czwartek, 8 sierpnia 2013

Wieczór u Wlazłych

Na grilla do Wlazłego przyszli w zasadzie sami zawodnicy Skry ze swoimi dziewczynami lub żonami. Czułam się tam trochę nie swojo, podobnie wyglądała Monika, która nie miała jeszcze okazji poznać żadnego z siatkarzy.
Siedliśmy we czwórkę trochę na uboczu nie chcąc nikomu przeszkadzać. Po chwili podeszła do nas ładna, wysoka brunetka. 
-Czemu tak sami siedzicie? Zapraszamy do nas.- ruszyliśmy za nią.- A tak w ogóle to Paulina jestem.- przedstawiliśmy się wszyscy po kolei. 
Później impreza rozkręciła się na tyle, że czułam jak bym znała tych ludzi od ładnych paru lat. Wszyscy byli pogodni i w dobrych nastrojach. 
Późnym wieczorem podszedł do mnie Mariusz.
-Może to głupie ale mam wrażenie, że już się poznaliśmy. 
-Bo się poznaliśmy.
-Tak? A kiedy?
-Dwa lata temu byliście w Spale jakoś zimą, wpadłeś na mnie i na Bartka w lesie jak biegałeś. 
-O kurcze! Faktycznie była taka akcja. 
-Dostałam wtedy od Ciebie koszulkę i autograf.
-I masz ją jeszcze?
-Nie, wiesz, wyrzuciłam.- głupie pytania zadawała Mariusz, jednak naszą rozmowę przerwał Daniel Pliński, który przyszedł się pożegnać z gospodarzem imprezy.
-A gdzie moja obiecana koszulka?- żona Daniela spojrzała na mnie niewiele rozumiejąc, z resztą środkowy miał podobną minę.
-Jaka koszulka?
-Obiecałeś mi koszulkę z poprzedniego sezonu.
-A! To Tobie, bo właśnie pamiętam, że komuś miałem ją dać tylko nie pamiętałem komu. Dostaniesz w swoim czasie.
-Ja mam nadzieję.- pożegnałam się z państwem Pliński i odszukałam Bartka, który zawzięcie dyskutował o czymś z Michałem Bąkiewiczem. 
-Przepraszam, że przeszkadzam ale możemy już jechać do domu?
-Jasne, tylko trzeba znaleźć Monikę i Kubę. 
-To ja ich poszukam. 
Przeszukałam cały ogród Wlazłych ale tej dwójki nie znalazłam nigdzie. W końcu wpadłam na Paulinę. 
-Sorry, nie widziałaś gdzieś Moniki i Kuby?
-A jak wygląda Monika?
-Szczupła, niewysoka blondynka.
-A Kuba to ten rudy tak?
-Tak.
-Siedzą w salonie.
-Dzięki.- od razu skierowałam się we wskazanym przez Paulinę kierunku.- Co Wy tu robicie? Wiesz ile się Was oszukałam? My z Bartkiem już się zbieramy, jedziesz Kuba z nami?
-Tak tak.
-To chodźcie, ja się jeszcze pożegnam z Mariuszem i możemy jechać. 
Po ponownym przeszukaniu ogrodu Wlazłych udało mi się znaleźć gospodarza. 
-Pa, Mariusz. My już jedziemy. 
-Dzięki, że wpdaliście, trzymajcie się. 
-To my dziękujemy za zaproszenie, do zobaczenia. 
Kiedy dotarłam do samochodu cała trójka już w nim siedziała. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 2 w nocy. 
-Kubuś tylko musisz mi powiedzieć gdzie mieszkasz.
Jarosza odstawiliśmy pod sam blok i ruszyliśmy do mieszkania Bartka. Jak tylko przekroczyliśmy jego próg skierowałam się do salonu i runęłam na kanapę.
-Jestem skonana.
-Spadaj ja tu śpię!- pociągnęła mnie za nogę Monika przez co spadłam na podłogę. 
-Nie, Wy śpicie w tamtym pokoju.- Kurek wskazał palcem drugi pokój. 
-A Ty tutaj? Chyba sobie żartujesz.-skwitowała Monika.- Wy śpicie w tamtym razem a ja przenocuję tutaj, poza tym ta kanapa jest na Ciebie za krótka a przecież ja z Tobą w jednym łóżku nie będę spała.- oboję z Bartkiem podnieśliśmy wysoko brwi.- No co?
-Nic, idę do łazienki.- zabrałam ze sobą piżamkę i poszłam się umyć. Po mnie łazienkę zajęła Monika a później Bartek ale byłam tak zmęczona i śpiąca, że nie doczekałam powrotu Bartka do łóżka. 

Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Nie bardzo jeszcze kontaktując, na czworakach chodziłam po pokoju szukając mojej torebki, poza tym było ciemno bo ktoś zaciągnał żaluzje. 
-Halo?- wychrypiałam w końcu odnajdując telefon.
-Tośka! Wracacie już?- usłyszałam w słuchawce głos mojego ojca zdecydowanie zbyt głośny.
-Nie, która w ogóle jest godzina?
-8:45, czy Ty jesteś nie poważna, mówiłem Ci, że na 13 dzisiaj jest mi samochód potrzebny. 
-Dobrze, dobrze już wyjeżdżamy. 
Wróciłam do łóżka z zamiarem obudzenia Bartka i wtedy właśnie otworzyły się. Stał w nich mój chłopak.
-Chodź na śniadanie.
Tosty i świeża kawa, tego było mi trzeba. Monika spała ale nie chciałam jej budzić, niech się wyśpi. 
-Bartek zrób mi kawy do termosu, zrobię Monice jakieś kanapki i my jedziemy bo ojcu jest samochód potrzebny a ja o tym całkowicie zapomniałam. 
Wpakowałam wszystkie nasze rzeczy do samochodu i wróciłam po Monikę. Ale Bartek wpadł na pomysł, żeby jej nie budzić i zaniósł ją do samochodu, położył na tylnim siedzeniu, przykrył kocem. 
-Dasz sobie radę?- zapytał trzymając mnie w mocnym uścisku. 
-Jasne.
-To jedź ostrożnie i zadzwoń jak dojedziesz.
-Tak jest.- pocałowałam Go i wsiadłam do samochodu. 

Mniej więcej w połowie drogi do domu obudziła się Monika. 
-O matko ale jestem głodna. 
-W termosie masz kawę a w torebce kanapki. 
-Lilka! Kocham Cię. 
Przejeżdżaliśmy przez Kielce kiedy odezwał się mój telefon. 
-Odbierzesz?- zwróciłam się z prośbą do Moniki. 
-Tak, tak, mhmm, tak, dobrze powiem.- skończyła rozmowę.- Zjedź na pobocze. 
-Po co? Coś się stało?
-Zjedź.- włączyłam prawy kierunkowskaz a później światła awaryjne. Odwróciłam się do siedzącej z tyłu Moniki.
-No więc? 

_________________________________________________________________


Witam witam! Jak Wam się podba nowa grafika na blogu? Która lepsza? Nowa czy stara? A w ogóle to jest stnowczo za gorąco, nie da się wytrzymać. Nawet nie bardzo jestem w stanie myśleć. 
Trzymajcie się Misiaki, wyłączam kompa bo mi się zaraz sauna zrobi w pokoju :P

Do przyszłego poczytania:

T.

2 komentarze:

  1. grafika świetna, lepsza niż stara. :) co do rozdziału, to ciekawe co było powodem zatrzymania się dziewczyn. Czekam na następny, kiedy się go mogę spodziewać? gorąco pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że Ci się podoba grafika ;) mam zamiar wstawić jutro ale jeszcze nie zaczęłam pisać więc może być różnie ;) ja również gorąco pozdrawiam :*

      Usuń