-Córcia?
-Tak! To ja!
-Bój się Boga, jest w pół do drugiej, co Ty tu robisz? Bartek nie przyjechał?
-Bartek jest w Warszawie, właśnie od niego wracam. Przyjechałyśmy z Moniką, przed chwilą ją odstawiłam do domu.
-Bogdan! Czemu dziecko na progu trzymasz, nie dasz jej wejść do domu??? Chcesz coś do jedzenia?- przybyła moja mama w nocnej koszuli.
-Nie, marzę o prysznicu i odrobinie snu.
-To idź się kąpać a ja Ci łóżko rozłożę.
Stojąc w strumieniach gorącej wody, zastanawiałam się jak powiedzieć rodzicom, że już nie wracam na uczelnię. To, że będą źli to było jasne jak słońce, ale miałam poparcie Bartka a On wydawał się dla mnie większą przeszkodą niż rodzice. Postanowiłam, że teraz się trochę prześpię a porozmawiam z nimi rano.
Ledwie przyłożyłam głowę do poduszki a już spałam.
Obudziłam się koło 9, nie miałam ochoty wstawać w ogóle z łóżka, ale bezczynne leżenie mnie męczyło. Poszłam do łazienki, ubrałam się i skierowałam swoje kroki do kuchni.
-Cześć tato.
-Cześć córciu.- otworzyłam lodówkę i przeglądałam jej zawartość.- Ogrzejesz lodówkę jak tak będziesz bezmyślnie ją otwierać.- wymownie spojrzałam na mojego ojca i wzięłam tylko jogurt.
-Gdzie mama?
-W pralni chyba.- ojciec był pochłonięty gazetą ale po chwili odłożył ją i spojrzał na mnie.- Powiedz mi Tosia co to za robota? Dzisiaj przyjechałaś do domu i dzisiaj pojedziesz do Łodzi? Szkoda paliwa na takie wycieczki.
-Jedziemy w środę do Łodzi, nie dzisiaj.- otworzyłam jogurt i wyjęłam z szufaldy łyżeczkę.
-A to Wy nie macie do środy zajęć?
-Mamy.
-To nie będziesz już chodziła na zajęcia? Już się nastudiowałaś?
-Jak przyjdzie mama to będę musiała z wami porozmawiać bo nie mam ochoty tłumaczyć tego każdemu z osobna.- poszłam do salonu, zostawiając sam na sam ojca z gazetą, którą ponownie wziął do ręki. Włączyłam telewizor i grzebałam łyżką w jogurcie, uświadamiając sobie, że wcale nie mam na niego ochoty.
Dochodziła 11 kiedy mama nareszcie zjawiła się w kuchni.
-Możemy porozmawiać?- zapytałam moich pierworodnych.
-Stało się coś?- zapytała moja mama marszcząc czoło, ojciec nic się nie odzywał tylko uważnie się przyglądał. Wzięłam głęboki oddech.
-Dostałam kolejną propozycję siatkarską z której chcę skorzystać.- powiedziałam na jednym wydechu.
-Co tym razem? Sopot czy Muszyna, skoro z Dąbrowy nie skorzystałaś.
-Loyola.
-Co? A która to liga?
-Uniwersytecka, w Stanach Zjednoczonych.
-To jest żart?- zapytała mama siadając na krześle. Pokręciłam głową.
-Dostałam maila z Uniwerstetu w Chicago. Proponują mi tam, naukę i możliwość grania w siatkówkę.- ojciec najpierw zbladł a później zrobił się prawie bordowy.
-Wykluczone!!! Nigdzie nie pojedziesz!! Zaczęłaś już tutaj studia i tutaj je skoczysz!! Gośka! Powiedz coś!
-Niech najpierw porozmawia z Bartkiem, ciekawa jestem jak on na to zareaguje, jak nie będzie miał nic przeciwko to niech jedzie.- z wypowiedzi mamy wynikało, że miała ogromną nadzieję, że Bartek się nie zgodzi.
-Wczoraj rozmawiałam z Bartkiem, właśnie wracam od niego, kiedy tutaj przyjechałam. Namawiał mnie na ten wyjazd. W zasadzie tato, nie możesz mi zabronić, ja już podjęłam decyzję i nie zmienię jej. Przyjechałam tutaj tylko Was o niej poinformować.
-W takim razie jedź! Już! Nie ma Cię!!
-Bogdan!!- krzyknęłam moja mama. Świeczki stanęły mi w oczach. Ojciec przeszedł koło mnie, założył kurtkę i wyszedł z domu. Mama również ulotniła się z kuchni. Siadłam przy stole chowając twarz w dłoniach, po policzkach zaczęły mi płynąć łzy.
Kiedy trochę się ogarnęłam, szybkim krokiem poszłam do pokoju. Zadzwoniłam do Moniki, powiedzieć, że ja jade do Bełchatowa i że jak chce to mogę ją podrzucić dzisiaj do Łodzi bo prawdopodobnie nie szybko pojawię się w domu. Powedziała, że brat podrzuci ją do Łodzi żebym się niczym nie martwiła i jechała do Bartka. Później jeszcze jeden telefon do Kurka upewnić się, że dotarli już z tej Warszawy, mieli być za jakieś pół godziny. Zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i jeszcze z wilgotnymi oczami wsiadłam do samochodu, ruszając w drogę numer 77. Głośno nastawione radio, pozwalało mi nie myśleć o sytuacji w jakiej się teraz znalazłam ale postanowiłam nie zmieniać decyzji. Bo chociaż przed wszystkimi udawałam, że cieszę się z wyboru studiów i zrezygnowania z Dąbrowy to teraz cholernie tego żałowałam.
_________________________________________________________________
Wracam z kolejnym rozdziałem!! :D
Już w poniedziałek rozpoczęcie roku szkolnego, współczuję wszystkim uczniom powrotu do szkoły, natomiast wszystkich studentów pozdrawiam i gratuluję jeszcze miesiąca wakacji!! :D
Do przyszłego poczytania:
Obudziłam się koło 9, nie miałam ochoty wstawać w ogóle z łóżka, ale bezczynne leżenie mnie męczyło. Poszłam do łazienki, ubrałam się i skierowałam swoje kroki do kuchni.
-Cześć tato.
-Cześć córciu.- otworzyłam lodówkę i przeglądałam jej zawartość.- Ogrzejesz lodówkę jak tak będziesz bezmyślnie ją otwierać.- wymownie spojrzałam na mojego ojca i wzięłam tylko jogurt.
-Gdzie mama?
-W pralni chyba.- ojciec był pochłonięty gazetą ale po chwili odłożył ją i spojrzał na mnie.- Powiedz mi Tosia co to za robota? Dzisiaj przyjechałaś do domu i dzisiaj pojedziesz do Łodzi? Szkoda paliwa na takie wycieczki.
-Jedziemy w środę do Łodzi, nie dzisiaj.- otworzyłam jogurt i wyjęłam z szufaldy łyżeczkę.
-A to Wy nie macie do środy zajęć?
-Mamy.
-To nie będziesz już chodziła na zajęcia? Już się nastudiowałaś?
-Jak przyjdzie mama to będę musiała z wami porozmawiać bo nie mam ochoty tłumaczyć tego każdemu z osobna.- poszłam do salonu, zostawiając sam na sam ojca z gazetą, którą ponownie wziął do ręki. Włączyłam telewizor i grzebałam łyżką w jogurcie, uświadamiając sobie, że wcale nie mam na niego ochoty.
Dochodziła 11 kiedy mama nareszcie zjawiła się w kuchni.
-Możemy porozmawiać?- zapytałam moich pierworodnych.
-Stało się coś?- zapytała moja mama marszcząc czoło, ojciec nic się nie odzywał tylko uważnie się przyglądał. Wzięłam głęboki oddech.
-Dostałam kolejną propozycję siatkarską z której chcę skorzystać.- powiedziałam na jednym wydechu.
-Co tym razem? Sopot czy Muszyna, skoro z Dąbrowy nie skorzystałaś.
-Loyola.
-Co? A która to liga?
-Uniwersytecka, w Stanach Zjednoczonych.
-To jest żart?- zapytała mama siadając na krześle. Pokręciłam głową.
-Dostałam maila z Uniwerstetu w Chicago. Proponują mi tam, naukę i możliwość grania w siatkówkę.- ojciec najpierw zbladł a później zrobił się prawie bordowy.
-Wykluczone!!! Nigdzie nie pojedziesz!! Zaczęłaś już tutaj studia i tutaj je skoczysz!! Gośka! Powiedz coś!
-Niech najpierw porozmawia z Bartkiem, ciekawa jestem jak on na to zareaguje, jak nie będzie miał nic przeciwko to niech jedzie.- z wypowiedzi mamy wynikało, że miała ogromną nadzieję, że Bartek się nie zgodzi.
-Wczoraj rozmawiałam z Bartkiem, właśnie wracam od niego, kiedy tutaj przyjechałam. Namawiał mnie na ten wyjazd. W zasadzie tato, nie możesz mi zabronić, ja już podjęłam decyzję i nie zmienię jej. Przyjechałam tutaj tylko Was o niej poinformować.
-W takim razie jedź! Już! Nie ma Cię!!
-Bogdan!!- krzyknęłam moja mama. Świeczki stanęły mi w oczach. Ojciec przeszedł koło mnie, założył kurtkę i wyszedł z domu. Mama również ulotniła się z kuchni. Siadłam przy stole chowając twarz w dłoniach, po policzkach zaczęły mi płynąć łzy.
Kiedy trochę się ogarnęłam, szybkim krokiem poszłam do pokoju. Zadzwoniłam do Moniki, powiedzieć, że ja jade do Bełchatowa i że jak chce to mogę ją podrzucić dzisiaj do Łodzi bo prawdopodobnie nie szybko pojawię się w domu. Powedziała, że brat podrzuci ją do Łodzi żebym się niczym nie martwiła i jechała do Bartka. Później jeszcze jeden telefon do Kurka upewnić się, że dotarli już z tej Warszawy, mieli być za jakieś pół godziny. Zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i jeszcze z wilgotnymi oczami wsiadłam do samochodu, ruszając w drogę numer 77. Głośno nastawione radio, pozwalało mi nie myśleć o sytuacji w jakiej się teraz znalazłam ale postanowiłam nie zmieniać decyzji. Bo chociaż przed wszystkimi udawałam, że cieszę się z wyboru studiów i zrezygnowania z Dąbrowy to teraz cholernie tego żałowałam.
_________________________________________________________________
Wracam z kolejnym rozdziałem!! :D
Już w poniedziałek rozpoczęcie roku szkolnego, współczuję wszystkim uczniom powrotu do szkoły, natomiast wszystkich studentów pozdrawiam i gratuluję jeszcze miesiąca wakacji!! :D
Do przyszłego poczytania:
T.
Fajny rozdzial
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńStudenci równiez Cie pozdrawiają i dziekują za gratulacje :P Co do rozdziału to mam nadzieję że Tośka jednak dogada się z rodzicami odnośnie jej wyjazdu, W końcu każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej to oni też to powinni zrozumieć że ona hcce być szczęśliwa i spełniona. A tak szczerze to tak myślałam że Tośka będzie żałowała swojej decyzji odnośnie gry w Dąbrowie :) w końcu siatkówka to całe życie dla każdego siatkarza :) czekam na kolejny rozdział :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam :*
UsuńKiedy nastepny
OdpowiedzUsuń