-Co się drzesz z samego rana?- zapytała zaspana Monika.
-Zaspałyśmy!!!
-Matko Boska! Nie możesz pół tonu ciszej? Trundo, nie poszłyśmy na rozpoczęcie, świat się od tego nie zawalił.
Faktycznie na rozpoczęcie roku akademickiego nie poszłyśmy, na spokojnie zrobyłyśmy sobie śniadanie a później wybrałyśmy się na nasze pierwsze popołudniowe zajęcia, w zasadzie ja to bardziej na wieczorne bo rozpoczynały się o 17:10, a Monika poszła na 13:30.
Kiedy przekroczyłam próg mieszkania coś bardzo ładnie pachniało.
-Co tak pachnie??- nie muszę chyba wspominać, że byłam głodna jak wilk.
-Obiad.
-A co na ten obiad?- krzyczałam z łazienki myjąc ręce.
-Spagetti, nie miałam czasu na nic więcej.
-Dziewczyno, dobre i spagetti, wiesz jak się wynudziłam na tym wykładzie?
-A zapisałaś coś chociaż?
-Haha! Bardzo śmieszne, no pewnie.
-Ale oprócz daty.- dalej nabijała się ze mnie Monia.
-Idź tam pilnować garnków.
Poszłam do swojego pokoju i przebrałam się w coś wygodniejszego. Wracając do kuchni zabrałam ze sobą ciasteczka które kupiłam w pobliskim sklepie.
-Coś dzwoni.- obydwie nadstawiłyśmy uszy, niewątpliwie to był telefon którejś z nas ale żadnej nie chciało się teraz iść do pokoju.
Po zjedzeniu obiadu długo jeszcze rozmawiałyśmy z Moniką, później włączyłyśmy telewizor, leciał jakiś thriller. Dopiero około 22:30 spojrzałam na telefon: 8 nieodebranych połączeń i 11 wiadomości. 7 od Bartka i 1 od mojego ojca, kurcze ale jestem rozchwytywana przez mężczyzn pomyślałąm uśmiechając się sama do siebie ze swojej głupoty. Przeczytałam wiadomości tekstowe, wszystkie mniej więcej tej samej treści "Odbierz!", ostatni był trochę bardziej dosadny "Odbierz ten pieprdolony telefon!", niewątpliwie sms od Bartka. Wybrałam numer ojca, bo skoro Kurek i tak był wkurzony to te kilka dodatkowych minut nie zmieni Jego nastroju.
-Cześć Tato, dzwoniłeś?
-Tak, nie wiesz gdzie mama trzyma igły?
-Do szycia? W tej szafce otwieranej do góry w kuchni, a gdzie mama?
-W pracy.
-Co Ci się podarło?- zapytałam z uśmiechem bo już w mojej głowie wykwitła wizja taty szyjącego.
-Koszula.
-Biała koszula? Nie zszywaj jej, weź jakąś inną z szafy.
-Ale ja lubię akurat tą.
-Ale jak Ty ją zeszyjesz to ona będzie wyglądała jeszcze gorzej niż teraz.
-Dobrze, trzymaj się córuś.
-Pa!
Zakończyłam rozmowę z moim kochanym tatusiem i ciągle jeszcze uśmiechając się sama do siebie wybrałam numer Kurka.
-Jadę do Ciebie.- to były pierwsze słowa jake usłyszałam w słuchawce.
-Co??- miałam naprawdę dobry humor więc w moim głosie wyraźnie było słychać rozbawienie.
-Dzownie do Ciebie od 3 godzin, wysyłam niezliczoną liczbę smsów a Ty ani nie odpisujesz, anie nie odbierasz, ani nawet nie odzwaniasz. Martwiłem się.
-Ale to nie jest powód, żeby od razu jechać do mnie.- drzwi mojego pokoju się otworzyły i stanęła w nich Monika.
-Bartek do mnie dzwonił.- zakomunikowała mi moja przyjaciółka i poszła do siebie.
-No nie! Do Moniki też dzwoniłeś??
-A co miałem zrobić?
-Siedzieć na dupie i spokojnie czekać na mój telefon.
-W życiu bym się nie doczekał.
-O popatrz! A jednak się doczekałeś. Zawróć, zobaczymy się w niedzielę. Całuski paaaa.- zakończyłam rozmowę i poszłam spać.
Pierwszy tydzień było co najmniej dziwny, nowe miejce, nowi ludzie. Jakoś trzeba było się tam odnaleźć. Na roku, nas, dziewczyn wcale nie było tak dużo, zdecydowanie przeważali chłopcy, co nie powiem całkiem mi odpowiadało.
Już drugiego dnia zajęć zapisałam się do AZSu, i już w przyszłym tygodniu miały sie odbyć pierwsze treningi.
Siedem pierszych dni minęło bardzo szybko, podobnie jak kolejny i jeszcze następny tydzień, a później nadszedł dzień moich urodzin.
_________________________________________________________________
Cześć Misiaki!!!
Wiecie co? Zauważyłam u siebie taką dziwną tendencję, że jak Wy do mnie nie piszecie to i ja jakoś tak mam mniejszą ochotę do pisania.
Wiecie, że 28 września Skra gra z Efektorem i tego samego dnia odbędzie się prezentacja zawodników Efektora? Ktoś się wybiera na mecz? Wiem, że to dopiero za prawie dwa miesiące ale ja już wiem, że na pewno będę. Dajcie znać czy będziecie!
Trzymajcie się Kochani :*
Do przyszłego poczytania:
T.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz