalej się nie nauczyłam, byłam tępym uczniem. 
Pierwszy tydzień zleciał jak z bicza trzasł. Bawiliśmy się wyśmienicie i wcale nie chciało nam się wracać. Środek dnia zawsze spędzaliśmy w hotelowym pokoju ponieważ temperatura na zewnątrz była nie do wytrzymania. W hotelu klima chodziła na okrągło. 
Niestety zbliżał się termin naszego powrotu do Polski. Z jednej strony byłam bardzo zadowolona, a z drugiej najchętniej nigdy bym stamtąd nie wyjeżdżała. Trzeba przyznać że błogie lenistwo również skłoniło mnie do wielu przemyśleń a mianowicie podjęłam decyzję związaną z najbliższym rokiem ale musiałam jeszcze porozmawiać z Bartkiem a jakoś nie było okazji do poważnej rozmowy. Taka okazja jednak nadarzyła się w autokarze wiozącym nas do naszego ojczystego kraju.
Siedziałam przytulona do Bartka owinięta jego bluzą. Dochodziła już 1 w nocy ale obydwoje nie mieliśmy chęci spać.
-Bartuś? Możemy porozmawiać?
-Stało się coś?
-Pamiętasz jak na stypie rozmawialiśmy o tym że nie wiem co zrobić...- zawiesiłam na chwilę głos.
-Iii...???- zachęcił mnie Bartek.
-I już wiem.


_________________________________________________________________


Przepraszam Was kochani najmocniej ale dzisiejszy dzień to jakaś porażka. Nic dzisiaj nie poszło po mojej myśli a jeszcze muszę coś sobie powtórzyć na jutrzejszą zerówkę z analizy. Chociaż nie, jest jeden plus dzisiejszego dnia. Dzięki Michałowi znów matematyka stała się matematyką a nie ciągiem niezrozumiałych znaków. Dzięki Michał :*
Trzymajcie jutro za mnie kciuki o 15:20 <boi_się> będę rozwalać zadania z całkami podwójnymi i potrójnymi oraz pochodne cząstkowe biegunowe i coś tam jeszcze, hahaha ale będzie jazda ;D

P.S Wiem, że rozdział jest bardzo krótki ale nie zdążyłam go bardziej rozwinąć. Przyznaję się bez winy. Możecie mnie zlinczować. Przepraszam najmocniej. 

Lecę się uczyć! :/  papa Misiaki :*

Do przyszłego poczytania:

T.
  

4 komentarze:

  1. kiedy następny rozdział bo nie mogę się doczekać?;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wybacz ale dopiero w środę, sesja i inne przyjemności, naprawdę przepraszam :*

      Usuń
  2. Swietny rozdzial :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle świetny rozdział!Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń