środa, 5 czerwca 2013

Rodzina jest najważniejsza

-Bogdan przecież piłeś, nie możesz jechać.
-Tato co się stało?- wszyscy patrzyli na mojego ojca.
-Przepraszam ale musimy jechać.
-Gosia ma rację oboje piliście, nie powinieneś siadać za kółko.- włączyła się do rozmowy pani Iwona. 
-Ja nie piłem.- odezwał się Bartek. 
-Ale co się stało??- czułam, że nic dobrego ale ojciec nie chciał nic powiedzieć. 
-Tosia, zobaczymy się jak przyjedziesz po maturach. Bartek zawieziesz nas do domu?- zapytał podając mu kluczyki.
-Tato!!!!- zaczęłam krzyczeć.- Co się stało!!
-Tosia...- pociągnął mnie za rękę- nic o czym musiała byś wiedzieć. 
-Powiedz mi!!- spojrzał na mnie z bólem w oczach.
-Dziadek miał zawał jest w szpitalu.
-Jadę z wami! Dajcie mi chwilę.- pobiegłam na górę, wysypałam wszystkie rzeczy z mojej sportowej torby, pobiegłam do łazienki chwyciłam kosmetyczkę, wróciłam do pokoju zabrałam kilka potrzebnych mi rzeczy i zbiegłam na dół. Bartek już siedział za kółkiem, usiadłam z przodu, rodzice żegnali się z państwem Kurek. Podeszli do nas Kuba z Moniką.
-Jarski, rano weźmiesz kluczyki od mojego samochodu i przyjedziecie do nas, dokumenty są w schowku. Monika pokaże Ci drogę.- Bartek odpalił samochód, moi rodzice wsiedli do samochodu i ruszyliśmy.
Jechaliśmy w kompletnej ciszy. Bartek skupiony na drodze albo na tym żeby nie zasnąć w końcu było już późno, ja bez większego zainteresowania patrzyłam w boczną szybę. Rodzice siedzieli oparci o siebie z zamkniętymi oczami, byłam przekonana, że nie śpią. Nagle poczułam na swoim udzie czyjąś dłoń, spojrzałam w dół i przykryłam ogromną Bartkową rękę swoją mniejszą, zimniejszą i bledszą.
-Prześpij się.- szepnął, odrywając wzrok od jezdni żeby spojrzeć na mnie.
-Nie chce mi się spać.- czując Bartka ciepło poczułam się trochę lepiej. 
Pod szpital zajechaliśmy koło 3 nad ranem. Bartek jeszcze dobrze nie zaparkował a ja już byłam na zewnątrz i biegła w kierunku wejścia. Szybko podeszłam do informacji. 
-Tadeusz Jarecki, przywieziony wczoraj, zawał serca.- powiedziałam na jednym wydechu. Irytowało mnie to jak wolno przysadzista pani za kontuarem wstukuje informacje do komputera, wszystko robiła za wolno. Rodzice zdążyli mnie dogonić i stojąc ze mną przy ladzie czekali na udzielenie informacji.
-1 piętro, OIOM, dr. Wroczek.- szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę schodów.- Ale jest zakaz odwiedzin!-krzyknęła jeszcze za nami flegmatyczna pani z recepcji. Nie słuchaliśmy jej. 
Całą drogę pokonaliśmy biegiem, ani na moment się nie zatrzymując. Kiedy weszliśmy na odpowiedni oddział, pierwsze co to natknęliśmy się na panią w białym kitlu.
-Gośka a co Ty tu robisz?- moja mama miała znajomości w całym szpitalu, w końcu w nim pracowała tylko na innym oddziale.
-Mojego teścia przywiozło wczoraj pogotowie, na dole powiedzieli że tutaj leży.
-Jarecki? Przywieźli wczoraj ale nie wiedziałam że to Twój teść. Jest zakaz odwiedzin ale może pójdę do Wroczka to się czegoś od niego dowiecie.
-Była bym Ci wdzięczna, Halinko.- energicznym krokiem, cicho szurając białymi klapkami poszła do końca korytarza i skręciła w lewo po chwili wychodząc z wysokim mężczyzną również ubranym na biało jak ona. Rodzice chwilę porozmawiali z nim, w tym czasie ja siedziałam na bardzo niewygodnych plastikowych krzesłach. Podszedł do mnie mój ojciec. 
-Jedź z Bartkiem do domu, my tutaj poczekamy.- powiedział, kucając przede mną.
-Poczekam z Wami. 
-Nie ma takiej potrzeby, przyjedziesz z Bartkiem jak się trochę prześpicie. 
-Ale jak by się coś działo to dzwońcie. 
-Dobrze kochanie będziemy dzwonić. 
Ruszyłam do wyjścia, kiedy wyszłam ze szpitalnego budynku zachłysnęłam się rześkim, porannym, kwietniowym powietrzem. Chwilę mi zajęło zanim odnalazłam czerwonego seata moich rodziców, wsiadłam do środka, Bartek wyglądał na zdziwionego.
-Jedziemy do domu.
-A co z Twoim dziadkiem?
-Leży na OIOMie. 
Jadąc tak w ciszy zasnęłam. Obudziłam się jak poczułam, że Bartek odpina moje pasy i wyciąga mnie z samochodu. 
-Tosia, gdzie są klucze od domu.
-Powinny być razem z kluczami od samochodu.- odpowiedziałam półprzytomnie. Bartek cały czas trzymając mnie na rękach otwierał dom. Kiedy już udało nam się dostać do środka, jednym kopnięciem Kurek zamknął drzwi i zaniósł mnie do pokoju, szczelnie przykrył kocem i cichutko zamknął drzwi. A ja znów odpłynęłam. Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Spojrzałam na zegarek, było kilka minut po 7. W pierwszej chwili nie wiedziałam co ja tutaj robię i jak się znalazłam u siebie w domu, ale po paru sekundach wszystko sobie przypomniałam. Szpital. Dziadek. Nocna podróż. Bartek za kółkiem. Właśnie a gdzie jest Bartek? Po cichutku wyszłam z mojego pokoju, zaglądając do każdego mijanego przeze mnie pomieszczenia, po Bartku ani widu ani słychu. Dopiero kiedy doszłam do salonu zobaczyłam mojego wielkoluda śpiącego w dziwnej pozycji na kanapie.
-Bartek- delikatnie Go ruszyłam, natychmiast otworzył oczy.
-Tak?
-Nie możesz tak spać, wszystko Cię będzie boleć, chodź.- pociągnęłam Go za sobą w stronę mojego pokoju. Położył się a ja poszłam jeszcze się napić czegoś do kuchni. Kiedy wróciłam Bartek spał, położyłam się koło niego i również usnęłam. 
Obudził mnie dźwięk dzwonka tylko jeszcze nie bardzo wiedziałam co dzwoni. Bartek też się obudził i wyglądał na równie skołowanego jak ja. Pierwsze co to spojrzeliśmy na swoje telefony ale to nie było to. 
-Drzwi.- powiedzieliśmy jednocześnie i pędem zerwaliśmy się z wyrka. 
-No ile można na Was czekać.- zaczęła z wyrzutem Monika wchodząc do domu. 
-Sorry spaliśmy. O której wyjechaliście, że już jesteście?
-Rano, obiecaliśmy dostarczyć samochód to jesteśmy. 
-Rano? To znaczy, że która jest godzina?
-12 dochodzi.- odparł Kuba oddając Bartkowi kluczyki. 
-To ja skoczę do szpitala, poczekacie na mnie?- zwróciłam się do chłopaków.
-Podrzucimy Cię. Monika jedziesz z nami?
-Nie, idę się wyspać i dalej zakuwać do matury. Zdzwonimy się jeszcze Tosia.- pożegnała się i wyszła. 
-Chłopaki dajcie mi pół godzinki. I kluczyki do samochodu.- tym razem zwróciłam się do Bartka. 
-Przecież Ty nie masz prawa jazdy. 
-Chryste! Do mojego ojca samochodu mam tam torbę. 
Starałam się jak najszybciej wyszykować, żeby chłopaki nie musieli na mnie czekać. Zadzwoniłam jeszcze do ojca, który poprosił mnie żebyśmy podstawili pod szpital jego samochód. 
Bartek ponownie zasiadł za kółkiem czerwonego Seata a ja z Jaroszem w Bartkowej audicy. Zaparkowaliśmy pod szpitalem, zamknęliśmy samochód moich rodziców i poszłam schodami na 1 piętro. Od razu zobaczyłam moich rodziców na korytarzu, biali jak kreda z wielkimi workami pod oczami, widać, że niewyspani i zmęczeni. 
-Nie pozwolono nam do niego wejść.- stanęłam razem z nimi i patrzyłam przez oszklone drzwi na mojego dziadka. Przy łóżku zwisało milion kabelków, wężyków i rurek. 
-Mamo? Wyjdzie z tego?
-Lekarze nic nie wiedzą. 
-Tosia wracaj do Nysy, nie ma sensu żebyś tutaj siedziała, jak się czegoś dowiemy to zadzwonimy do Ciebie.
-Na pewno nie jestem tutaj potrzebna?
-Tak na pewno, jedź dziecko. Powodzenia na maturze.- wyściskałam się z rodzicami i pobiegłam do samochodu. 

Do Nysy dotarliśmy bez większych przygód. Byłam tak zmęczona dzisiejszym dniem, że chciałam jak najszybciej iść spać ale miałam jeszcze mnóstwo niepowtórzonego materiału. Znów wyciągnęłam wszystkie książki jakie tylko miałam od matmy i fizyki i zaczęłam się uczyć. Przerwało mi pukanie do drzwi. 
-Proszę.- stał w nich młody Kurek z niewyraźną miną. 
-Tosia? Bo ja Ci muszę coś jeszcze powiedzieć.- o nie tylko nie to, przeszło mi przez myśl.

_________________________________________________________________

Vive godnie wczoraj przywitano!! "ISKRA to jest potęga, ISKRA najlepsza jest, ISKRĘ trzeba szanować, ISKRĘ ten nasz KS!!" Atmosfera była super! Krzysiu Lijewski gdyby nie był piłkarzem ręcznym zostałby premierem a Boguś Wenta wsiadając już do autokaru odpowiedział na pytanie czy denerwowali go sędziowie, padła odpowiedź: "nie, sędzia też człowiek", jak bym go nie znała to powiedziałabym że oaza spokoju z tego naszego Bogusia; a Tkaczyk rozwalił system pytając się fanów czy znają przyśpiewkę, uwaga cytuję: "kto nie skacze ten jest coś tam" po czym młyn zaczął się drzeć "KTO NIE SKACZE TEN JEST Z PŁOCKA!!". Nie wiem czy była/będzie gdzieś relacja z fety ale warto obejrzeć, chłopaki odpowiadali na pytania swoich fanów na poważnie lub trochę mniej.
Niestety nie udało mi się złapać koszulki :(

A teraz wracamy do siatki!
Trzymamy kciuki w piątek za naszych!! Gdzie będziecie oglądać mecz?? Ja prawdopodobnie urządzam sobie gdzieś ze znajomymi naszą małą "strefę kibica" i idziemy do pubu. Będzie się działo!! 

Do przyszłego poczytania:


T.

5 komentarzy:

  1. Dawaj nowy rozdział jak najszybciej! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zobaczę jak się czasowo wyrobię ;) postaram się wcześniej niż w przyszłą środę ;D

      Usuń
  2. Mam nadzieję że Ci się uda, bo już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawe co znów się stało. :D
    pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń