-Idę na studia.
-Jak to?- zapytał zdziwiony.- Jesteś pewna że to jest dobry pomysł?
-Tak, bardzo dokładnie to przemyślałam.
-Tośka ale OrlenLiga! Słyszysz jak to brzmi?- nie spodziewałam się takiej reakcji Bartka.
-Przepraszam bardzo ale powiedziałeś, że niezależnie jaką decyzję podejmę będziesz mnie wspierał.
-Bo byłem przekonany, że przyjmiesz tą propozycję.
-Więc co? Mam rzucić wszystko i iść do Dąbrowy??
-Właśnie to powinnaś zrobić.
-Wiesz co? Myślałam, że się ucieszysz, że będę bliżej Ciebie, że będziemy mogli się częściej widywać.
-Marnujesz swoją szansę!
-Ale to moja szansa i moje życie!- odwróciłam się do niego tyłem, nie miałam już więcej ochoty z nim rozmawiać.
-Tosia przecież wiesz, że to dla Twojego dobra. Nie powiedziałem tego żeby Ci zrobić na złość czy sprawić przykrość. Zależy mi na Twoim szczęściu a właśnie odrzucasz opcję która szybko się może nie powtórzyć, pasujesz tam. To Twoja życiowa szansa. Jak chciałaś iść do Nysy to nie zastanawiałaś się nawet przez chwilę, chciałaś grać, rozwijać się i wierzyłaś że będziesz najlepsza. Gdzie jest tamta Tośka? Ta wygadana, dążąca do obranego celu dziewczynka, która chciała grać pomimo wszystko i wszystkim.
-Dorosła.
Całą drogę powrotną, która nam jeszcze została zastanawiałam się nad słowami Bartka. Po części miał trochę racji od zawsze marzyłam żeby grać w najlepszej polskiej lidze i idąc do Nysy chodziło mi o rozwijanie się, bycie coraz lepszą żebym doszła do takiego poziomu jakie prezentowały siatkarki grające w Orlenie. Kiedyś dała bym się pokroić za taką propozycję, a teraz ją odrzucam. Tutaj już nie chodziło o to żeby być bliżej Bartka bo byłam świadoma, że tak czy siak będziemy mieli bardzo mało czasu dla siebie, ale chodziło też o spełnianie swoich marzeń o sprawdzenie siebie. Poza tym chciałam też mieć jakąś inną furtkę którą mogła bym wybrać gdyby moja kariera siatkarska nie wyszła albo ewentualnie po skończonej karierze siatkarskiej. Dlaczego Bartek tego nie rozumiał? Chciałam mu to wszystko wytłumaczyć ale chwilowo nie miałam ochoty z nim rozmawiać. W jakiś sposób mnie zawiódł podważając moją ciężko podjętą decyzję.
24 czerwca wróciliśmy do Polski. Do odebrania wyników maturalnych zostały 3 dni, będąc w Bułgarii nie odczuwałam tego stresu bo wydawało mi się że mam jeszcze bardzo dużo czasu jak się okazało to "dużo czasu" ograniczyło się do kilku dni. Nie mogłam spać, jeść ani na niczym się skupić. Na dodatek wrócił temat Dąbrowy.
-Wysłałaś im już odpowiedź?- dopytywał się Bartek.
-Nie.
-Na co czekasz sokoro już podjęłaś decyzję?- milczałam.- Nie powiesz mi? A może dlatego, że w razie gdyby Ci nie poszły matury przyjęła byś tę propozycję? Tak? Powiedz czy tak??
-Przestań.
-Tośka musisz zrozumieć jedną bardzo ważną rzecz. Żeby być siatkarką, dobrą siatkarką musisz tego chcieć bardziej niż czegokolwiek innego, tego się nie robi dla zachcianki. Przemyśl sobie kilka rzeczy a przede wszystkim zadaj sobie pytanie: czego właściwie chcesz.- wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Zostawił mnie z mętlikiem w głowie i łzami w oczach. Sięgnęłam po telefon. Znalazłam w ostatnich kontaktach "Monia" i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach włączyła się poczta. Powiedzenie: do kobiety powinno się dzwonić dwa razy, raz żeby znalazła telefon w torebce i drugi raz żeby odebrała stało się bardzo prawdziwe. Odczekałam chwilę i wybrałam jeszcze raz numer mojej przyjaciółki.
-Halo?- usłyszałam jej głos w słuchawce, jeszcze więcej łez napłynęło do moich oczu bo strasznie się za nią stęskniłam.
-Cześć.
-No wreszcie! Myślałam, że zaginęliście w tej Bułgarii, kiedy wróciliście, jak było?
-Wczoraj wróciliśmy, było super. Pogoda dopisała, jedzenie pyszne mnóstwo atrakcji i w ogóle jestem mega zadowolona.
-A jak tam Bartek?
-Nie wiem, sama Go zapytaj.
-Znowu się pokłóciliście?
-Można tak powiedzieć.
-O co tym razem?
Opowiedziałam jej wszystko od początku zaczynając od propozycji którą dostałam a kończąc na rozmowie która się zakończyła nie dalej jak 20 minut temu.
-Hmmm ciężka sprawa. Fajnie, że się o Ciebie troszczy i dba ale może spróbuj mu to jakoś wytłumaczyć, wyjaśnić.
-Monia ja już nie mam siły z nim rozmawiać. On każdy argument mówi z takimi pretensjami, że odechciewa się wszystkiego. Jeszcze na dodatek mówi to w taki sposób że ja mam wyrzuty sumienia.
-To nie wiem co mam Ci poradzić.
-A ja nie wiem co mam robić. No nic, cieszę się, że przynajmniej mogłam się wygadać. Powodzenia na jutrzejszych wynikach!
-Wzajemnie paaa!
-Papa!
Wcisnęłam czerwoną słuchawkę kończąc połączenie. Wyszłam z pokoju z zamiarem porozmawiania z Bartkiem po raz kolejny. Niestety nie mogłam Go znaleźć. W kuchni natknęłam się na panią Iwonę.
-Nie wie pani gdzie jest Bartek?
-Nie mam pojęcia. - wtedy wpadłam na pomysł gdzie może być.
Zabrałam butelkę wody ze spiżarni, ubrałam buty i wyszłam z domu. Przeszłam przez ulicę a później przez mały park, będąc już w parku słyszałam odbijaną piłkę. To Bartek śmigał z piłką do kosza po boisku. Usiadłam na ławce obserwując jego grę. Kiedy trafił do kosza, zaczęłam mu bić brawo, wtedy mnie zauważył. Złapał piłkę i przysiadł się do mnie, rzuciłam mu wodę.
-Co tu robisz?
-Szukałam Cię.
-Skąd wiedziałaś, że tutaj jestem?
-Bo Cię znam. Pamiętasz jak pierwszy raz tutaj przyszliśmy? Niecałe trzy lata temu, uczyłeś mnie grać w kosza. Poznałam wtedy Paulę...
-Do czego zmierzasz?
-Do tej "dawnej Tośki" jak to określiłeś. Może dawna Tośka niczym się nie różni od obecnej Tośki. Zawsze mi zależało na nauce, chciałam się uczyć ale zrozum chcę mieć jakąś alternatywę, bramkę numer 2, kiedy siatkówka się skończy. Rozumiesz?
-Ja rozumiem, tylko Ty nie rozumiesz jednej rzeczy.
-Jakiej?
-Siatkówka żeby się skończyć musi się kiedyś zacząć a jak wybierzesz studia to się nie zacznie. NIGDY! Nie ma takiej możliwości, najmniejszej.
-Bartek czy Ci się to podoba czy nie, nie zmienię decyzji.- powiedziałam twardo.
-Więc wróć do domu i wyślij im odpowiedź, że odrzucasz ich propozycję. Teraz, nie jak poznasz wyniki, nie kiedy się już dostaniesz na uczelnię tylko dzisiaj, teraz, zaraz.
-Nie pomagasz mi.
-Bo nie mogę patrzeć jak Polska właśnie traci następczynię Kasi Skowrońskiej.
-Przestań gadać głupoty i dotrzymaj słowa, że będziesz mnie wspierał niezależnie jaką decyzję podejmę.
-Dobrze, tylko żebyś potem nie płakała że zmarnowałaś szansę.- objął mnie i pocałował w czubek głowy.
-Wtedy będziesz mógł mi przyjebać.- powiedziałam z uśmiechem bo byłam zadowolona że Bartek w końcu zaakceptował moją decyzję.
-Nigdy.
Następnego dnia miały być wyniki. O 9 udało się wstać z łóżka ale nic nie zjadłam tak miałam ściśnięty żołądek, w szkole miałam być na godzinę 11. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, wróciłam do pokoju, stanęłam przed szafą zastanawiając się jak się ubrać. W sumie to tylko odebranie wyników to chyba nie jest konieczny strój galowy. Założyłam jeansy i białą bokserkę. Ręce mi się strasznie trzęsły kiedy wiązałam adidasy. Jakoś dotarłam do szkoły i przy wejściu od razu natknęłam się na Pulę.
-Hej.
-Hej. Jak tam?
-Strasznie się denerwuję.
-To tak jak ja.- przyznałam jej rację.
-Jedziesz gdzieś na wakacje?
-We wtorek wróciłam z Bułgarii.
-O! Super! Ale nic po Tobie nie widać, wcale się nie opaliłaś.
-Cóż takie uroki bycia rudą. Jak byś Bartka zobaczyła, on jest caaaały brązowy.
Tak gawędząc usłyszałam swoje nazwisko. Odwróciłam się w stronę drzwi, stał tam nasz wychowawca i po dzienniku wzywał do klasy poszczególne osoby. Zanim dostałam do ręki dokument będący dowodem wyników moich matur najpierw musiałam złożyć autograf potwierdzający odbiór tego świstka. Podpisałam się jak najszybciej i zabrałam co było moje. Spojrzałam na kartkę i zamurowało mnie.
_________________________________________________________________
Wczoraj widziałam na uczelni identycznego kolesia jak Grzesiu Kosok O.o ale to nie był on ;D
Jutro jadę do domku!! <3
Może Misiaki teraz będę miała trochę więcej czasu dla Was i coś się pojawi w sobotę (ale nie obiecuję) ;)
A co do spraw siatkarskich to jesteśmy w czarnej dupie, ale pomimo tego że jest źle i nie wygląda to wszystko kolorowo to ja wierzę w chłopaków. To są nasze walczaki, którzy wyszli obronną ręką już z nie jednej opresji. A to całe zamieszanie o Bartmana, cóż wybaczcie ale muszę coś napisać. Nie przepadam za nim ale mam do niego szacunek jako do siatkarza, nie wyszedł mu sezon i to jest fakt, dostał szansę od Anastasiego- brawa dla niego ale jak nie idzie mu w meczu to chyba pora Go zmienić bo gdzie jak gdzie ale w polskiej ekipie mamy zmienników na tej pozycji. I nie mówię jak to co niektórzy piszą, że trzeba go od razu wywalić z kadry, każdy ma prawo do słabszych meczy, każdemu kiedyś się takie mecze zdarzyły i nie chodzi mi tu również o to że to tylko przez Bartmana przegraliśmy bo tak nie jest. Tak jak mówię, nie lubię Go ale każdemu siatkarzowi szacunek się należy za tą ciężką pracę którą włożył a jeżeli już reprezentuje nasz kraj to nie przez przypadek tylko naprawdę coś musi umieć. Przepraszam, że tak się rozpisałam ale nie mogę znieść jak ludzie krytykują siatkarzy, poza tym najczęściej są to ludzie którzy nie znają się na siatkówce. Koniec ;)
"W górę serca bo POLSKA wygra mecz, POLSKA wygra mecz, POLSKA wygra mecz!!"
P.S jeżeli lubicie oglądać filmiki na temat kosmetyków itp to zapraszam na kanał mojej koleżanki. Dopiero się rozkręca więc nie ma jeszcze dużo filmików i podobnie jak ja nie ma też za dużo czasu teraz dlatego nie dodaje filmików ale spokojnie, naciskam ją już żeby wstawiła coś nowego ;) Zapraszam: http://www.youtube.com/user/Madelein92/videos ;D
Do przyszłego poczytania:
T.
Świetny rozdział :) czekam z niecierpliwością na kolejny :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń